Fairy Tail: Magiczny Ewolucjonizm | By : Ormael13 Category: Misc. Non-English > Anime Views: 848 -:- Recommendations : 0 -:- Currently Reading : 0 |
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam wyst�puj�ce s� w�asno�ci� Hiro Mashima. Nie mam �adnych zysk�w z pisania tego fanficka. |
Fairy Tail: Magiczny Ewolucjonizm
Rozdzia� 1: Odwo�uj�c Lodow� Apokalips� cz�� 1
Gdzie� na zachodnim wybrze�u Fiore roku, 27 lutego 733
Powoli zbli�a� si� wieczór kiedy Lilli'th dotar�a do niewielkiej w miar� zadbanej posiad�o�ci. D�u�sz� chwil� sprzecza�a si� z pilnuj�cym bramy starszym m�czyzn�, który niezbyt by� przekonany i� jest star� znajom� pani domu.
"Nie powinna� przebywa� wewn�trz," powiedzia�a kiedy znalaz�a si� na tarasie, "przynajmniej zanim nie zajdzie s�o�ce?"
"Któ� to tu wtargn��?" nieco od niechcenia odpar�a le��ca na le�aku Luna, na któr� wci�� pada�y promienie chyl�cego si� ku zachodowi s�o�ca.
"Prosz� o wybaczenie milady," zacz�� nieco zdenerwowany s�u��cy, który zjawi� si� zza stoj�cej w drzwiach kobiety. "Mówi, �e nazywa si� Lilli'th i ma wa�ny powód do odwiedzenia."
"Lilli'th?" Corona powoli wsta�a i utkwi�a swoje badawcze spojrzenie w drugiej kobiecie. Po chwili zwróci�a si� do stoj�cego nieruchomo m�czyzny. "Mo�esz odej��. Jak bed� ci� potrzebowa� zawo�am."
"Jak rozka�esz," odpar� i uk�oniwszy si�, odwróci� i znikn�� w domu.
"B�dziesz tak d�ugo si� mi przygl�da�. Przecie� wiesz, �e od 'tamtego' czasu ju� nigdy nie odzyskam dawnego wygl�du," powoli ruszy� przed siebie w kierunku balustrady. Po chwili obok niej stane�a pani domu.
"To fakt. Ale to cena twojej nie�miertelno�ci, prawda stara przyjació�ko?"
"Ty te� zap�aci�a� niema�� cen� aby przetrwa� po ko�cu tamtej wojny," Lilli'th spojrza� na niebo.
"Bycie przekl�t� nie jest takie z�e. Przyzwyczai�aby� si� po pierwszym stuleciu nawet do paro dekadowych letargów. Skoro wiem ju�, �e jeste� 't�' zabójczyni� pewnie i twoja wizyta nie jest przypadkowa, prawda?" odwróci�a si� i powoli ruszy�a ku drzwiom prowadz�cym do �rodka.
"Inferno, Adam, ty, ja, reszta. Dziesi�tka, która wci�� tu�a si� po �wiecie w tej czy innej postaci. Wi�c jakkolwiek bym chcia�a nie zjawi�am si� z czystej ch�ci pogadania ze star� znajom�. Chod� mo�e kiedy� powinnam to zrobi�," powoli pod��a�a za czerwonow�os� kobiet�.
"Mo�e powinna�. Czy�by znów zbli�a� si� ten czas kiedy wi�kszo�� z nas spotka si� na niezbyt mi�ym spotkaniu po dziesi�cioleciach? Co tam z reszty �ywych, nie�ywych, pó��ywych i w innych stanach egzystencji," za�mia�a si� Luna maskuj�c zdenerwowanie jakie poczu�a.
"Abuelo od kilku tygodni zacz�� by� nadzwyczaj aktywny w s�siednim kraju," Lilli'th usiad�a na fotelu wskazanym jej przez pani� domu. "Podejrzewam, �e w ci�gu najbli�szych dni odnajdzie nas Cassandra i zacznie snu� swoje...wizje."
"Ach stara dobra May i jej przewidywania. No ale czy który� z 'wielkiej' trójcy samozwa�czych doskona�ych zabójców zdradzili oznaki aktywno�ci?" rzuci�a jakby od niechcenia wy�sza z kobiet.
