Fairy Tail: Dziedzictwo | By : Ormael13 Category: Misc. Non-English > Anime Views: 1230 -:- Recommendations : 0 -:- Currently Reading : 0 |
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam występujące są własnością Hiro Mashima. Nie mam żadnych zysków z pisania tego fanficka. |
Rozdział 7: Lazurowy Smok
"Tak sobie myślę czy ta trójka sobie poradzi z tym zleceniem," zamyślił się na głos Kruk.
"Kiedy obserwowałam ich z ukrycia kiedy chronili Kannę w trakcie podróży wyglądali na dość zaradną parę. No może ona jako polegająca na używaniu duchów jak ja nie wyglądała na zbyt doświadczoną ale ten różowowłosy mag wyglądał na kogoś, kto stoczył wiele walk. Na pewno poradzą sobie z tamtym zadaniem," zaśmiała się i opuściła pokój.
"Prawdopodobnie," spojrzał na leżący obok niego platynowy klucz. "Inaczej nie zdołam wręczyć tej magini klucza i dotrzymać obietnicy złożonej przez mojego ojca."
Znów mineło kilka dni w trakcie, których Natsu z resztą swojej drużyny zdołali udaremnić plan ożywienia Deliory i rozwikłać z pomocą Erzy zagadkę klątwy nałożonej na mieszkańcach wyspy. Przez interwencję Scarlet nie wzieli klejnotów nie odmawiając tylko otrzymania klucza, który przypadł oczywiście blondwłosej magini.
'Tak jak podejrzewałam. To nie żaden srebny ale platynowy klucz,' westchneła uświadamiając sobie, że właśnie trzyma klucz do wezwania potężnego gwiezdnego ducha może nawet potężniejszego niż Aquarius. Wyjeła z kieszeni złoty klucz.
'Co zrobić? Zatrzymać platynowy klucz i oddać złoty klucz czy odwrotnie? A jeśli jak mówił nie będę w stanie stworzyć kontraktu z tym potężnym duchem?' ścisneło lekko platynowy klucz.
"Tu jesteś," usłyszała za sobą głos Natsu. Szybko schowała oba klucze odkładając decyzję na później.
"Czas wracać," chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą w kierunku czekającej na brzegu statku piratów. Kiedy wszyscy wsiedli Erza rozkazała kapitanowi odpłynąć.
Kiedy całą czwórka wróciła do gildii ich oczom ukazał się straszny widok. Cały budynek gildii był poprzebijany wielkimi żelaznymi kolcami. Wieczorem Lucy w swoim mieszkaniu próbując nie przejmować się zniszczeniami poczynionymi siedzibie gildii zastanowiła się co począć z dwoma kluczami, które miała. Nie myśląc długo zdecydowała, że użyje złotego klucza a platynowy przy najbliższej nadażającej się okazji przekaże Krukowi. Potem kiedy odwiedzili ją przyjaciele przy nich wezwała strzelca i zawarła kontrakt.
Kolejny kilka dni upłyneło na ataku wrogiej gildii, porwaniu jej i uratowaniu przez Natsu a potem długiej bitwie zakończonej zniszczeniem obu budynków gildii i przegraną Phantom Lord. Nie przejmując się członkowie jej gildii zabrali się natychmiast za odbudowę budynku. Wtedy to też Lucy postanowiła wrócić do domu aby spotkać się z ojcem.
"Podjełaś słuszną decyzję. Jeśli byłabyś choć trochę dłużej w tej gildii użyłbym swoich wpływów aby ją zniszczyć," zaczął Jude.
"W końcu dorosłaś Lucy i nauczyłaś się ważnej lekcji jak destruktywne mogą być twoje akcje," kontynuował jej ojciec. "Wezwałem ciebie ponieważ wybrałem męża dla ciebie. Nie było to łatwe, gdyż było dwóch kandydatów."
"Jednak okazało się, że nie został jeszcze wybrany spadkobierca w rodzinie Kruków tak więc będzie to książę Sawalu," mówił nawet nie patrząc na swoją córkę. "Pewnie pamiętasz jak wyraził zainteresowanie tobą?"
