Fairy Tail: Dziedzictwo | By : Ormael13 Category: Misc. Non-English > Anime Views: 1230 -:- Recommendations : 0 -:- Currently Reading : 0 |
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam występujące są własnością Hiro Mashima. Nie mam żadnych zysków z pisania tego fanficka. |
Rozdział 8: Przyjęcie, Tajemnica i Kuszenie
Godzinę później ostatni z zaproszonych gości zjawili się w głównym holu budynku. Pod jedną ze ścian było ustawione podwyższenie z kilkoma stopniami i na każdym stał rzęd zdobionych krzeseł poza najwyższym gdzie stała tylko para. Każde z trzech poziomów podium łączyły szerokie schody i niewielkie podium było umieszczone u ich podstawy. Na ścianach było porozwieszane godła gildii przedstawiające skrzydlatego smoka. Po obu stronach głównego wejścia zaczynały się stoły, nakryte i zastawione różnorodnymi potrawami, kończące się przy bocznych wejściach. Salę oświetlały promienie słońca wpadające przez parę wielkich okien.
"Witam wszystkich zgromadzonych," przemówił wysoki mężczyzna stojący przy podium. "Myślę, że już mamy już komplet więc możemy stopić pomost."
Na twarzy kilkunastu z gości zagościł strach ale Natsu mimowolnie uśmiechnął się na to powoli zaczynając oddalać się od reszty jednak Erza chwyciła go zatrzymując.
"Oczywiście to był żart. Ale w razie czego możemy stworzyć nowy most aby wszyscy mogli opuścić budynek w razie jakiś problemów," dodał po dłuższej chwili mężczyzna wywołując cichą falę śmiechu na sali.
"Powitajmy naszych dzisiejszych gospodarzy. Proszę państwa oto członkowie Lazurowego Smoka," powiedział kiedy z jednego z bocznych wejść zaczeli wchodzić wspomniani magowie. Wśród nich grupa magów Fairy Tail rozpoznała Samsona, który z resztą zajął miejsca na krzesłach na najniższym poziomie podwyższenia.
"Wyglądają jakby byli zwykłymi magami," stwierdził Gray.
"Wartości Mężczyzny nie określa się pozycją," sprzeciwił się Elfman.
"Pokonam tego Stoffa," powiedział z pewnością siebie Natsu na co Happy tylko dodał swoje typowe stwierdzenie, którym było, "Aye." Trójka magiń tylko westchneła.
"Pora na potomków obecnego mistrza gildii. Oto przed wami najmłodsi członkowie rodu Kruków," kontynuował swoją przemowę mężczyzna. Po tym z drugiego wejścia zaczeli wchodzić pojedyńczo młodzi mężczyźni kłaniając się uprzejmie zgromadzonym. Każdy stanął przed jedną z siedmiu pary foteli na drugim stopniu i stali tak jakby czekając na coś. Wśród nich był błekitnooki mężczyzna, którego Natsu i reszta spotkali na pomoście wcześniej. Erza zaś rozglądając się zauważył, że niedaleko nich pośród gości stała złotowłosa kobieta, którą także spotkali a teraz wyglądała jakby na coś czekała.
Była teraz nieco inaczej ubrana w porównaniu poprzedniego razu kiedy ją widziała Scarlet. Suknia była bez rękawów zaczynająca się nieco poniżej jej łopatek dość ściśle opinającą jej obfity biust lekko podkreślając jego rozmiar. Z tyłu niemal do okolicy bioder była wycięta i obie strony sukni były połączone przebiegającymi w poprzek wiązaniami. Na ramionach miała długie rękawiczki ze wstawkami z półprzezroczystego materiału. Wszystkie części ubioru były w błękitnej tonacji. Na szyji mienił się lekko we wpadających promieniach światła niewielki naszyjnik z błękitym kryształem na środku a na upiętych w dwa kucyki włosach miała założoną niewielką tiarę również ozdobioną kilkoma błękitnymi kryształami.
"No na co czekacie?" jakby było to niespodziewanym zwrotem w uroczystości przemawiający obrócił się w stronę stojących młodzieńców. Ci po kolei schodzili ze podium i wchodząc w tłum przyprowadzali ze sobą na podium młodą kobietę i wtedy siadali na krzesłach. Momentami w tłumie było słychać przytłumione jęki zawodu lub też zazdrości, gdyż czy to młodzieńcy czy też młode damy, które były wyprowadzane na podium byli w większości wypadków atrakcjnie wyglądający. Wszyscy z nich też byli podobnie ubrani czy to wyprowadzane kobiety czy też ich partnerzy, którzy byli ubrani w podobnego kroju czarne garnitury.
"Nudno," nieco znudzony stwierdził Dragneel.
Ostatni w tłum zszedł wysoki niebieskooki mężczyzna o krótkich niebieskich włosach. Choć wszyscy bracia mieli włosy w odcieniu błekitu jego były najbardziej intesywnie błekitne a nie odcieniu ciemnego błękitu lub wręcz granatowej barwy. Powoli przechadzając się zatrzymał się przed jedną z kobiet.
