Fairy Tail: Magiczny Ewolucjonizm | By : Ormael13 Category: Misc. Non-English > Anime Views: 814 -:- Recommendations : 0 -:- Currently Reading : 0 |
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam występujące są własnością Hiro Mashima. Nie mam żadnych zysków z pisania tego fanficka. |
Fairy Tail: Magiczny Ewolucjonizm
Rozdział 1: Odwołując Lodową Apokalipsę część 1
Gdzieś na zachodnim wybrzeżu Fiore roku, 27 lutego 733
Powoli zbliżał się wieczór kiedy Lilli'th dotarła do niewielkiej w miarę zadbanej posiadłości. Dłuższą chwilę sprzeczała się z pilnującym bramy starszym mężczyzną, który niezbyt był przekonany iż jest starą znajomą pani domu.
"Nie powinnaś przebywać wewnątrz," powiedziała kiedy znalazła się na tarasie, "przynajmniej zanim nie zajdzie słońce?"
"Któż to tu wtargnął?" nieco od niechcenia odparła leżąca na leżaku Luna, na którą wciąż padały promienie chylącego się ku zachodowi słońca.
"Proszę o wybaczenie milady," zaczął nieco zdenerwowany służący, który zjawił się zza stojącej w drzwiach kobiety. "Mówi, że nazywa się Lilli'th i ma ważny powód do odwiedzenia."
"Lilli'th?" Corona powoli wstała i utkwiła swoje badawcze spojrzenie w drugiej kobiecie. Po chwili zwróciła się do stojącego nieruchomo mężczyzny. "Możesz odejść. Jak bedę cię potrzebować zawołam."
"Jak rozkażesz," odparł i ukłoniwszy się, odwrócił i zniknął w domu.
"Będziesz tak długo się mi przyglądać. Przecież wiesz, że od 'tamtego' czasu już nigdy nie odzyskam dawnego wyglądu," powoli ruszył przed siebie w kierunku balustrady. Po chwili obok niej staneła pani domu.
"To fakt. Ale to cena twojej nieśmiertelności, prawda stara przyjaciółko?"
"Ty też zapłaciłaś niemałą cenę aby przetrwać po końcu tamtej wojny," Lilli'th spojrzał na niebo.
"Bycie przeklętą nie jest takie złe. Przyzwyczaiłabyś się po pierwszym stuleciu nawet do paro dekadowych letargów. Skoro wiem już, że jesteś 'tą' zabójczynią pewnie i twoja wizyta nie jest przypadkowa, prawda?" odwróciła się i powoli ruszyła ku drzwiom prowadzącym do środka.
"Inferno, Adam, ty, ja, reszta. Dziesiątka, która wciąż tuła się po świecie w tej czy innej postaci. Więc jakkolwiek bym chciała nie zjawiłam się z czystej chęci pogadania ze starą znajomą. Chodź może kiedyś powinnam to zrobić," powoli podążała za czerwonowłosą kobietą.
"Może powinnaś. Czyżby znów zbliżał się ten czas kiedy większość z nas spotka się na niezbyt miłym spotkaniu po dziesięcioleciach? Co tam z reszty żywych, nieżywych, półżywych i w innych stanach egzystencji," zaśmiała się Luna maskując zdenerwowanie jakie poczuła.
"Abuelo od kilku tygodni zaczął być nadzwyczaj aktywny w sąsiednim kraju," Lilli'th usiadła na fotelu wskazanym jej przez panią domu. "Podejrzewam, że w ciągu najbliższych dni odnajdzie nas Cassandra i zacznie snuć swoje...wizje."
"Ach stara dobra May i jej przewidywania. No ale czy któryś z 'wielkiej' trójcy samozwańczych doskonałych zabójców zdradzili oznaki aktywności?" rzuciła jakby od niechcenia wyższa z kobiet.
"Na razie jeszcze nie ale to kwestia najbliższych dni kiedy pokażą się gdzieś i pewnie będzie to blisko kogoś z pozostałej dziewiątki," powiedziała wpatrując się przez chwilę w siedzącą przed nią wysoką rudowłosą kobietę o czerwonych oczach.
"Więc pozostaje poczekać co przyniosą kolejne dni."
"Kolejna potyczka," ziewneła Lilli'th. "Może tym razem coś się stanie?"