"Tak wyraził," odpowiedziała przypominając kiedy wspomnienie wyglądu księcia przemkneło przez jej głowę.
"Przez małżeństwo z Julenelles nasza kolej będzie w stanie rozwinąć się na południe," patrzył w okno. "To ma duże znaczenie dla naszej rodziny. I musisz też urodzić syna aby nazwisko naszej rodziny było kontynuowane."
Przez chwilę milczał jakby coś sobie przypominał.
"W sumie to jeszcze obecnie czeka na możliwość spotkania z tobą jeden z potencjalnych dziedziców rodu Kruków. Nie wspomniał dokładnie jakią sprawę ma jednak podkreślił aby wspomnieć ci abyś zobaczyła się z nim po naszej rozmowie. To wszystko możesz wrócić do swojego pokoju," skończył wciąż nie odwracając się.
"Ojcze nie zrozum mnie źle," zaczęła mówić zdecydowanym głosem. "Powodem, dla którego wróciłam było wyjaśnienie sprawy. To było złe nie powiedzenia ani słowa."
"To nie różni się wcale od ucieczki." Jude zwrócił się ku niej w końcu. "Dlatego tym razem jasno wyrażę moje uczucia. Opuszczam ten dom."
"Lucy?"
"Będę kroczyła własną ścieżką i nie masz prawa decydować kogo poślubię," zaczęła zrywać z siebie wierzchnią warstwę sukni. "I nie waż się położyć ponownie nawet palca na Fairy Tail."
"Następnym razem kiedy spróbujesz Ja...," krzyczała, "nie cała gildia będzie cię traktować jak wroga. Gdybyś nie interweniował moglibyś porozmawiać normalnie jednak sprowadziłeś za dużo cierpień na moich przyjaciół."
"Nie chcę bogactw ani pięknych sukni tylko miejsca gdzie będę szanowana za to kim jestem," kontynuowała Lucy mówiąc jak to fairy tail jest takim miejscem. Także wspomniała, że przez pamięć na wspomnienia jakie ma w zwiazku z matką ciężko jej opuszczać ten dom.
"Wiem, że jeśli moja matka by żyła by powiedziała aby podążała za własnym sercem," na zewnątrz rozmowę podsłuchiwało kilkoro ze służby.
"Żegnaj ojcze," powiedziała i opuściła pokój. Pod pokojem spotkała Bero.
"Miałem wspomnieć panience, że nasz gość czeka na nią w ogrodzie," powiedział.
"Gość?" Przypomniała wtedy sobie jak ojciec wspominał coś o kimś kto przybył aby spotkać się z nią. "Kto to jest?"
"Przedstawił się jako Arik Kruk i poprosił abyś jak znajdziesz chwilę czasu zeszła do ogrodu. Powinien być gdzieś w nim."
Nieco zaniepokojona przebrała się i zeszła do ogrodu. Nie musiała szukać go długo, gdyż był niemal przed drzwiami prowadzącymi do ogrodu ubrany dzisiaj w czarny garnitur a na ramieniu siedziała mu kotka o dwóch ogonach.
"Witam panno Hearfilio," ukłonił się i ucałował jej dłoń co sprawiło, że poczuła się nieco nieswojo.
"Witam," odparła. "Nie wiedziała, że pańska rodzina jest znana."
"Ahh znów te rodzinne antyki," roześmiał się. "Co poradzić, że się urodziłem w rodzinie z wielowiekowymi tradycjami i dość zamożnej? Nie wybieramy przecież własnych rodziców?"
"Tak," odparła nieco zaskoczona jego otwartością. Znała wielu zamożnych spadkobierów znanych rodzin ale on zachowywał się całkiem inaczej. Nie był tak sztywny, formalny i nadęty ze względu na to kim jest.