"Chodźmy na podium," powiedział cicho Arik ujmując delikatnie dłoń Kanny. Po sali rozszedł się cichy szum, który nieco przybrał na sile kiedy wchodzili na podium. Natsu, Gray, Elfman podobnie jak większość mężczyzn na sali wpartywali się nieco nieobecnym wzrokiem w Yagyu. A szum na sali okazał się stłumionymi kobiecymi szeptami.
"Czy to tylko ja czy nagle zrobiło się tu niesamowicie gorąco?" spytał mężczyzna na podium machająć dłonią jakby się wachlował. "Kto uważa, że jest zbyt gorąco to dwadzieścia metrów pod nami szumi ocean można więc szybko ostudzić się."
W tłumie para oczy z zazdrością patrzyła na Kannę. 'Gray-sama patrzy na tą kobietę. Ale nie poddam się i pokonam kolejną rywalkę o miłość Gray-sama, ' myślała Juvia kiedy jej myśli podsuwały jej obrazy Fullbustera i Yagyu razem.
"A jako całkiem nieistotną uwagę dodam, że osoby towarzyszące dzisiejszego dnia dziedzicom zostały wybrane osobiście przez nich. Ktokolwiek pragnie może później spytać się każdego z nich na temat jego obecnego statusu matrymonialnego," ciągnął swoją przemowe wywołując niemałe zakłopotanie siódemki młodych mężczyzn. "Aczkolwiek muszę przyznać, że każdy z nich wykazał się wyjątkowym gustem dobierając swoją towarzyszkę na dzisiejszą uroczystość."
"A teraz czas powitać głównego gospodarza dzisiejszego dnia, czyli...," zrobił tu dłuższą pauzę, "czyli mnie." Jego wygląd zaczął się powoli zmieniać przyjmując z grubsza podobny wygląd poza barwą włosów i oczu, które były odpowiednio ciemnoniebieskie i zielone.
"Dziadek?" mimowolnie cała siódemka wymamrotała widząc stojącego przed nim mężczyznę.
"A niech to i cała niespodzianka znikła," odparł zakłopotany. "Lionel natychmiast do mnie!!!" krzyknął w kierunku sali. Spomiędzy osób przecisnął się szybko granatowłosy mężczyzna o niebieskich oczach.
"Nie musiałeś krzyczeć i tak bym usłyszał," w komiczny sposób odpowiedział Lionel krzyknąc stojąc obok swojego ojca.
"To usiądź na właściwym miejscu," niespodziewanym ciosem łokciem starszy Kruk wysłał syna wprost na krzesło na najwyższym stopniu. "Tak więc jak już zauważyliście mistrzem w tutejszej gałęzi gildii będzie mój gamoniowaty syn."
"Ja ci dam gamoniowaty ty starcze," odburknął granatowłosy mężczyzna poprawiając swoją pozycję na krześle.
"Ale przynajmniej nikt się nie nudzi z takim starcem jak ja, prawda?" zwrócił się do sali ale odpowiedziała mu cisza. "Hmpf..."
Po tym nie mówiąc nic powoli zszedł z podestu i zaczął iść ku jednym z bocznych drzwi. Po tym jak zniknął z sali Lionel podniósł się powoli ze swojego miejsca i zbliżył do podium.
"No więc po wstępie jaki zaprezentował mój ojciec Bruce. Tak nawiasem jest on mistrzem całej naszej gildii mam nadzieję, że jego specificzne poczucie humoru nie zaskoczyło nikogo...zbytnio," mówił powoli jakby myśląc nad każdym słowem. "Zresztą nieważne. Bardzo cieszę się, że na okazje naszej skromnej gildi, która zawitała do waszego szacownego kraju," w momencie kiedy wspomniał o byciu skromną gildią po sali rozszedł się stłumiony chichot," mogę zobaczyć tak dużo znamienitych magów i nie tylko z tego kraju. Mam nadzieję, że nie poczynimy za wiele szkód starając się wykonywać nasze obowiązki jako gildia."
"A teraz chłopcy," spojrzał w stronę drugiego stopnia podwyższenia, "czas zacząć przyjęcie. Ujmijcie mocno swoje towarzyszki i ruszajcie w salę. Ogień jaki rozpaliła towarzyszka mojego pierworodnego," w tym momencie złotowłosa magini siedząca na jednym z krzeseł zaczeła się rumienić, "czas zamienić w prawdziwy pożar."
Siedmiu mężczyzn przez chwilę spojrzało po sobie zanim jeden po drugim nie wstali i trzymając delikatnie acz stanowczo za dłoń swoje partnerki ruszyli w salę ze wspomnianym pierworodnym na czele. Lionel otarł ukradkiem pojedyńczą łzę.
'Ach te szaleństwa młodości. Niedługo skończy się to,' pomyślał.
"Tańczcie, bawcie się, jedźcie i radujcie się. Lazurowy Smok ponownie rozpościera swe skrzydła," krzyknął w stronę sali i powoli wrócił na miejsce na najwyższym stopniu podestu. 'Zostaje czekać czy coś wpadnie w zastawioną pułapkę,' zanurzył się w rozmyślaniach patrząc gdzieś w dal jakby próbował coś zobaczyć przez ściany budynku.