"Może. A na razie muszę coś przekąsić i zdrzemnąć ale to dopiero nad rankiem," odparła czerwowoka kobieta i spojrzawszy w kierunku jednych z drzwi zawołała służacego.
"Milady wołała?" spytał się kiedy zjawił się po paru minutach.
"Przynieś mi butelkę krwii z piwnicy a mojej towarzyszce jakieś jedzenie," zwróciła się w stronę Lilli'th. "Jakieś konkretne wymagania?"
"Nie jestem wybredna. Oby nie wyglądało lub smakowało paskudnie," uśmiechneła się brązowoka kobieta. "Zresztą nie jadłam tak dawno temu więc nie zjem dużo. Wolę trzymać linię."
"Ty i trzymanie linii? Przecież zawsze możesz zmienić ciało na nowe, szczupłe i młodsze. Ja już bardziej muszę dbać o moją dietę i nie spożywać starej krwii," Luna wstał i powoli ruszyła ku drzwiom prowadzącym wgłąb domu. Jej gość podążył za nią.
4 luty
Mineło już około godziny po zmierzchu kiedy przed bramą posiadłości zjawiła się niska kobieta ubrana jak wieśniaczka z zarzuconym na resztę mocno poprzecieranym płaszczu z kapturem i wspierająca się długi drewnianym kijem znacznie dłuższym niż jej wzrost.
"Co się stało babciu?" zatrzymał ją rosły mężczyzna kiedy ona spokojnie odsłoniła dotychczas skrywaną w cieniu kaptura twarz i spojrzał przez chwilę wprost w jego oczy.
"Przekaż pani Coronie, że Cassandra przybyła," powiedziała tylko wciąż skupiając swoje przenikliwe spojrzenie na nim. Poczuł się nieco nieswojo czując coś dziwnego a może tylko złowieszczego w sposobie jak na niego spojrzała. Chodź wyglądała na dość zaawansowana w wieku staruszkę jej spojrzenie należało do osoby, która dopiero co weszła w dojrzałe życie.
"Tak," odpowiedział i zostawił ją przed wejściem powoli przemierzając drogę między bramą a posiadłością.
"Pośpiesz się młody człowieku," usłyszał za sobą jej głos a następnie głośne stuknięcie drewnianego kija w bruk.
"Hmpf. Ten świat zaczyna schodzić na psy," wymamrotała pod nosem May kiedy pomimo upłynięcia dłuższego czasu mężczyzna nie wrócił. Zaczynała rozważać już nawet zignorowanie jego i dostanie się do widzcznego w głębi terenu domu kiedy do bramy zbliżała się czerwonowłosa kobieta z zapaloną latarnią w dłoni.
"Luna," rzuciła tylko Cass kiedy druga z kobiet otworzyła nieco bramę.
"Jak zawsze miło cię widzieć Cassandro. Przybyłaś w celu uzupełnienia zapasów czy...." zanim zdążyła kontynuować starsza kobieta przerwała jej.
"Zima. Niedługo nadejdzie zima. Wykorzystałaś czas jaki już minął na przygotowanie się do niej?" mówiała idąc przed siebie nie zwracając zbytnio uwagi na podążającą obok drugą osobę.
"Od kilku dziesięcioleci mówisz już o nadejściu zimy. Jednak wciąż to się nie zdarzyło. Na pewno nie widzisz nic ciekawszego w tych wszystkich wizjach przyszłości?" Luna odburkneła.
"Ostatnio coraz więcej wizji przedstawia ten sam scenariusz. Lód, mróz, zima," bezemocjonalnie i spokojnie odpowiedziała May kiedy zbliżały się do drzwi wejściowych.
"Jeśli mówisz o zimnie i lodzie tylko jeden z zabójców przychodzi mi na myśl. Tobie też Luno?" spytała stojąca w drzwiach kobieta.
"Adam... Myślalam, że ten jego pomysł aby uczynić cały świat przyjaznym dla jego rodu udało się nam pogrzebać ostatnim razem," powiedziała Luna.
"O nie to był zaledwie jeden artefakt, który został zniszczony. Ale na razie muszę napić się czego bo mi zaschło w gardle w czasie podróży," May zdjeła płaszcz i powiesiła go na wieszaku.
"Woda, wino, krew?" spytała się Corona.