"Na razie jeszcze nie ale to kwestia najbli�szych dni kiedy poka�� si� gdzie� i pewnie b�dzie to blisko kogo� z pozosta�ej dziewi�tki," powiedzia�a wpatruj�c si� przez chwil� w siedz�c� przed ni� wysok� rudow�os� kobiet� o czerwonych oczach.
"Wi�c pozostaje poczeka� co przynios� kolejne dni."
"Kolejna potyczka," ziewne�a Lilli'th. "Mo�e tym razem co� si� stanie?"
"Mo�e. A na razie musz� co� przek�si� i zdrzemn�� ale to dopiero nad rankiem," odpar�a czerwowoka kobieta i spojrzawszy w kierunku jednych z drzwi zawo�a�a s�u�acego.
"Milady wo�a�a?" spyta� si� kiedy zjawi� si� po paru minutach.
"Przynie� mi butelk� krwii z piwnicy a mojej towarzyszce jakie� jedzenie," zwróci�a si� w stron� Lilli'th. "Jakie� konkretne wymagania?"
"Nie jestem wybredna. Oby nie wygl�da�o lub smakowa�o paskudnie," u�miechne�a si� br�zowoka kobieta. "Zreszt� nie jad�am tak dawno temu wi�c nie zjem du�o. Wol� trzyma� lini�."
"Ty i trzymanie linii? Przecie� zawsze mo�esz zmieni� cia�o na nowe, szczup�e i m�odsze. Ja ju� bardziej musz� dba� o moj� diet� i nie spo�ywa� starej krwii," Luna wsta� i powoli ruszy�a ku drzwiom prowadz�cym wg��b domu. Jej go�� pod��y� za ni�.
4 luty
Mine�o ju� oko�o godziny po zmierzchu kiedy przed bram� posiad�o�ci zjawi�a si� niska kobieta ubrana jak wie�niaczka z zarzuconym na reszt� mocno poprzecieranym p�aszczu z kapturem i wspieraj�ca si� d�ugi drewnianym kijem znacznie d�u�szym ni� jej wzrost.
"Co si� sta�o babciu?" zatrzyma� j� ros�y m�czyzna kiedy ona spokojnie ods�oni�a dotychczas skrywan� w cieniu kaptura twarz i spojrza� przez chwil� wprost w jego oczy.
"Przeka� pani Coronie, �e Cassandra przyby�a," powiedzia�a tylko wci�� skupiaj�c swoje przenikliwe spojrzenie na nim. Poczu� si� nieco nieswojo czuj�c co� dziwnego a mo�e tylko z�owieszczego w sposobie jak na niego spojrza�a. Chod� wygl�da�a na do�� zaawansowana w wieku staruszk� jej spojrzenie nale�a�o do osoby, która dopiero co wesz�a w dojrza�e �ycie.
"Tak," odpowiedzia� i zostawi� j� przed wej�ciem powoli przemierzaj�c drog� mi�dzy bram� a posiad�o�ci�.
"Po�piesz si� m�ody cz�owieku," us�ysza� za sob� jej g�os a nast�pnie g�o�ne stukni�cie drewnianego kija w bruk.
"Hmpf. Ten �wiat zaczyna schodzi� na psy," wymamrota�a pod nosem May kiedy pomimo up�yni�cia d�u�szego czasu m�czyzna nie wróci�. Zaczyna�a rozwa�a� ju� nawet zignorowanie jego i dostanie si� do widzcznego w g��bi terenu domu kiedy do bramy zbli�a�a si� czerwonow�osa kobieta z zapalon� latarni� w d�oni.
"Luna," rzuci�a tylko Cass kiedy druga z kobiet otworzy�a nieco bram�.
"Jak zawsze mi�o ci� widzie� Cassandro. Przyby�a� w celu uzupe�nienia zapasów czy...." zanim zd��y�a kontynuowa� starsza kobieta przerwa�a jej.