W tym samym czasie kiedy w siedzibie Lazurowego Smoka zaczeła się zabawa gdzieś daleko na zachód od granic Fiore na morzu zaczął się tworzyć wir, który rósł aż ze środka na powierzchnię wyleciał olbrzymi błękitnołuski stwór przypominający smoka z zamkniętymi oczami. Woda wokół niego wciąż była wzburzona przez chwilę aż przestała poruszać się i to dosłownie zamarzając od samego przebywania w jego blisko niego. Nie śpiesząc się postawił jedną a potem drugą łapę na rosnącej pod nim tafli zamarzniętej wodzy.
"Bruuceeeee," powoli i bez pośpiechy wypowiedział pojedyńcze słowo wyciągając łapę w stronę odległego lądu kiedy jego oczy, które otworzył rozbłysły czerwonym blaskiem spowijając całe jego ciało w mrocznej poświacie.
"Adam!!!" ciemnowłosy mag ścisnął na chwilę ubranie w miejscu gdzie miał serce. "Tylko nie to," upadł na ziemię upuszczając niewielki notes, z którego wypadło kilka kartek z czego dwie wpadły pod pobliską szafkę. Po chwili kiedy odzyskał oddech powoli wstał i zauważywszy leżący notes podniósł go i pozbierał leżące kartki a nastęnie ruszył ku schodom prowadzącym na górne piętra. "Muszę jak najszybciej wrócić powiadomić przodków."
"Mistrzu?" na kolejnym piętrze spotkał młodą kobietę o długich spiętych w kok fioletowych włosach. Spojrzał jej w oczy zanim nie przemówił.
"Ah to ty Emanaya. Znajdź siostrę i poproś aby przygotowała pisklaka do lotu. A potem poszukaj mojego syna i powiedź: Adam przebudził się z letargu," poklepał łagodnie po ramieniu dziewczynę o fioletowym jak włosy lewym oku a białym jak śnieg prawym.
"Jak rozkażesz wielki mistrzu," odparła Otto, ukłoniła się i ruszyła ku schodom na niższy poziom. Znalawszy pietro niżej dziewczynę wyglądają jak identycznie jak on z wyglądu pomijając białe lewe a fioletowe oko tamtej przekazał Ayaname prośbę mistrza i nie zwlekając ruszyła ku głównej sali.
"Tacy żywotni," Lionel spojrzał jak każdy z jego synów z werwą prowadził swoją panią. W tym czasie wspomniana siódemka robiła nawrót kiedy jeden z braci przybliżył się do prowadzącego i puszczając swoją towarzyszkę delikatnie uchwycił rękę Kanny.
"Czas na odbijanego bracie," zaśmiał się i przejął prowadzenie wraz ze złotowłosą maginią. Arik i jego dotychczasowa partnerka się tylko spojrzeli po sobie i roześmiali. Nie tracą czasu każde podeszło do jednej z pozostałych pięciu par i zapoczątkowali zamianę obecnych partnerów, z którymi tańczyli w gronie siódemki rodzeństwa.
'Juvia też tak by chciała,' pomyślała wodna magini widząc jak kolejne pary idą za braćmi.
"Chodźmy," z entuzjazmem stwierdził Natsu i spróbował pociągnąć za sobą Lucy.
"Umiesz tańczyć?" spytała nieco zaniepokojona na co kiwnął przecząco głową.
Pozostała czwórka w międzyczasie ruszyli podążając w korowodzie bez dobierania się z nikim w parę. Heartfilia podążyła za ich przykładem i tak po tym jak także ognisty mag zdecydował się ruszyć cała szóstka włączyła się w rozkołysaną w rytm muzyki rozbrzmiewającej w sali masę tańczących ludzi. Happy naturalnie był w tym czasie zajęty zjadaniem jakiejś ryby z jednego z półmisków. Niemal cyklicznie co kilkanaście minut następował kolejna runda objiania partnerów powodującą, że coraz więcej osób zaczynała tańczyć z kimś niż samemu podążać za resztą. Przez chwilę Natsu zdawało się, że poczuł gdzieś na sali zapach należacy do pewnego zamaskowanego przeciwnika jakiego spotkał wcześniej. A dokładnie bardziej kobiecy zapach, choć jak przypominał sobie walczył z mężczyzną wtedy. Jednak rozglądając się wokół i próbując znaleść źródło wpadł na jakąś młodą kobietę o ciemno purpurowych włosach. Zanim zdążył zareagować znikneła gdzieś w tłumie znów.
"I znów się spotykamy," z lekkim rozbawieniem stwierdził Arik, kiedy po kolejnej rundzie obijania skończył tańcząc z blondwłosą maginią.
"Może zbyt często?" odparła Lucy. "Ta cała Kanna."
"Tak? Co z nią?" kątem oka spojrzał szukając wspomnianej osoby i zauważając ją tańczącą z jednym z towarzyszy Hearfili.
"Jesteście razem?" spytała nieco niepewna. Nie chodziło jej o to czy był wolny jednak zdawał się zachowywać dość swobodnie w obecności złotowłosej magini.