"Na początek krwi. Ostatni zachowaną porcję wypiłam prawie miesiąc temu. Nie mogę prosić Lilli'th o pomoc. Kolejne spotkanie to kwestia dni. Każde z nas musi być w pełni sił," powiedziała starsza kobieta zanim nie ruszyła ku wielkim drzwiom w głębi holu.
"Jak chcesz," usłyszała zza siebie kiedy z brązowoką kobietą szły w kierunku salonu.
"Widzę, że nawet ty oszczędzasz siły nie przebywając w swojej prawdziwej postaci," skomentowała jej obecny wygląd Lilli'th kiedy obie usiadły na dwóch z trzech sof w salonie.
"Na razie nie ma zbyt wielu wodnych zabójców smoków lub bogów chodzących po ziemii więc moje możliwości odmładzania się w ten sposób są znacznie ograniczone. W dodatku wszyscy z nich są w szponach Alfy Omegi. Ale już niedługo," May uśmiechneła się szeroko, "pojawi się kilkoro zabójczyń, które nie będą niewolnicami tej śmiesznej mrocznej gildii. Szczególnia ta jedna młoda dama będzie zdecydowanie interesująca."
"Więcej zabójczyń w tym tych wodnych. To ciekawe. Co tam jeszcze widziałaś w tych wizjach?" Lilli'th rozejrzała się wokół poszukując stolika. Znalawszy go wstał i ruszył ku niemu.
"Nadejście potencjalnych zabójców lodowego zabójcy," powiedziała od niechcenia.
"Zabójców Adama? To możliwe aby w obecnych czasach narodził się ktokolwiek zdolny mierzyć z którymkolwiek z nas w mocy?"
"Wiesz coś więcej o nich? Mimo wszystko to niepokojące proroctwo. Od prawie trzech stuleci nie narodził się człowiek zdolny zabić żadnego z nas," Luna zjawiła się w pokoju z kieliszkiem pełnym czerwonego płynu, który podała Cassandrze.
"Nie za wiele. Zresztą to nieistotne w obliczu nadciągającej zimy," powiedziałą jakby od niechcenia najstarzej wyglądająca z kobiet.
"Znów zaczynasz," westchneła Luna i zwróciła się w kierunku Lilli'th. "Skoro spotkałyśmy się tutaj w trójkę znaczy, że kolejna walka rozegra się gdzieś w tym kraju lub sąsiednim."
"Całkiem możliwe. Choć zastanawia mnie co tym razem wymyślił Adam. A może to Inferno zaskoczy nas tym razem. Skontaktowałaś się z lokalnymi magami?" odparła wodna zabójczyni.
"Może Cassy wie coś," stwierdziła Corona i spojrzała w stronę wspomnianej kobiety. "Widziałaś cokolwiek w swoich wizjach na temat nadchodzącej bitwy?"
Cassandra nie odpowiedziała nic znieruchomiawszy w lekko niecodziennej pozie. W dłoni na trzymany kieliszek z na wpół wypitym płynem, głowa nieco odchylona do tyłu, lekko rozchylone usta i oczy zakryte wpatrujące się gdzieś w dal.
"Cass?" Luna lekko dotkneła swoją przyjaciółkę, która nie zareagowała.
"Chyba doświadcza jednej z tych niespodziewanych wizji," stwierdziła Lilli'th na co czerwonowłosa kobieta wróciła na swoją sofę.
"Ciekawe co teraz widzi?" zamyśliła się Corona.
---
Kiedy świat wokół May na chwilę pociemniał rozpoznała znajome uczucie. Opanowała uczucie paniki chodź dalej nie lubiła tych niespodziewanych sytuacji kiedy jej magia niespodziewanie uaktywniała się. Starając się zachować spokój czekała kiedy minie chwilowa ciemność.
Wokół rozciągała się niemal po horyzont równina z gdzieniegdzie rosnącymi pojedyńczymi lub w małych skupiskach wysokimi drzewami.
"Gdzie mnie rzuciło?" na wpół na głos się zamyśliła May wciąż rozglądając się dookoła. Gdzieś niedaleko przebiegała jakaś droga jednak mimo tego jak wzrokiem sięgneła nie widziała żadnej żywej duszy. Powoli idąc utwardzonym szlakiem zauważyła brak dźwięków zwierząt rozlegających się jak zwykle w takim miejscu.