"Zima. Nied�ugo nadejdzie zima. Wykorzysta�a� czas jaki ju� min�� na przygotowanie si� do niej?" mówia�a id�c przed siebie nie zwracaj�c zbytnio uwagi na pod��aj�c� obok drug� osob�.
"Od kilku dziesi�cioleci mówisz ju� o nadej�ciu zimy. Jednak wci�� to si� nie zdarzy�o. Na pewno nie widzisz nic ciekawszego w tych wszystkich wizjach przysz�o�ci?" Luna odburkne�a.
"Ostatnio coraz wi�cej wizji przedstawia ten sam scenariusz. Lód, mróz, zima," bezemocjonalnie i spokojnie odpowiedzia�a May kiedy zbli�a�y si� do drzwi wej�ciowych.
"Je�li mówisz o zimnie i lodzie tylko jeden z zabójców przychodzi mi na my�l. Tobie te� Luno?" spyta�a stoj�ca w drzwiach kobieta.
"Adam... My�lalam, �e ten jego pomys� aby uczyni� ca�y �wiat przyjaznym dla jego rodu uda�o si� nam pogrzeba� ostatnim razem," powiedzia�a Luna.
"O nie to by� zaledwie jeden artefakt, który zosta� zniszczony. Ale na razie musz� napi� si� czego bo mi zasch�o w gardle w czasie podró�y," May zdje�a p�aszcz i powiesi�a go na wieszaku.
"Woda, wino, krew?" spyta�a si� Corona.
"Na pocz�tek krwi. Ostatni zachowan� porcj� wypi�am prawie miesi�c temu. Nie mog� prosi� Lilli'th o pomoc. Kolejne spotkanie to kwestia dni. Ka�de z nas musi by� w pe�ni si�," powiedzia�a starsza kobieta zanim nie ruszy�a ku wielkim drzwiom w g��bi holu.
"Jak chcesz," us�ysza�a zza siebie kiedy z br�zowok� kobiet� sz�y w kierunku salonu.
"Widz�, �e nawet ty oszcz�dzasz si�y nie przebywaj�c w swojej prawdziwej postaci," skomentowa�a jej obecny wygl�d Lilli'th kiedy obie usiad�y na dwóch z trzech sof w salonie.
"Na razie nie ma zbyt wielu wodnych zabójców smoków lub bogów chodz�cych po ziemii wi�c moje mo�liwo�ci odm�adzania si� w ten sposób s� znacznie ograniczone. W dodatku wszyscy z nich s� w szponach Alfy Omegi. Ale ju� nied�ugo," May u�miechne�a si� szeroko, "pojawi si� kilkoro zabójczy�, które nie b�d� niewolnicami tej �miesznej mrocznej gildii. Szczególnia ta jedna m�oda dama b�dzie zdecydowanie interesuj�ca."
"Wi�cej zabójczy� w tym tych wodnych. To ciekawe. Co tam jeszcze widzia�a� w tych wizjach?" Lilli'th rozejrza�a si� wokó� poszukuj�c stolika. Znalawszy go wsta� i ruszy� ku niemu.
"Nadej�cie potencjalnych zabójców lodowego zabójcy," powiedzia�a od niechcenia.
"Zabójców Adama? To mo�liwe aby w obecnych czasach narodzi� si� ktokolwiek zdolny mierzy� z którymkolwiek z nas w mocy?"
"Wiesz co� wi�cej o nich? Mimo wszystko to niepokoj�ce proroctwo. Od prawie trzech stuleci nie narodzi� si� cz�owiek zdolny zabi� �adnego z nas," Luna zjawi�a si� w pokoju z kieliszkiem pe�nym czerwonego p�ynu, który poda�a Cassandrze.
"Nie za wiele. Zreszt� to nieistotne w obliczu nadci�gaj�cej zimy," powiedzia�� jakby od niechcenia najstarzej wygl�daj�ca z kobiet.
"Znów zaczynasz," westchne�a Luna i zwróci�a si� w kierunku Lilli'th. "Skoro spotka�y�my si� tutaj w trójk� znaczy, �e kolejna walka rozegra si� gdzie� w tym kraju lub s�siednim."