"No cóż spędzamy czasami trochę czasu razem. Na różnych rzeczach ale nie zastanawiałem się nigdy na rodzajem relacji jaki nas łączy. Na pewno wiem, że jest kimś wyjątkowym dla mnie," odparł niemal bez zastanowienia. "A ty z kimś jesteś?"
"Nieco odważne pytanie," zarumieniła się nieco.
"Nie ja zacząłem," skontrował. "No nic jeśli nie chcesz odpowiedzieć twój wybór."
Odetchneła z ulgą. "Ona wydaje się interesującą osobą. Mimo wyglądu, który sugerowałby bycie dość zarozumiałą i wykorzystującą swój wygląd osobę stara się być normalna."
"Może to własnie to w niej lubię. Patrzenie na innych nie przez pryzmat ich wyglądu," stwierdził robiąc z nią obrót aby ukradkiem rozejrzeć się wokół.
"Szukasz jej?" poczuła jednocześnie ulgę i lekkie uczucie zazdrości.
"Może. Kto wie," odparł wymijająco.
"Starasz się być tajemniczy. Czy ona to lubi ciebie takiego?" odgarneła kosmyk włosów ukradkiem rozglądając się wokół szukając swoich przyjaciół. Całkiem niedaleko dojrzała tańczącego niezbyt zgrabnie Elfmana z nie kim innym jak Yagyu jako jego obecną partnerką.
"Czyżbym sprawiała, że czujesz się niezręcznie?" spytała delikatnie Kanna.
"Mężczyzna potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji," odparł z pewnością siebie Elfman.
"Hmm. Ciekawa odpowiedź," odparła przesuwając nieco ręką w dół i chwilę potem wracając dłonią w poprzednie miejsce. Tak zdecydowanie mogła trochę podrażnić się z tym magiem. Zresztą Arik był zajęty właśnie przyjaciółką białowłosego maga.
"Ummm," zareagował Strauss czując jak przez chwilę jedna z jej dłoni była nieco niżej.
"Wyczuwam, że czujesz iż sytuacja stała się nagle niezręczna. Czy to tylko moje błędne wrażenie?" oczywiście wiedziała, że muskularny mag czuł się tak jak zasugerowała. Było dla niej dziecinną zabawą wychwycenie sygnałów jakie wysyłał. W sumie każdy zabójca smoków będący tak blisko byłby w stanie łatwo je wyłapać.
"Takie sytuacje pozwalając wykazać się," zaczął starając się nie okazywać zmieszania, "jakim Mężczyzną się jest."
"Znów to samo. Czyżbyś czuł potrzebę bycia 'męskim' zawsze?" w nieco przypominający droczenie sposób spytała nieco nachylając jej twarz ku jego.
"Nie. Dzięki temu mogę być dumnym z siebie," odparł udając, że wcale nie był nieco zakłopotany tym jak nachyliła się przez co jej ciało lekko przycisneła do jego. Przez to pomyślał czy też ten, który nieco wcześniej wszedł w tłum i ją wyprowadził odczuwał dumę z bycia mężczyzną.
"Coś zaprząta ci głowę?" Spytała niewinnie zwiększając dzielący ich dystans. Wyczuła ten charakterystyczny sposób zachowywania się kiedy druga osoba czuła się niezręcznie wokół niej. Nie zdarzało się to często ale nauczyła się rozpoznawać te sytuacje.
"Zachowujesz się tak swobodnie mimo...," zamilkł myśląc jak to ująć właściwie. Nie spotkał dotychczas tak atrakcyjnie wyglądającej kobiety.
"Mimo, że jestem bardzo atrakcyjna?" Powiedziała to starając się brzmieć naturalnie. Oczywiście nie była dość pewna siebie zawsze uważając, że mężczyźni widzieli w tych momentach w niej tylko ładne ciało zapominając, że też miała uczucia, które zazwyczaj wtedy było im łatwo zranić. "Nie musisz tego mówić. Wielu już wychwalało moje piękno zewnętrzne."
Zanim cokolwiek zdążył wymyśleć aby odpowiedzieć jej, zaczeła się następna runda zmian osób, z którymi każdy tańczył.
"Hmpf... Wszyscy tylko tańczą," z konsternacją stwierdził Natsu siedząc przy stole i szukająć coś do zjedzenia pośród potraw tam będących. Nagle ze zdziwieniem znalazł coś co wyglądało jak płonące danie. Nie przypominał sobie aby na takich przyjęciach ktoś zostawił coś palącego się aby goście próbowali to zjeść. Jednak dla niego to wyglądała wyjątkowo apetycznie więc spuścił wzrok z Lucy, która tańczyła z tym niebieskowłosym gogusiem. Między kolejnymi kęsami spojrzał po stole dojrzawszy nieco dalej półmisek cały pokryty kawałkami jakiegoś żelastwa.
"Dziwni ci ludzie zostawiać takie rzeczy jak kawałki żelaz...," zamilkł i oderwał wzrok od Elfmana tańczącego ze złotowłosą maginią. Wpierw ogniste danie, które było akurat czymś co pasowało jego gustom a teraz kawałki żelaza. Wspomnienia niedawnej walki z innym zabójcą smoków przemkneły mu przez głowę.