'Panuje taka nienaturalna cisza,' wzdrygneła się czując jakiś nieokreślony niepokój. Spojrzała w niebo widząc jak słońce częściowo przesłaniały ciemne chmury. Wróciwszy do rozglądani się wokół co jakiś czas kontynuowała wycieczkę skrajem drogi. Po jakimś kwadransie niebo zaczeło ciemnieć. Spoglądając zauważyła jak poprzednio nielicznie obecne ciężkie ciemne chmury zaczeły nadciągać z północy. Przez chwilę nawet zdawało się jej, że w kilku z nich widziała coś wijącego się jakby jakaś masywna istota poruszała się wewnątrz chmury.
"W końcu," odetchneła z ulgą zatrzymując się na szczycie wzgórza i spoglądając w dół zauważając jakąś niewielką wioskę. Jej radość zmocił brak prawie jakiejkolwiek aktywności ludzkiej. Z żadnego komina nie unosił się dym ani nie dochodził do jej wyczulonych uchu odgłosy zwierząt, które powinny być w zagrodach. Zaniepokojona ruszyła drogą w dół wprost do wioski.
"Co tu się dzieje?" zamyśliła się przechadzając się głowną ulicą kiedy z oddali nadszedł odgłos podobny do uderzenia gromu. Spoglądając w tamtym kierunku dojrzała jak gdzieś na horyzoncie szczelną pokrywę chmur rozerwał szeroki strumień światła łączący niebo z ziemią. Chwilę potem usłyszała kolejny grzmot z innego kierunku. Spoglądając w tamtym kierunku zobaczyła kolejny potężny snop światła rozrywający chmury.
"Magia?" lekko zdziwiła się kiedy po kolejnym grzmocie i snopie światła z kierunku gdzie się pojawiła się niewidzialna fala, która rzuciła nią o ścianę pobliskiego budynku. Fala, która była przesycona surową magiczną energią żywiołów. Kiedyś już w przebłyskach widziała podobne zjawisko więc wstając próbowała sobie przypomnieć gdzie i co to było.
Jedynie zdołała przywołać wspomnienia wizji olbrzymiej wieży na niewielkiej wyspie, w którą z niebios uderzył potężny snop światła niszcząc w mgnieniu oka zewnętrzną warstwę budowli zostawiając tylko olbrzymią lakrimę, która wchłoneła całą energię ataku z niebios.
"Magia, która pozwala atakować z nieba cele na powierzchni ziemi. Magia, która zostawia tylko wypaloną ziemię," zaczeła masować obolały po uderzeniu bark. "Czy to ta sama magia?"
Jakby w odpowiedzi pokrywę chmur przebił kolejny snop światła trafiając gdzieś za kolejnym wzgórzem gdzie prowadziła droga, którą dotychczas szła po opuszczeniu wioski. Po dłuższej chwili nad grzbietem wzniesienia pojawił się obłok przypominający olbrzymi grzyb i rozszedł odgłos towarzyszący eksplozji. Zaraz po tym nad wzgórem przetoczyła się fala energii magicznej.
"Lód?" z lekkim niedowierzaniem powiedziała May widząc jak ziemia, nad którą przeszła fala pokrywała się natychmiast warstwą lodu. Spoglądając w bok zauważyła niedomknięte drzwi pobliskiego budynku. Szybko znalazła się tam i w momencie kiedy fala dotarła do wioski zatrzasneła za sobą drzwi.
'Głupia,' skarciła się w myślach przypominając, że jest to tylko wizja i jej nic nie stało by się jej prawdziwemu ciału, nad którym teraz czuwały Luna lub Lilli'th. Przez chwilę nasłuchiwała ale nie usłyszała żadnego dodatkowego wybuchu. Powoli podeszła i otworzyła drzwi.
'Czy to kolejna wizja Zimy?' myślała przechadzając się po ulicy skutej lodem wioski. Sięgneła do twarzy czując coś zimnego i wilgotnego na policzku.
"Śnieg?" spojrzała w górę widząc jak z ciemnych chmur, które zalegały nad nią zaczął padać obfity biały puch. Mimo, że nie mineło dużo czasu gdzieniegdzie zaczeły się już tworzyć zaspy. Śnieg też ostrzegł ją o zbliżającej się grupie istot, pod których stopami skrzypiał.