"Ca�kiem mo�liwe. Cho� zastanawia mnie co tym razem wymy�li� Adam. A mo�e to Inferno zaskoczy nas tym razem. Skontaktowa�a� si� z lokalnymi magami?" odpar�a wodna zabójczyni.
"Mo�e Cassy wie co�," stwierdzi�a Corona i spojrza�a w stron� wspomnianej kobiety. "Widzia�a� cokolwiek w swoich wizjach na temat nadchodz�cej bitwy?"
Cassandra nie odpowiedzia�a nic znieruchomiawszy w lekko niecodziennej pozie. W d�oni na trzymany kieliszek z na wpó� wypitym p�ynem, g�owa nieco odchylona do ty�u, lekko rozchylone usta i oczy zakryte wpatruj�ce si� gdzie� w dal.
"Cass?" Luna lekko dotkne�a swoj� przyjació�k�, która nie zareagowa�a.
"Chyba do�wiadcza jednej z tych niespodziewanych wizji," stwierdzi�a Lilli'th na co czerwonow�osa kobieta wróci�a na swoj� sof�.
"Ciekawe co teraz widzi?" zamy�li�a si� Corona.
---
Kiedy �wiat wokó� May na chwil� pociemnia� rozpozna�a znajome uczucie. Opanowa�a uczucie paniki chod� dalej nie lubi�a tych niespodziewanych sytuacji kiedy jej magia niespodziewanie uaktywnia�a si�. Staraj�c si� zachowa� spokój czeka�a kiedy minie chwilowa ciemno��.
Wokó� rozci�ga�a si� niemal po horyzont równina z gdzieniegdzie rosn�cymi pojedy�czymi lub w ma�ych skupiskach wysokimi drzewami.
"Gdzie mnie rzuci�o?" na wpó� na g�os si� zamy�li�a May wci�� rozgl�daj�c si� dooko�a. Gdzie� niedaleko przebiega�a jaka� droga jednak mimo tego jak wzrokiem si�gne�a nie widzia�a �adnej �ywej duszy. Powoli id�c utwardzonym szlakiem zauwa�y�a brak d�wi�ków zwierz�t rozlegaj�cych si� jak zwykle w takim miejscu.
'Panuje taka nienaturalna cisza,' wzdrygne�a si� czuj�c jaki� nieokre�lony niepokój. Spojrza�a w niebo widz�c jak s�o�ce cz�ciowo przes�ania�y ciemne chmury. Wróciwszy do rozgl�dani si� wokó� co jaki� czas kontynuowa�a wycieczk� skrajem drogi. Po jakim� kwadransie niebo zacze�o ciemnie�. Spogl�daj�c zauwa�y�a jak poprzednio nielicznie obecne ci�kie ciemne chmury zacze�y nadci�ga� z pó�nocy. Przez chwil� nawet zdawa�o si� jej, �e w kilku z nich widzia�a co� wij�cego si� jakby jaka� masywna istota porusza�a si� wewn�trz chmury.
"W ko�cu," odetchne�a z ulg� zatrzymuj�c si� na szczycie wzgórza i spogl�daj�c w dó� zauwa�aj�c jak�� niewielk� wiosk�. Jej rado�� zmoci� brak prawie jakiejkolwiek aktywno�ci ludzkiej. Z �adnego komina nie unosi� si� dym ani nie dochodzi� do jej wyczulonych uchu odg�osy zwierz�t, które powinny by� w zagrodach. Zaniepokojona ruszy�a drog� w dó� wprost do wioski.
"Co tu si� dzieje?" zamy�li�a si� przechadzaj�c si� g�own� ulic� kiedy z oddali nadszed� odg�os podobny do uderzenia gromu. Spogl�daj�c w tamtym kierunku dojrza�a jak gdzie� na horyzoncie szczeln� pokryw� chmur rozerwa� szeroki strumie� �wiat�a ��cz�cy niebo z ziemi�. Chwil� potem us�ysza�a kolejny grzmot z innego kierunku. Spogl�daj�c w tamtym kierunku zobaczy�a kolejny pot�ny snop �wiat�a rozrywaj�cy chmury.