"Cholera," zaklął spoglądając w stronę gdzie stał półmisek zauważając, że zniknął. Próbował wyłapać zapach żelaznego zabójcy smoków ale w pokoju było zbyt wiele innych niektórych równie silnych zapachów. Więc nawet jeśli faktycznie Redfox tu był gdzieś skutecznie utrudniały one Natsu wytropienie go. Nie zauważył też młodej kobiety o różowych oczach, która tylko uśmiechneła się odsłaniając swoje okazałe kły i oblizując powoli górną warge spojrzała ukradkiem w jego stronę.
"Aghhh," Lionel chwycił się za serce kiedy poczuł dziwne odczucie dochodzące gdzieś z daleko. Dosłownie w tym momencie obok pojawiła się jedna z sióstr Otto.
"O ty jesteś mistrzu." Emanaya ucieszyła się. "Miała przekazać wiadomość od twojego ojca."
"Adam się przebudził," niespodziewanie dla niej pierwszy to powiedział.
"Skąd wiedziałeś co miałam przekazać?" Była zaskoczona.
"Nieważne. Chyba mój czas na tym przyjęciu dobiegł końca. Czy mój ojciec planuje odlot niedługo?" Spytał patrząc gdzieś w górę.
"Tak."
"Muszę zobaczyć się zanim odleci. Zaprowadź mnie do niego," rozkazał Lionel i nie tracąc czasu podążył w kierunku górnych pięter za Otto.
"Cóż za interesująca zmiana," lekko rozbawiona zauważyła Kanna kiedy teraz tańczyła z Grayem.
"Tak," mimowolnie odpowiedział lodowy mag. "Słyszałem, że nie byłbym w stanie pokonać cię w walce."
"Hmm. Czyżby to zaprzątało ci teraz głowę?" Zamyśliła się. "W tej rundzie trafiła ci się bardzo urodziwa partnerka do tańczenia a ty myślisz czy jest ona zdolna pokonać cię w walce?"
"Wspomniał to ten ognisty półgłowek więc nie martwię się tym zbytnio," odparł niedbale. "Choć potem tamten olbrzymi typ dodał coś jeszcze."
"Nie wziąłeś chyba na poważnie jego słów, że tylko przez pozbycie się ubioru bym cię pokonała?" Zachitotała i przelotnie rozejrzała się wokół.
Przez chwilę milczał. Nieco był zaskoczony, że usłyszała ten komentarz czarnoskórego mężczyzny. Nie przypominał sobie aby była wtedy blisko nich. Wydawało się, że jest czymś więcej niż tylko cukierkiem dla oczu.
"Kiedy tak pomyśleć nie miałam okazji poznać tajemnicy zwanej magią, którą używasz," przerwała ciszę między nimi.
"Używam magii lodu," przez chwilę spojrzał gdzieś w bok zauważając niedaleko stojącego Natsu przy jednym ze stołów. Niemal natychmiast wrócił wzrokiem do Kanny.
"Och to dlatego ten ognisty mag wiedział, że nie pokonałbyś mnie," odparła rozbawiona i uśmiechneła się szeroko tak, że zauważył po raz pierwszy jak jej kły były nienaturalnie rozwinęte. "Nie byłbyś po prostu w stanie mnie pokonać choć kto to wie, może."
"Nietypowy uśmiech," zauważył, "a jaka niby to magia by nie pozwoliła ci przegrać ze mną?"
"Też magia lodu jednak jest to wyjątkowa jej odmiana," odparła sprawiając wrażenie jakby coś ukrywała. Ponownie spojrzała wokół spotykając spojrzenie magini o brązowych oczach. "A tak na marginesie musi ci być bardzo gorąco."
"Mi gorąco?" Spojrzał na siebie i zmieszany zauważył, że był nagi od pasa w górę. "Cholera," odparł i zostawiając ją schwycił leżące niedaleko na parkiecie ubrania skierował się ku stołowi z potrawami.
'Dziwny nawyk', skomentowała w myślach Yagyu ponownie rozglądając się za czerwonowłosą maginią, której spojrzenie spotkała chwilę wcześniej krzyżując tylko wzrok z inną posiadaczką brązowych oczu jednak mających purpurowe włosy.
'Jak mógł rozebrać się w jej obecności,' Lockser ze złością patrzyła na złotowłosą maginię ale szybko jej wzrok utkwił w lodowym magu. 'Gdyby tak zechciał rozebrać się tańcząc ze mną, Juvia byłaby szczęśliwa,' tym razem jej wyobraźnia podsuneła jej obrazy wspólnego tańca z Grayem.
Przez moment tańczyli w ciszy jakby żadne niewiedziało od czego zacząć. Jak tak patrzył na nią wciąż przypominała mu się postać z przebłysków jakie miewał ostatnio.
"Coś się stało?" Spytała brązowooka magini kiedy z nieco nieobecnym wyrazem twarzy patrzył się na nią.
"Po prostu... Ach to głupie więc nie będę nawet się wygłupiał mówiąc o tym," odparł Arik. "Zresztą ostatnio nie pamiętam abyśmy dokończyli wzajemnej prezentacji."