"Tak więc jaka sprawa sprowadza cię dziś?" Zamyśliła się. Nie mogło chyba chodzić o klucz, który zdobyła na przeklętej wyspie. Mimowolnie spojrzała na gwiezdego ducha, który zdawał się wpatrywać uważnie w nią.
"Obietnica jaką wypełniam w imieniu mojego ojca. Pewnie rozumiesz, że jako obecna głowa rodziny ma wiele spraw na głowie i nie może swobodnie podróżować. Więc uznał, że spośród jego synów ja będę miał najłatwiej wypełnić jego powinność," powiedział kiedy powoli szli alejką.
"Jaką obietnicę? I czemy ty?" Spytała zaciekawiona.
"Dlatego, że jestem magiem gwiezdnych duchów jak ty lub twoja matka. A ona zanim zrezygnowała z zajmowania się tą magią jak pewnie słyszałaś oddała klucze na przechowanie zaufanym osobom," odpowiedział wyjmując z kieszeni pęk kluczy.
"Tak Bero wspominał mi o tym. Więc twój ojciec otrzymał klucz, który miał przekazać mi?" Spojrzała na pęk kluczy, który trzymał i zauważyła, że wszystkie były platynowe. I to nie dwa ale wszystkie cztery. Czyżby od ostatniego spotkania znalazł dwa platynowe klucze? Moment nie wszystkie były jednak platynowe. Jeden był tylko srebny a więc jednak tylko jeden potężny duch dołączył do grona duchów, które mógł przywołać.
"W skrócie tak," odparł i wbrew jej oczekiwaniom nie sięgnął do innej kieszeni ale zaczął odpinać jeden z kluczy z trzymanego pęku.
"Przecież to są...," zaczeła na co jej przerwał.
"Tak wiem to platynowe klucze ale jeden z nich nie jest mój," odpał i wyciagnął ku niej dłoń z odpiętym z pęku kluczem. "Oto klucz, który wolą twojej matki ma trafić do ciebie."
"Ale przecież te klucze? Ostrzegałeś o skutkach jeśli za słaby mag ich użyje," nieco zaniepokojona wzieła klucz.
"Oczywiście. Ale dopóki nie spróbujesz nie będziesz wiedzieć czy jesteś w stanie zapanować nad Nezumiro," odparł beztrosko kiedy chował swoje klucze.
"Nezumiro?"
"Nyann, Nyannn, Nnyan," prychnął gwiezdny duch na co pogłaskał ją i uspokoił nieco.
"Klucz do wrot szczura Nezmuiro ... . To właśnie trzymasz w ręku bo skoro wiesz, że interesuję się tego typu kluczami nie sprawdziłbym bez tworzenia kontraktu czyj to klucz. Zresztę wystarczyło spytać innego duch z tego zodiaku pokazując klucz aby zidentyfikował kogo przywoła ten klucz. A mówiąc już o duchach nie zdobyłaś może jakiegoś mogącego zainteresować mnie klucza?" Gładko zmienił temat rozmowy.
"Możliwe ale nie mam go przy sobie," odparła lekko zaniepokojona. Wydawało się jakby wiedział o kluczu, który przywiozła z wyspy. "Czemu twój duch zareagował jakby coś mu się nie podobało kiedy wspomniałeś imię tego ducha?"
"No cóż. Może następnym razem jak się spotkamy będę miał okazję ocenić czy tego szukałem," odparł lekko zawiedziony. "A Nyana po prostu nienawidzi wszelkich szczurów. Nie ważne czy są gwiezdnymi duchami czy zwykłymi zwierzętami. I radzę nie próbować dociekać," ukłoniwszy się ucałował jej dłoń na pożegnanie i się oddalił.
"Dziwne. Następne spotkanie?" Spojrzała na trzymany w dłoni klucz. Zostawiając decyzję czy przywoływać nowego przyjaciela na później udała się na grób swojej matki. Tam spotkała czwórkę przyjaciół, którzy byli szczęśliwi znajdując ją. Kiedy wracali na komentarz, że miasto jest bardzo duże odparła beztrosko, że to tylko ogród a jej rodzina posiada cały teren, który rozciąga się aż do pobliskich gór.