"Magia?" lekko zdziwi�a si� kiedy po kolejnym grzmocie i snopie �wiat�a z kierunku gdzie si� pojawi�a si� niewidzialna fala, która rzuci�a ni� o �cian� pobliskiego budynku. Fala, która by�a przesycona surow� magiczn� energi� �ywio�ów. Kiedy� ju� w przeb�yskach widzia�a podobne zjawisko wi�c wstaj�c próbowa�a sobie przypomnie� gdzie i co to by�o.
Jedynie zdo�a�a przywo�a� wspomnienia wizji olbrzymiej wie�y na niewielkiej wyspie, w któr� z niebios uderzy� pot�ny snop �wiat�a niszcz�c w mgnieniu oka zewn�trzn� warstw� budowli zostawiaj�c tylko olbrzymi� lakrim�, która wch�one�a ca�� energi� ataku z niebios.
"Magia, która pozwala atakowa� z nieba cele na powierzchni ziemi. Magia, która zostawia tylko wypalon� ziemi�," zacze�a masowa� obola�y po uderzeniu bark. "Czy to ta sama magia?"
Jakby w odpowiedzi pokryw� chmur przebi� kolejny snop �wiat�a trafiaj�c gdzie� za kolejnym wzgórzem gdzie prowadzi�a droga, któr� dotychczas sz�a po opuszczeniu wioski. Po d�u�szej chwili nad grzbietem wzniesienia pojawi� si� ob�ok przypominaj�cy olbrzymi grzyb i rozszed� odg�os towarzysz�cy eksplozji. Zaraz po tym nad wzgórem przetoczy�a si� fala energii magicznej.
"Lód?" z lekkim niedowierzaniem powiedzia�a May widz�c jak ziemia, nad któr� przesz�a fala pokrywa�a si� natychmiast warstw� lodu. Spogl�daj�c w bok zauwa�y�a niedomkni�te drzwi pobliskiego budynku. Szybko znalaz�a si� tam i w momencie kiedy fala dotar�a do wioski zatrzasne�a za sob� drzwi.
'G�upia,' skarci�a si� w my�lach przypominaj�c, �e jest to tylko wizja i jej nic nie sta�o by si� jej prawdziwemu cia�u, nad którym teraz czuwa�y Luna lub Lilli'th. Przez chwil� nas�uchiwa�a ale nie us�ysza�a �adnego dodatkowego wybuchu. Powoli podesz�a i otworzy�a drzwi.
'Czy to kolejna wizja Zimy?' my�la�a przechadzaj�c si� po ulicy skutej lodem wioski. Si�gne�a do twarzy czuj�c co� zimnego i wilgotnego na policzku.
"�nieg?" spojrza�a w gór� widz�c jak z ciemnych chmur, które zalega�y nad ni� zacz�� pada� obfity bia�y puch. Mimo, �e nie mine�o du�o czasu gdzieniegdzie zacze�y si� ju� tworzy� zaspy. �nieg te� ostrzeg� j� o zbli�aj�cej si� grupie istot, pod których stopami skrzypia�.
'To ludzie?' zamy�li�a si� siedz�c schowana w budynku i wygl�daj�c przez lekko uchylone drzwi na ulic�, na której zatrzyma�a si� grupa ludzi i zacze�a si� rozgl�da� wokó�.
"Co� si� sta�o kapitanie?" spyta� si� niski m�czyzna.
"Zdawa�o mi si�, �e s�ysza�em czyje� kroki gdzie� tutaj," dowódca skierowa� jedn� z d�oni w kierunku budynku obok tego w którym si� ukrywa�a Cassandra i wykona� niewielki �uk ni� w powietrzu kiedy wokó� jego cia�a pojawi�a si� magiczna aura.
"Zamachni�cie Ogonem Lodowego Smoka," fala lodu bez problemu rozcie�a na pó� budynek.
"Zdawa� si� wam szeregowy," postawny m�czyzna skarci� podw�adnego i wyda� rozkaz ruszenia dalej. Dopiero kiedy oddalili si� do�� daleko May zaryzykowa�a poruszenie si�.