"Erza Scarlet," powiedziała. "A więc o co chodzi?"
"Czy przypadkiem masz siostrę, która wygląda podobnie do ciebie?" Ostrożnie spytał. Byłoby to najprostszym wyjściem i wyjaśniało wszystko tak łatwo. Jednak reczywistość postanowiła, że nic nie może być takie proste i nieskomplikowane.
"Nie mam żadnego rodzeństwa," stwierdziła zauważając, że nie wyglądał na kogoś kto by ją spotkał zaledwie godzinę może dwie temu. Jednak wspominając swoje poprzednie zlecenia nie mogła skojarzyć jego twarzy jednak czuła, że coś jest tu nie tak.
"Ah w takim razie to nic takiego. Widać wziąłem cię za kogoś innego. Przepraszam," ponownie jego wzrok stał się nieco nieobecny.
"Czyżbyś szukał swojej partnerki?" Spytała na co zwrócił na niej uwagę.
"Kanny? Nie myślę, że skoro jeden z braci zaczął to całe zamieszanie z zamianami co chwilę to nie powinienem teraz szukać jej zresztą nie martwię się jakby któryś z obecnych mężczyzn spróbował się zachować niestosownie w stosunku do niej," uśmiechnął się znacząco. "Na pewno większość zgromadzonych by się zorientowała kiedy by coś takiego się stało."
"Brzmi interesująco," zauważyła Scarlet, "a myślałam, że z niej tylko ładna buzi i atrakcyjne ciało."
"Faktycznie czasami zachowuje się jakby pod tą czarującą fasadą nie było nic," mówiąc to rozejrzał się wokół ale nie zauważył nigdzie w pobliżu Yagyu. Za to Erza przez moment spojrzała wprost w pomarańczowe oczy Kanny a chwilę potem zauważyła, że tańczy ona z Grayem.
"Wspomniałeś, że przypominam ci kogoś? To źle czy dobrze?" Po chwili namysłu spytała.
"Ani jedno ani drugie. To było dziwne dzisiaj spotkać ciebie i mieć wrażenie, że to nie nasze pierwsze spotkanie," odparł kiedy zaczął odczuwać dziwną słabość.
Uczucie opadania z sił ogarneło z niespotykaną szybkością całe jego ciało, że nie zdołał nawet zareagować kiedy w jednej chwili stał a w następnej już leżał w nieco niewygodnej pozycji na parkiecie. Kilkoro z pobliskich gości spojrzał w jego stronę kiedy w innych częściach sali pozostała szóstka równiesz poczuła się słabo i upadała. Po sali rozszedł się cichy szum i natychmiast przy każdym z nich znalazła się jego towarzyszka. Wszyscy z nich poza Arikiem dość szybko wstali i z uśmiechem stwierdzili, że nic się nie stało.
Dziwne uczucie i coś kryjące się na granicy jego percepcji wciąż zdawało się wysysać jego siły więc mimo wysiłków nie mógł się podnieść. Poczuł czyjąś dłoń na czole i jakiś głos jednak nie mógł usłyszeć poszczególnych słów, gdyż wszystko zagłuszał uporczywy dźwięk wciąż jak echo brzmiący w uszach.
"Słyszysz mnie?" Kanna nachyliwszy się mówiła do Arika jednak on nie zareagował. Położyła dłoń na jego czole i poczuła jak jego czoło stawało się powoli coraz wilgotne jakby był w trakcie jakiegoś długotrwałego wysiłku.
W tym czasie pozostali zorientowali się, że ich brat wciąż nie wstał i przeciskając się przez tłum zatrzymali się wokół niego.
"Co z nim Kanna?" spytał Kazuki.
"Nie wiem ale martwię się," odparła pełnym niepokoju głosem. Dotkneła ponownie czoła ale nie po to by sprawdzić czy się poci. Wiedziała, że nie lubił kiedy sięgała do jego umysłu ale martwiła się i musiała to zrobić teraz. Przymkneła oczy i wejrzała w jego umysł.
"Co się tam dzieje?" Spytał Natsu zatrzymując się koło Erzy.
"Nie wiem. W jednej chwili upadł a potem kilka innych osób też. Jednak on wciąż leży," powiedziała Scarlet i zaczęła się przeciskać bliżej aż znalazła się obok Elfmana na skraju okręgu, który otaczał Arika i Kannę.
"Nieee!!!" Yagyu niespodziewanie zerwała się i zatoczywszy się upadłaby gdyby nie złapał ją białowłosy mag. Kruka zaczęła otaczać błękitna aura.
"Co się dzieje?" Spytał dopiero co wróciwszy z górnych pięter Lionel Samsona, który był z dala od zgromadzenia na drugim końcu sali.
"W jednej chwili wszyscy twoi synowie upadli ale potem większość wstało znów. Jedynie Arik wciąż leży," odparł Stoff.
'Adam' pomyślał granatowłosy mag i wydał rozkaz. "Samson musisz jak najszybciej pozbawić przytommności mojego syna i zanieś go do jednego z pokoi na górnym piętrze."