"Huh. Coś nie tak?" Spytała zaskoczona.
"Wasza Ekscelencjo," zasalutował Natsu.
"To honor znać kogoś tak skromnego," zawtórował Gray również salutując.
"Natsu i Gray polegli!! Kapitan Erza twoje przymyślenia!!!" Happy spojrzał z nadzieją na czerwonowłosą maginię.
"Niebo... jest błękitne...," stwierdziła Scarlet stojąc wyprostowana.
"Straciliśmy też panią kapitan," załamał się niebieski kot.
Po otrząśnięciu się przez trójkę przyjaciół Lucy z szoku całą piątka wyruszyła w drogę powrotną. W trakcie podróży do pobliskiej stacji pociągu drogę zablokował im dwójka postaci.
"Hoho dawno się nie widzieliśmy," zaczął Akira.
"To ty znowu?" Natsu rozpoznał w nim napastnika sprzed wielu dni.
"Ohh," skomentowała Lucy widząc jak oczy niższego mężczyzny płoneły. To coś jej coś przypomniało.
"Znacie ich?" spytała Erza zmieniając obecny ubiór na jedną z jej zbroi.
"Lodowe Tworzenie: Rampa," wypowiedział Ikari tworząc wielką lodową ścianę za czwórką magów.
"Taka szkoda, że dziś nie mamy czasu na zabawę z wami," zaśmiał się Inferno. "Ale nie martwcie się bo niedługo spotkamy się z tego lub innego powodu.
"Inaczej mówiąc chciał tylko przekazać wam, że Inferno wciąż żyje," roześmiał się Akira i odwrócił zaczynając się oddalać od nich.
"Nie tak szybko," krzyknął Gray. "Lodowe Tworzenie: Lanca."
"Ohh jakiś lodowy mag," roześmiał się Inferno kiedy Ikari prostym gestem ręki zablokował wszystkie lance nie odnosząc niemal żadnych obrażeń.
"Ciekawe. Zaczyna mi się to podobać. Ale czas na nas Inferno," odparł do towarzysza.
"Fakt. Lodowe Tworzenie: Rampa," niski mag utworzył drugą lodową ścianę tym razem między nimi dwoma a resztą. W którą też właśnie uderzyła bronią Erza a jednym ze swoich ognistych ataków Natsu. "Do następnego spotkania zabójco smoków. Będę czekał."
Kiedy szybko omineli lodową przeszkodę nigdzie w pobliżu nie było już śladu obu magów.
"Kim byli ci dwaj?" spytali Gray i Erza. Na to Dragneel z Happym opowiedzieli im jak spotkali tą dwójkę poprzednim razem.
"Coś jednak było z nimi nie tak," stwierdziła Hearfilia.
"Co masz na myśli?" spytał różowowłosy mag.
"Stali się silniejsi i chyba teraz ten niższy mag jest nazywany Inferno ale...to przecież niemożliwe. Przecież widziałam jak on ginie tam," potrząsneła głową.
"Może ta dziewczyna o olbrzymich piersiach wie co to znaczy," rzucił pomysł niebieski kot.
"Huh?" spytali naraz lodowy mag i Titania.
"Ahh. Happy znów mówi od rzeczy," ognisty mag schwycił swojego przyjaciela i w komiczny sposób powstrzymał go przed powiedzeniem więcej.
"Hehe. Widzę, że jesteś bardziej taktowny od swojego przyjaciela Natsu," roześmiała się Lucy. Aczkolwiek w myślach przyznała rację małemu exceedowi. Kanna mogłaby wiedzieć coś na ten temat, zresztą zdawała się wiedzieć dużo na temat tego dziwnego zabójcy smoków. Resztę drogi rozprawiali o niedawnym spotkaniu. Po powrocie do gildii zaskoczeni spotkali prawie wszystkich zgromadzonych nawet Makarova.
"Dobrze, że jesteście już spowrotem," zagadała do nich Mirajane.