"Nie to nie by� cz�owiek. Wygl�da� jak jeden ale ta magia i ta aura. Czy�by lodowe smoki postanowi�y bez opanowania uczy� swojej magii kogo popadnie nawet nie-ludzi?" zamy�li�a si� wychodz�c na drog�. Grupa dawno ju� oddali�a si� w kierunku sk�d przysz�a.
W czasie kiedy rozmy�la�a co dalej si� stanie znów otoczy�a j� ciemno��.
'Kolejna cz�� wizji czy ju� koniec?' czasami miewa�a wizje sk�adaj�ce si� z wi�cej ni� jednej cz�ci jednak zawsze mia�o do�� apokaliptyczn� tre��. Wzdrygne�a si� obawiaj�c si�, �e teraz b�dzie podobnie. Znalaz�a si� w jakim� pomieszczeniu i tym razem nie mia�a materialnej postaci b�d�c niczym wi�cej ni� niematerialn� zjaw�.
"Jak przebiega magiczny terraforming?" Adam spyta� patrz�c w stron� jednego z pozosta�ych magów obecnych w pomieszczeniu.
"Na razie prawie zgodnie z teoretycznymi wyliczeniami," odpowiedzia� mu m�czyzna.
"Co to znaczy 'prawie'?" oczy lodowego zabójcy zap�one�y czerwieni�.
"Mój kolega chce powiedzie�, �e tempo rozszerzania si� pokrywy lodowej jest jakie� dziesi�� procent wolniejsze ni� wynika�oby z oblicze�," powiedzia� szybko drugi z m�czyzn.
"Tak. Dotychczas nie sprawdzali�my efektywno�ci efekty domina ani tym bardziej wp�ywu odpalenia Etherionu na tempo terraformingu. Mo�e... mo�e przyjeli�my zbyt optymistyczne warto�ci teoretyczne," prze�kn�� �lin� oczekuj�c na reakcj� szefa.
Adam wsta� i podszed� do ekranu, na którym wy�wietlana by�a mapa �wiata. Na terenie jednego z zachodnich krajów w kilku miejscach by�y na bie��co aktualizowane rozrastaj�ce si� bia�e obszary.
"Wczoraj kolebka technomagii i post�pu w dziedzinie odkrywania nowych zastosowa� magii a dzi� Caelum powoli zmienia si� w lodowe pustkowie," Kruk roze�mia� si� demonicznie na co pozostali obecni równie� roze�miali si� nie chc�c wzbudzi� jego gniewu.
"Za ile czasu zgodnie z obecnymi danymi terraforming Caelum dobiegnie ko�ca?" nagle przestawszy si� �mia� Adam spojrza� na jednego z pozosta�ych magów.
"Plan przewidywa� zako�czenie w ci�gu sze�ciu godzin jednak obecnie szacowany czas to dwana�cie godzin," szybko odpowiedzia� wysoki m�czyzna.
"A co z Rad� Magii? Ju� zd��yli si� zorientowa� w obecnej sytuacji?" spojrza� na wysokiego szczup�ego maga, który zanim zacz�� odpowiada� poprawi� monokl.
"Na razie próbuj� zebra� dane na temat zmian obecnie zachodz�cych w Caleum. I wyt�umaczenie czemu zarejestrowano wi�cej ni� jeden atak odpowiadaj�cy wzorowi ataku Etheriona," powoli mówi� z nieukrywan� satysfakcj�. "Reszta magicznego �wiata na pewno b�dzie ��da� wyja�nie� sk�d pojawi�y si� inne magiczne satelity z atakiem identycznym do Etherionu. Prawdopodobnie konsekwencje dla rady b�d� bardziej dotkliwe ni� te po próbie zniszczenia jedynej sko�czonej wie�y systemu R niedaleko wybrze�y Bosco i Fiore pare lat temu."
"Widz�, �e pomijaj�c opó�nienia w terraformingu id� zgodnie z twoim planem," roze�mia� si� wysoki m�czyzna, który w�a�nie wszed� do pokoju.