"Jak chcesz mistrzu," uśmiechnął się olbrzymi mężczyzna i ruszył ku leżącemu przedzierając się. Znalawszy się w kręgu pochylił się i celnym ciosem w kark sprawił, że Arik stracił przytomność a otaczająca jego aura zaczeła zanikać. Przekładając go przez ramię już wolniej ruszył spowrotem przez tłum kierując się ku bocznym drzwiom. Odprowadziła ich wzrokiem kobieta o brązowych oczach udając, że niby stoi przy stole.
"Dziękuję," powiedziała krótko Kanna do Elfmana i ruszyła za czarnoskórym magiem. Pozostała szóstka spojrzała po sobie a następnie w kierunku stającego przy drzwiach ojca, którego wzrok zdawał się zawierać jasny przekaz co mają teraz zrobić.
"Prosimy o zachowanie spokoju. Nic poważnego się nie stało a nasz brat powróci za pare minut," uśmiechneli się uspakajając zgromadzonych i wszystko powoli zaczęła wracać do normy. Wszystkimi w halu na powrót bawili się zapominając powoli o rzeczach jakie się wydarzyły przed chwilą. Większość nawet nie zauważył jak szósta mężczyzn zostawiając partnerki wymkneli się tym samym drzwiami, przez które wcześniej wyszedł Stoff. Jedynie pewna młoda kobieta o ciemno purpurowych włosach zauważyła ich zniknięcie jednak uznała, że nie byłoby stosowne podążać za nimi teraz.
"Dziwna gildia," stwierdziła Cana zanim nie wróciła szukać kolejnej butelki z ukochanym napojem.
"Nieco podejrzane," zamyśliła się Erza i ruszyła ku tym samym drzwiom. Lucy i Elfman podążyli za nią. W tym czasie Natsu wrócił do stołu aby skończyć przerwany niespodziewanym zdarzeniem na sali ognisty posiłek, kiedy podeszła powoli do niego kobieta o różowych oczach.
"Ciekawe przyjęcie, nieprawdaż?" Spytała jakby od niechcenia zatrzymując sie obok.
"Huh?" Odparł Dragneel spoglądająć w jej kierunku. Zobaczył tam dość wysoką młodą kobietę o wolno rozpuszczonych włosach sięgających niemal do ziemii zakrywające nieco jej wydłużone uszy. Patrzyła jakby od niechcenia na niego swoimi na wpół przymkniętymi różowymi oczami. Ubrana była w dość skąpy ubiór, na który składał się mocno przylegająca do ciała biała sukienka zaczynająca się nieco poniżej obojczyków a kończąca nieco poniżej bioder. Do tego miała założone długie sięgające rękawiczki bez palców odsłaniające końce jej palców z pomalowanymi na różowo paznokciami a na nogach sięgające poza kolana buty na wysokim obcasie.
"Zazwyczaj się niedużo dzieje na przyjeciach jakie organizujemy," kontunuowała nieznacznie splatając ręce przed sobą przez co jej dość okazały biust został nieco ściśnięty sprawiając wrażenie nieco większego niż był w rzeczywistości.
"No trochę się dzieje ale to chyba normalne," odparł beztrosko ognisty mag.
"Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, prawda? Ostatecznie nie przedstawiłam się i tak od razu podeszłam zaczynając gadać," powiedziała nieco przysuwając się bliżej do Dragneela.
W czasie kiedy nieznajoma rozmawiała z Natsu Scarlet z Hearfilią i Straussem wyszła z sali i nieco rozejrzeli się po korytarzu nie znajdując nic podejrzanego a jedynie napotykając na kogoś z należącego do gildi, który spytał co robią poza salą. Wymyślając na poczekaniu wymówkę cala trójka spowrotem ruszyła na salę. Idąc Lucy zatrzymała wzrok na dwóch kartkach częściowo wystających spod pobliskiej szafki. Przykucnąwszy i podniąwszy je szybko spojrzała na zapiski i zaraz odłożyła spowrotem na miejscu gdzie leżały aby nie zwracać uwagi na swoje nagłe zatrzymanie się. Chwilę potem jeden z przechodzących członków Lazurowego Smoka dojrzał te kartki i kiedy podniósł rozpoznał pismo mistrza, więc nie próbując odczytać zawartość zwinął i ruszył szukać właściela zguby.
"Widzę, że twój przyjaciel znalazł sobie kogoś do rozmowy," Gray powiedział do Happiego wskazując mu różowowłosego maga zajętego najwidoczniej rozmową z złotowłosą kobietą.
"Nie oczywiście, że nie," odparł ognisty mag. "Jestem Natsu a ty?"
Zanim odpowiedziała szybko skróciła dzielący ich usta dystans i obdarowała go pocałunkiem w policzek. "Możesz mówić mi Gianna," uśmiechneła się.
Lekko wciągnął nosem powietrze mimo bycia zaskoczonym co dopiero zrobiła. "Otacza cię dziwny zapach," odparł nieco tym zaintrygowany.
"Och niewielu mężczyzn zdołało tak odpowiedzieć po moim przedstawieniu się," nieśpiesznie oblizała wargę. "Czy przypadkiem jesteś zabójcą smoków?" Spytała nieco ściszonym głosem.
"Skąd wiedziałaś?" Odparł zaskoczony.