"Dlaczego?" Dragneel był zdziwiony.
"Mistrz zebrał każdego maga, który nie jest w trakcie wykonywania zlecenia aby wybrać kilkoro z nas w celu wybrania się do Hargeon," odparła przecierając szklankę.
"Co się tam stanie?" spytała Lucy.
"Będzie uroczystość z okazji rozpoczęcia działalności w Fiore przez gildię Lazurowego Smoka. Widocznie w końcu zdecydowali się gdzie postawić siedzibę swojej gildii w naszym kraju," wyjaśniła białowłosa magini.
"Lucy," przywołał ją do siebie mistrz gilidi.
"Tak?" spytała nieco zaskoczona co też chciał od niej.
"Według tego co tu jest napisane chcą abyśmy wysłali Lucy Hear...," przerwał kiedy stanowczo poprosiła aby nie czytał jej imienia.
"Ehh," westchnął i dał jej klapsa. "Tak więc wracając do sprawy. Gildia Lazurowy Smok zaprasza siedmioosobową grupę magów z gildii Fairy Tail z Lucy w tym gronie," skończył i dodał, że potem jest opisane mniej ważne tudzież po prostu nudne szczegóły.
"Więc teraz musimy dobrać pozostałą szóstkę aby ci towarzyszyła," odparł pozwalając jej wrócić do baru.
Natsu i Happy zgłosili się prawie natychmiast twierdząc, że skoro razem wykonują zlecenia nie pozwolą jej samej się udać. Potem wtrąciła się Erza stwierdzając, że ona i Gray też powinni dołączyć na co obaj magowie zaczeli się kłocić do momentu kiedy mistrz gildii przerwał to. Po dłuższej chwili namysłu postanowił, że pozostałymi osobami, które udadzą się bedą Elfman i Cana. Wyruszyli następnego ranka pokonując drogę ku niezadowoleniu Natsu pociągniem.
"Ciekawa konstrukcja," stwierdził Gray kiedy zatrzymali się na nabrzeżu. Długi błekitny pomost prowadził do budynku, który stał na niezliczonych palach nieco nad poziomem morza.
"Jak podejrzewałem to lód," z dumą stwierdził wstając po tym jak przykucnął aby dotknąć powierzchni, która oczywiście okazała się bardzo zimna i po chwili dotyku robiła się wilgotna.
"Hah to naprawdę lód," powiedział Natsu po tym jak używając odrobinę swojej magii nadtopił kawałek jednego przęsła.
"Chyba nierozważnie tak próbować stapiać lód? Przynajmniej bliżej budynku byłoby nierozważne wpaść do wody," usłyszeli kobiecy głos i odwróciwszy się zobaczyli Kannę tym razem w prawdziwej postaci. Była ubrana w długą prostego kroju suknię z rekawami i szerokim wcięciem pośrodku tworzącym dekolt. Na szyji mienił się lekko w słońcu niewielki naszyjni z błekitnym kryształem na środku a w dłoniach trzymała niewielką torebkę. Na wewnętrznej stronie lewej piersi widać było fragment niebieskiej barwy tatuaż przypominający kształtem smoka.
"Członkowie gildii, którzy przygotowali ten pomost nie będą zadowoleni kiedy dowiedzą się, że ktoś przysparza im dodatkowej pracy przy naprawianiu nadtopionych fragmentów, prawda?" mówiąc to spojrzała lekko chłodnym spojrzeniem na ognistego maga.
"Ohhh," westchneli krótko naraz Gray i Elfman po tym jak otrząsneli się z szoku spowodowanego jej wyglądem a Erza i Cana tylko niby niechcący nieznacznie chrząkneły. Widząc reakcję czwórki osób, których nie znała uśmiechneła się tylko nieznacznie.
"Zostawię was na razie. Do zobaczenia później," ukłoniła się lekko i powoli zaczęła się oddalać kierując się ku końcu pomostu na nabrzeżu.
"Kto to był?" czwórka par oczu zwróciła się badawczo w kierunku Dragneel, Hearfili i Happiego.