"Ao bracie," Adam podszed� i u�ciska� si� z nim. "Spójrz jak na twoich oczach rodzi si� nowy �wiatowy porz�dek. Oracion Seis zniszczeni przez legalne gildie, Grimore Heart tak�e a Tartarus wci�� próbuj� wprowadzi� porz�dek jakiego by chcia� Zeref. Ale kiedy w ko�cu przyst�pi� do tego my ju� dawno b�dziemy panami tego �wiata."
"Zeref. Ach te stare dobre czasy i ten ignorant Acknologia uwiedziony obietnicami zostania smoczym królem," ironicznie roze�mia� si� Ao. "Ale pami�taj, �e to ja jestem szefem tutaj i nie przyzwyczajaj si� do takiego pomiatania moimi podw�adnymi."
"Wci�� nasze cele w wi�kszo�ci pokrywaj� si�," Adam odwróci� si� w kierunku ekranu, "wi�c nie widz� �adnego konfliku."
"Gdyby kto� z Tartarusa si� zjawi� pami�tajcie, �e zupe�nie nic nie wiemy o tym nieszcz�liwym wypadku ani tym bardziej jeste�my zamieszani w to," rozkazuj�cym g�osem powiedzia� do zgromadzonych w pomieszczeniu Ao. "Przeka�cie to wszystkim cz�onkom gildii."
"Mistrzu," jeden z magów podszed� do Ao. "W�a�nie próbuj� si� z nami skontaktowa�."
"Witam," na ekranie pojawi�a si� twarz Silvera. "Co� si� dzieje w Caleum. Wiecie cokolwiek na ten temat mo�e tak c��kiem przypadkiem?"
"Oczywi�cie, �e nie," wtr�ci� si� Adam na co m�czyzna na ekranie lekko skrzywi� si�.
"Kruk. A� tu ci� przywia�o? Zreszt� niewa�ne. Chcia�em tylko powiadomi�, �e udaj� si� do Caleum zobaczy� to z bliska i je�li spotkam kogokolwiek z was zabij�."
"W takim razie musimy wstrzyma� si� z wys�aniem grupy badaj�cej tamtejszy magiczny fenomen," z udawan� uprzejmo�ci� i zmartwieniem powiedzia� Ao.
"Pozdrów ode mnie Kyouk�," doda� lodowy zabójca zanim Silver nie roz��czy� si�.
"Kyouka?" Ao uniós� jedn� z brwi.
"Interesuj�ca demonica. Sp�dzili�my nieco czasu i by� on bardzo 'owocny' dla mnie," u�miechn�� si� tajemniczo Kruk zanim nie opu�ci� pomieszczenie.
"Informujcie mnie o post�pach terraformingu," wyda� prosty rozkaz Ao i doda� zaraz. "I �ci�gnijcie wszystkie grupy wys�ane na teren obecny terraformingiem. Nie �ycz� sobie aby Silver ani nikt z jego towarzyszy znalaz� �lady naszej obecno�ci lub ingerecji tam."
Wszyscy obecni w pomieszczeniu w kilka minut rozeszli si� zostawiaj�c Cassandr� sam�. Zamy�lona nad scen�, która si� rozegra�a nie zwróci�a uwagi na otaczaj�c� j� znów ciemno��.
While AFF and its agents attempt to remove all illegal works from the site as quickly and thoroughly as possible, there is always the possibility that some submissions may be overlooked or dismissed in error. The AFF system includes a rigorous and complex abuse control system in order to prevent improper use of the AFF service, and we hope that its deployment indicates a good-faith effort to eliminate any illegal material on the site in a fair and unbiased manner. This abuse control system is run in accordance with the strict guidelines specified above.
All works displayed here, whether pictorial or literary, are the property of their owners and not Adult-FanFiction.org. Opinions stated in profiles of users may not reflect the opinions or views of Adult-FanFiction.org or any of its owners, agents, or related entities.
Website Domain ©2002-2017 by Apollo. PHP scripting, CSS style sheets, Database layout & Original artwork ©2005-2017 C. Kennington. Restructured Database & Forum skins ©2007-2017 J. Salva. Images, coding, and any other potentially liftable content may not be used without express written permission from their respective creator(s). Thank you for visiting!
Powered by Fiction Portal 2.0
Modifications © Manta2g, DemonGoddess
Site Owner - Apollo