'To ludzie?' zamyśliła się siedząc schowana w budynku i wyglądając przez lekko uchylone drzwi na ulicę, na której zatrzymała się grupa ludzi i zaczeła się rozglądać wokół.
"Coś się stało kapitanie?" spytał się niski mężczyzna.
"Zdawało mi się, że słyszałem czyjeś kroki gdzieś tutaj," dowódca skierował jedną z dłoni w kierunku budynku obok tego w którym się ukrywała Cassandra i wykonał niewielki łuk nią w powietrzu kiedy wokół jego ciała pojawiła się magiczna aura.
"Zamachnięcie Ogonem Lodowego Smoka," fala lodu bez problemu rozcieła na pół budynek.
"Zdawał się wam szeregowy," postawny mężczyzna skarcił podwładnego i wydał rozkaz ruszenia dalej. Dopiero kiedy oddalili się dość daleko May zaryzykowała poruszenie się.
"Nie to nie był człowiek. Wyglądał jak jeden ale ta magia i ta aura. Czyżby lodowe smoki postanowiły bez opanowania uczyć swojej magii kogo popadnie nawet nie-ludzi?" zamyśliła się wychodząc na drogę. Grupa dawno już oddaliła się w kierunku skąd przyszła.
W czasie kiedy rozmyślała co dalej się stanie znów otoczyła ją ciemność.
'Kolejna część wizji czy już koniec?' czasami miewała wizje składające się z więcej niż jednej części jednak zawsze miało dość apokaliptyczną treść. Wzdrygneła się obawiając się, że teraz będzie podobnie. Znalazła się w jakimś pomieszczeniu i tym razem nie miała materialnej postaci będąc niczym więcej niż niematerialną zjawą.
"Jak przebiega magiczny terraforming?" Adam spytał patrząc w stronę jednego z pozostałych magów obecnych w pomieszczeniu.
"Na razie prawie zgodnie z teoretycznymi wyliczeniami," odpowiedział mu mężczyzna.
"Co to znaczy 'prawie'?" oczy lodowego zabójcy zapłoneły czerwienią.
"Mój kolega chce powiedzieć, że tempo rozszerzania się pokrywy lodowej jest jakieś dziesięć procent wolniejsze niż wynikałoby z obliczeń," powiedział szybko drugi z mężczyzn.
"Tak. Dotychczas nie sprawdzaliśmy efektywności efekty domina ani tym bardziej wpływu odpalenia Etherionu na tempo terraformingu. Może... może przyjeliśmy zbyt optymistyczne wartości teoretyczne," przełknął ślinę oczekując na reakcję szefa.
Adam wstał i podszedł do ekranu, na którym wyświetlana była mapa świata. Na terenie jednego z zachodnich krajów w kilku miejscach były na bieżąco aktualizowane rozrastające się białe obszary.
"Wczoraj kolebka technomagii i postępu w dziedzinie odkrywania nowych zastosować magii a dziś Caelum powoli zmienia się w lodowe pustkowie," Kruk roześmiał się demonicznie na co pozostali obecni również roześmiali się nie chcąc wzbudzić jego gniewu.
"Za ile czasu zgodnie z obecnymi danymi terraforming Caelum dobiegnie końca?" nagle przestawszy się śmiać Adam spojrzał na jednego z pozostałych magów.
"Plan przewidywał zakończenie w ciągu sześciu godzin jednak obecnie szacowany czas to dwanaście godzin," szybko odpowiedział wysoki mężczyzna.
"A co z Radą Magii? Już zdążyli się zorientować w obecnej sytuacji?" spojrzał na wysokiego szczupłego maga, który zanim zaczął odpowiadać poprawił monokl.
"Na razie próbują zebrać dane na temat zmian obecnie zachodzących w Caleum. I wytłumaczenie czemu zarejestrowano więcej niż jeden atak odpowiadający wzorowi ataku Etheriona," powoli mówił z nieukrywaną satysfakcją. "Reszta magicznego świata na pewno będzie żądać wyjaśnień skąd pojawiły się inne magiczne satelity z atakiem identycznym do Etherionu. Prawdopodobnie konsekwencje dla rady będą bardziej dotkliwe niż te po próbie zniszczenia jedynej skończonej wieży systemu R niedaleko wybrzeży Bosco i Fiore pare lat temu."