"Nie byliście zaskoczeni jej wyglądem," dodała Erza, "więc zakładam, że znacie ją już?"
"Spotkaliśmy ją podczas jednego z zleceń," odparła Lucy starając się brzmieć naturalnie ale także aby nie prowokować Scarlet przez ociąganie się z odpowiedzią na jej pytanie.
"Ma bardzo dziwny gust jadając zazwyczaj tylko kawałki lodu," stwierdził Happy kiedy wspomniał sobie lód w kształcie ryby, który mimo wszystko wziął za coś jadalnego.
"Nawet umie nieco walczyć," Natsu roześmiał się beztrosko. "Myślę, że jakby walczyła z Grayem bym postawił na jej wygraną."
"Coś ty powiedział?" Fullbuster już niemal się rzucił na Dragneela kiedy poczuł spojrzenie Erzy i znieruchomiał. "Skąd taka pewność, że by mnie pokonała?"
"Haha. To proste," odezwał się ktoś i spojrzawszy tam zobaczyli bardzo wysokiego, niesamowicie muskularnego mężczyznę o czarnej skórze i szpiczastych uszach, który zatrzymał się obok nich. Obok niego stały dwie młode kobiety lekko się chichocząc. Powoli jakby nie śpiesząc się przesunął dłonią przez swoje krótkie białe włosy i spojrzawszy na lodowego maga swoimi czerwonymi oczami dodał. "Wystarczy aby się rozebrała a już przegrałeś."
"Haha. To było zabawne Samsonie," roześmiała się jedna z towarzyszek olbrzymiego mężczyzny a druga dodała. "Oczywiście ciebie by tak nie pokonała, prawda?"
"To oczywiste. Nie mieszam batali łóżkowych z prawdziwymi," roześmiał się ukazując mimowolnie swoje wyraźnie rozwinięte kły.
Gray wymamrotawszy coś pod nosem ruszył aby przyłożyć wyśmiewiającemu go olbrzymowi jednak ten bez problemu schwycił jego dłoń i zaczął ściskać tak, że Fullbuster poczuł ból.
"Auuu," tym razem olbrzym wydał jęk cofając się o krok puszczając Graya i chwytając się za jedno z uszu zaczynając je masować. Zza niego wyłonił się wysoki błekitnowłosy mężczyzna, którego niemal natychmiast rozpoznała Lucy.
"To nasi goście Stoff," spokojnie powiedział Arik, "jeśli chcesz się z którymś z nich pobić poczekaj aż skończy się oficjalna część otwarcia."
"Witam panno Hearfilia," powiedział patrząc w jej stronę. "Jeśli pani nie mają nic przeciw chciałbym na chwilę porozmawiać w cztery oczy."
Lucy lekko poczerwieniała na dźwięk swojego nazwiska. W tym czasie Samson wymamrotawszy coś pod nosem udał, że nic się nie stało i jak gdyby nic oddalił się obejmując swoje towarzyszki w talii. Kiedy oddalał się na jego plecach można było dostrzec biały symbol w kształcie smoka jednak cała szóstka zwróciła swoją uwagę na niebieskowłosym mężczyźnie.
"Kim jesteś?" spytała podejrzliwie Erza.
"Ahh. Mój kolega nieco mnie rozproszył," podszedł i uchwyciwszy dłoń Scarlet ucałował ją. Potem przez chwilę patrzył się na nią lekko zaskoczony zanim nie przedstawił się. "Arik Kruk," następnie przeszedł kawałek i podobnie uczynił ująwszy dłoń Cany. Z Grayem, Elfmanem i Natsu tylko wymienił uściski, które były mimo lekkiej atmosfery zakamuflowaną próbą, który ściśnie mocniej dłoń drugiego.
"Zapewniam, że to nic co powinno was zaniepokoić. Nazwijmy to sprawami biznesowymi, które musimy dokończyć," przerwał spoglądając w stronę blondwłosej magini czekając na jej reakcję.