"No wiesz dziewczyny wiedzą takie rzeczy," uśmiechneła się widząc jak zdawał się być nieświadomy jej intencji jeszcze. Naprawdę nie spotkała jeszcze takiego zabójcy, więc zwalczyła pokusę zaczęcia 'zabawy' już tutaj. O nie musiała wpierw go oddzielić od reszty zgromadzonych.
"Nie no oczywiście nie było trudno zauważyć jak zjadasz jedzenie, które ktoś nie odporny na ogień nie byłby nawet w stanie wziąć do ust." Rzuciła spojrzenie w stronę sali planując w myślach, w którą stronę ruszyć.
"Ty też jesteś zabójczynią?" Przez chwilę jego oczy zabłysneły nadzieją.
"Możliwe. Ale tutaj jest nieodpowiednie miejsce na takie rozmowy. Może przejdziemy się na górę do jednego z pokoi. Tam będzie lepsza atmosfera do rozmowy o czym chcesz." Starała się brzmieć jak najbardziej zwyczajnie powtrzymując chęć rzucenia się na niego tu przy innych.
"Co znaczy lepsza atmosfera?" Zdawał się zaskoczony propozycją.
"No wiesz 'lepsza'. Tylko ostrzegam bez odrobiny walki nie zmusisz mnie do mówienia," odparła zalotnie kończąc obmyślanie planu co zrobią jak już znajdą się sami w jednym z pokoi.
"Ale walczyć możemy i tutaj," odparł beztrosko.
"Mhh może. Ale tam jest wygodniejsze miejsca do walki." Delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu z przyjemnością stwierdzając, że jednak nie był aż tak słaby jakiego wrażenie na pierwszy rzut oka sprawiał. Dreszcze przyjemności przebiegł ją kiedy pomyślała jak mógł wykorzystać te zaprawione w niezliczonych walka wyćwiczone ciało.
"Skoro tak mówisz. Chodźmy," Natsu postanowił zastanawiając się czemu musiał z nią walczyć aby odpowiedziała na jego zdawało się proste pytanie. No ale przypomniał sobie, że Lucy też czasami zachowywała się dziwnie. 'Dziewczyny takie są po prostu' stwierdził uznając, że to wyjaśnia wszystko.
Nieco zaskoczył ją tak łatwo się zgadzającm ale nie zamierzała czekać jak nagle zmieni zdanie. Wciąż zachowując pozory powoli szła z nim spokojnie po obrzeżu sali ku drzwiom.
"Gdzie planujesz się wymknąć Gianna?" Przejście w drzwiach zablokował jej wysoki czarnoskóry mag i spojrzał na Dragneela. "Kolejny? Przecież ostatni był wczoraj."
"Co też ci zaproponowała, że tak ochoczo idziesz z nią?" Spojrzał ni to z politowanie ni to zaciekawieniem na ognistego maga.
"Mówiła, że odpowie na coś co ją spytałem jak nieco powalczymy. Nie rozumiem co ma do walki wygodniejsze miejsce." Jego odpowiedź spowodowało, że Samson spojrzał badawczo na Giannę.
"Czy ja się mylę czy znów próbujesz wciągnąć go w swoje batalie w alkowie?" Czerwonooki mag uważnie patrzył na złotowłosą maginię.
"Nie powiedział nie," odparła lekko obrażona.
"Ale nie wygląda aby rozumiał twoje intencje," chwycił ją za rękę na co zareagowała cichym jękiem. "Zostaw jego nie widać aby pasował na twoją kolejną ofiarę."
Nie odpowiedziała ale spojrzała błagalnym wzrokiem na Dragneela.
"Zostaw ją," powiedział stanowczo Natsu.
"Bo co?" Białowłosy mag zmierzył drugiego wzrokiem.
Ognisty zabójca nie odpowiedział tylko zamachnął się ale jego cios został złapany przez czarnoskórego maga z łatwością. Puścił on Giannę, która rzuciła mu zabójcze spojrzenie i nachylając się do Dragneela ucałowała w policzek szepcząc do ucha. "Pokonaj go dla mnie."
While AFF and its agents attempt to remove all illegal works from the site as quickly and thoroughly as possible, there is always the possibility that some submissions may be overlooked or dismissed in error. The AFF system includes a rigorous and complex abuse control system in order to prevent improper use of the AFF service, and we hope that its deployment indicates a good-faith effort to eliminate any illegal material on the site in a fair and unbiased manner. This abuse control system is run in accordance with the strict guidelines specified above.
All works displayed here, whether pictorial or literary, are the property of their owners and not Adult-FanFiction.org. Opinions stated in profiles of users may not reflect the opinions or views of Adult-FanFiction.org or any of its owners, agents, or related entities.
Website Domain ©2002-2017 by Apollo. PHP scripting, CSS style sheets, Database layout & Original artwork ©2005-2017 C. Kennington. Restructured Database & Forum skins ©2007-2017 J. Salva. Images, coding, and any other potentially liftable content may not be used without express written permission from their respective creator(s). Thank you for visiting!
Powered by Fiction Portal 2.0
Modifications Š Manta2g, DemonGoddess
Site Owner - Apollo