"Widzę, że pomijając opóźnienia w terraformingu idą zgodnie z twoim planem," roześmiał się wysoki mężczyzna, który właśnie wszedł do pokoju.
"Ao bracie," Adam podszedł i uściskał się z nim. "Spójrz jak na twoich oczach rodzi się nowy światowy porządek. Oracion Seis zniszczeni przez legalne gildie, Grimore Heart także a Tartarus wciąż próbują wprowadzić porządek jakiego by chciał Zeref. Ale kiedy w końcu przystąpią do tego my już dawno będziemy panami tego świata."
"Zeref. Ach te stare dobre czasy i ten ignorant Acknologia uwiedziony obietnicami zostania smoczym królem," ironicznie roześmiał się Ao. "Ale pamiętaj, że to ja jestem szefem tutaj i nie przyzwyczajaj się do takiego pomiatania moimi podwładnymi."
"Wciąż nasze cele w większości pokrywają się," Adam odwrócił się w kierunku ekranu, "więc nie widzę żadnego konfliku."
"Gdyby ktoś z Tartarusa się zjawił pamiętajcie, że zupełnie nic nie wiemy o tym nieszczęśliwym wypadku ani tym bardziej jesteśmy zamieszani w to," rozkazującym głosem powiedział do zgromadzonych w pomieszczeniu Ao. "Przekażcie to wszystkim członkom gildii."
"Mistrzu," jeden z magów podszedł do Ao. "Właśnie próbują się z nami skontaktować."
"Witam," na ekranie pojawiła się twarz Silvera. "Coś się dzieje w Caleum. Wiecie cokolwiek na ten temat może tak cąłkiem przypadkiem?"
"Oczywiście, że nie," wtrącił się Adam na co mężczyzna na ekranie lekko skrzywił się.
"Kruk. Aż tu cię przywiało? Zresztą nieważne. Chciałem tylko powiadomić, że udaję się do Caleum zobaczyć to z bliska i jeśli spotkam kogokolwiek z was zabiję."
"W takim razie musimy wstrzymać się z wysłaniem grupy badającej tamtejszy magiczny fenomen," z udawaną uprzejmością i zmartwieniem powiedział Ao.
"Pozdrów ode mnie Kyoukę," dodał lodowy zabójca zanim Silver nie rozłączył się.
"Kyouka?" Ao uniósł jedną z brwi.
"Interesująca demonica. Spędziliśmy nieco czasu i był on bardzo 'owocny' dla mnie," uśmiechnął się tajemniczo Kruk zanim nie opuścił pomieszczenie.
"Informujcie mnie o postępach terraformingu," wydał prosty rozkaz Ao i dodał zaraz. "I ściągnijcie wszystkie grupy wysłane na teren obecny terraformingiem. Nie życzę sobie aby Silver ani nikt z jego towarzyszy znalazł ślady naszej obecności lub ingerecji tam."
Wszyscy obecni w pomieszczeniu w kilka minut rozeszli się zostawiając Cassandrę samą. Zamyślona nad sceną, która się rozegrała nie zwróciła uwagi na otaczającą ją znów ciemność.
While AFF and its agents attempt to remove all illegal works from the site as quickly and thoroughly as possible, there is always the possibility that some submissions may be overlooked or dismissed in error. The AFF system includes a rigorous and complex abuse control system in order to prevent improper use of the AFF service, and we hope that its deployment indicates a good-faith effort to eliminate any illegal material on the site in a fair and unbiased manner. This abuse control system is run in accordance with the strict guidelines specified above.
All works displayed here, whether pictorial or literary, are the property of their owners and not Adult-FanFiction.org. Opinions stated in profiles of users may not reflect the opinions or views of Adult-FanFiction.org or any of its owners, agents, or related entities.
Website Domain ©2002-2017 by Apollo. PHP scripting, CSS style sheets, Database layout & Original artwork ©2005-2017 C. Kennington. Restructured Database & Forum skins ©2007-2017 J. Salva. Images, coding, and any other potentially liftable content may not be used without express written permission from their respective creator(s). Thank you for visiting!
Powered by Fiction Portal 2.0
Modifications Š Manta2g, DemonGoddess
Site Owner - Apollo