"Spokojnie. Nic mi się nie stanie. Zaraz dołączę do was," odparła uśmiechając się. Przez chwilę jej przyjaciele myśleli zanim z pewnymi obawami nie zgodzili się.
"Postaram się zwrócić ją wam jak najszybciej," odparł i powoli oddalili się w kierunku lądu. Reszta zaś powoli kontynuowała ruszyła w przeciwnym kierunku.
"To będzie ciekawe popołudnie," stwierdził Gray. "Sami osobliwy osobnicy."
"Ale przynajmniej wydaje się, że wiedzą jak być Mężczynami," stwierdził Elfman.
"Chcę powalczyć z tym Stoffem," z błyskiem w oku stwierdził Natsu. "Wydaje się być mocny."
"Mam nadzieję, że mają dużo alkoholu," powiedziała jakby od niechcenia Cana.
"I dużo ryb," oczy Happiego zabłysneły nadzieją.
"Auuu," maly exceed niemal natychmiast wleciał w powietrze i zaczął masować swój ogon.
"Co się stało?" różowowłosy mag rozejrzał się wokół ale nikogo nie było blisko.
"Kotek?" Happy spojrzał kiedy zdawało mu się, że pomiędzy zbliżającymi się od lądu gośćmi zniknął dwuogoniasty kot o karminowej sierści.
"Chodźmy," stanowczo powiedziała Erza i reszta bez sprzeciwu podążyła za nią ku budynkowi znajdującemu się na końcu pomostu.
"Mam nadzieję, że nie wyrwałem zbyt nagle od przyjaciół," zaczął Kruk kiedy zeszli z podestu.
"Nie choć wolałabym wrócić szybko do nich," odparła Lucy.
"Tak więc mógłbym zobaczyć klucz?" spytał łagodnie a nastęnie wziął klucz, który wyjeła z torby i podała mu. Oglądał go powoli bez pośpiechu jakby chciał czegoś się upewnić. Na koniec westchnął lekko jakby zawiódł się jednak mimo tego natychmiast uśmiechnął się i niedbałym gestem sprawił, że zniknął z jego dłoni.
"Jestem panience wdzięczny za ten klucz. Może to nie klucz, który oczekiwałem ale jednocześnie oznacza, że tylko jeden klucz został nieodnaleziony," powiedział kiedy spojrzał na coś za nią.
"Może nie musimy tak formalnie tytułować się," odparła nieco zakłopotana.
"No jeśli wolisz," przykucnął i po chwili na ramię wskoczyła mu karminowłosa kotka.
"Więc to już wszystko?" spytała mimowolnie spoglądając na gwiezdego ducha, który siedział na jego ramieniu. Już kolejny raz kiedy spotkała go był on obecny.
"Oczywiście. Możesz wrócić do przyjaciół," ukłonił się na pożegnanie i stał w miejscu kiedy weszła ponownie na pomost i ruszyła w kierunku gdzie wcześniej poszli jej przyjaciele.
"Czyli wciąż nie zdobyłeś co chciałeś?" Yagyu objeła go ramionami stając z tyłu.
"To bez znaczenia. Znalazłem coś do roboty zanim zacznę poszukiwania ostatniego nie odnalezionego klucza. A kto wie może znajdę odpowiedzi na dwie zagadki naraz," odparł tajemniczo a ona nieco zmarszczyła brwii.
"Możesz przestać się kryć. I tak cię wyczuwam stąd," powiedziała Kanna za siebie i po chwili zza jednej ze skrzyń wyłoniła się powoli niebieskowłosa kobieta ubrana w długi granatowy płaszcz.
"Jak to możliwe, że ją wyczułaś?" spytała wodna magini zbliżywszy się.
"Huh? Ją?" Yagyu uniosła nieznacznie jedną brew.
"Myślałam, że się dobrze ukryłam," odparła.
"Jednak moje zmysły trudno zwieść," złotowłosa magini obróciła się i spojrzała na drugą maginę. "Więc może byś była łaskaw wyjaśnić co zamierzałaś?"
"Ja," odparła Juvia zastanawiając się kiedy patrzyła w kierunku pomostu. "Chciałam tam wejść."
"Zabawna osoba," wtrącił się w rozmowę Kruk. "Nie wydaje mi się groźna a przyjęcie jest otwarte dla każdego," spojrzał w stronę wodnej magini, "nie powinnaś się tak skradać. Ktoś by pomyślał, że kogoś śledziłaś."
"Oh nie nie śledziła nikogo," potrząsneła głową Lockser, "tylko chciała wejść zobaczyć przyjęcie."
"Mogliśmy ją więcej wypytać czemu tak podejrzanie się kręciła tutaj," stwierdziła nieco rozczarowana Kanna kiedy Juvia odeszła szybkim krokiem przemierzając pomost. Chwilę potem zbliżył się do nich młody mężczyzna z wieloma metalowymi ozdobami na twarzy i ciele.
"Ona zawsze była taką dziwną osobą," powiedział Redfox.
"Ohh Gajeel," Arik wyciągnął dłoń na powitanie.
"Mówisz o tej kobiecie? Znasz ją?" spytała Kanna.
"Była ze mną w gildii zanim nie została rozwiązana. Pewnie słyszałeś o niedawnej wojnie gildii," żelazny zabójca smoków rzucił okiem na złotowłosą maginię.
"Coś tam obiło mi się o uszy. Nie śledzę wydarzeń w kraju zbytnio. Wiesz, że muszę ogarniać większy obraz niż tylko jeden kraj," odparł beztrosko Kruk.
"Wyglądasz jak zwykle czarująco," niespodziewanie powiedział patrząc na Yagyu.
"Prawie udany komplement. Znajdź sobie kogoś lepiej," roześmiała się tylko.
"Gi Hi Hi Hi. Może, kto wie. Do zobaczenia później," powiedział zanim nie ruszył ku pomostowi.
"Wygląda, że wszystko idzie zgodnie z Jego planem," odparł niespodziewanie Kruk po staniu przez chwilę zamyślonym nad czymś.
"Masz na myśli zbierających się ze wszystkich stron lokalnych zabójców smoków?" spojrzała w niebo przytuliwszy się do niego.
"Oby wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Inaczej to miasto ucierpi," stwierdził tylko zagadkowo, "chodźmy. Z tego co słyszałem to chyba mój ojciec ma niedługo wygłosić swoją przemowę na otwiercie bankietu. Wiesz jak potrafi być niezadowolony widząc brak jakiegokolwiek ze swoich ulubionych synów."
"Tiaaa coś mi jedna z narzeczonych jednego z twoich braci wspomniała kiedyś niby przypadkiem," uśmiechneła się i ująwszy go za ramię ruszyli we dwoje pomostem. Powoli przechadzały się kolejne osoby zmierzające ku budynkowi na jego końcu w tym pewna kobieta o ciemnopurpurowych włosach i brązowych oczach.
While AFF and its agents attempt to remove all illegal works from the site as quickly and thoroughly as possible, there is always the possibility that some submissions may be overlooked or dismissed in error. The AFF system includes a rigorous and complex abuse control system in order to prevent improper use of the AFF service, and we hope that its deployment indicates a good-faith effort to eliminate any illegal material on the site in a fair and unbiased manner. This abuse control system is run in accordance with the strict guidelines specified above.
All works displayed here, whether pictorial or literary, are the property of their owners and not Adult-FanFiction.org. Opinions stated in profiles of users may not reflect the opinions or views of Adult-FanFiction.org or any of its owners, agents, or related entities.
Website Domain ©2002-2017 by Apollo. PHP scripting, CSS style sheets, Database layout & Original artwork ©2005-2017 C. Kennington. Restructured Database & Forum skins ©2007-2017 J. Salva. Images, coding, and any other potentially liftable content may not be used without express written permission from their respective creator(s). Thank you for visiting!
Powered by Fiction Portal 2.0
Modifications Š Manta2g, DemonGoddess
Site Owner - Apollo