Fairy Tail: Dziedzictwo | By : Ormael13 Category: Misc. Non-English > Anime Views: 1230 -:- Recommendations : 0 -:- Currently Reading : 0 |
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam występujące są własnością Hiro Mashima. Nie mam żadnych zysków z pisania tego fanficka. |
Rozdział 15: Pobić czy Uwieść?
Ruszył przed siebie zostawiając przy prowizorycznym barze Strauss i Dreynara. Idąc szybkim krokiem w miarę szybko znalazł się znów na polanie. Na powitanie rzuciły się na niego oba gwiezdne duchy oczywiście tym razem będąc już w humanoidalnych postaciach.
"Tęskniłyśmy za tobą," zgodnie powiedziały.
"To miłe," zaśmiał się. "A teraz chyba czas abyście wróciły."
Przez chwilę pomamrotały coś ale w końcu pożegnały się i rozpłyneły się wracając do swojego świata. Podszedł i usiadł koło Jade, która przypatrywała się jak po przerwie związanej z jego przybyciem Erza i Samson wrócili do... właśnie czego? Wyglądało jakby po prostu walczyli używając tej samej magii.
"Widzę, że dobrze im idzie...chyba," powiedział przypatrując się jak wymieniali kolejne ciosy.
"Chyba to dobre słowo. W sumie Samson musi się powstrzymywać. Przynajmniej po tym jak gdzieś na początku nieco za mocną ją uderzył w twarz," stwierdziła Hisuika. Patrząc na Erzę Arik zauważył dość dużą świeżą ranę na policzku.
"Ale potem już nie próbował sprawdzać jak 'twarda' jest," zachiototała.
"Więc po krótkim treningu potrafi używać magii ziemnego zabójcy na w miarę przyzwoitym poziomie?" spytał wracając do obserwowania walki.
'Wrócił w końcu,' szepnął głos. 'Ten Samson nie planuje już zaskoczyć cię jakimś atakiem więc możesz włożyć nieco uczucia w swoje ataki. Wiesz tu nieco większe machniecie biodrami, tam lekkie potrząśnięcie biustem. Pokaż, ze jesteś kobietą.'
'Przestań pleść głupoty. I jestem dowódcą królewskiej armi a nie jakąś dziewką z karczmy,' próbowała zaprzeczyć Knightwalker choć mimowolnie zaczeła robić to co sugerował głos.
"Diamentowe Pazury Ziemnego Smoka," dłonie i przedramienia rudowłosej magini pokrył granit. Wykonując pozorowany atak na Stoffa mineła go i ruszyła wciąż utrzymując aktywne zaklęcie ku Krukowi. Zielonowłosa kobieta widząc to odskoczyła na bok kiedy on ruszył przed siebie wypowiadając jedno z zaklęć.
"Zrobiłaś niewielkie postępy," odparł kiedy gołymi dłońmi jeśli nie liczyć pokrywających je błękitnych łuskek całkiem zatrzymał w miejscu szarżującą na niego Erzę.
"Tylko niewielkie?" spytała się odskakując i bez chwili zastanowienia uderzając w ziemię. "Kolce Ziemnego Smoka."
Nie okazując zaskoczenia wyskoczył w powietrze i wylądował niemal za nią. Reagując obróciła się i machneła przed siebie jedną z dłoni, która bez problemu zablokował używając ramieniem kiedy nawet nie obrócił się w jej stronę.
"No może nieco większe niż niewielkie," odparł wykonując skok do przodu. Obrócił się w momencie kiedy znów szarżowała na niego.
"Co znaczy nieco większe?" spytała i zaczeła nabierać powietrza na co ruszył naprzeciw niej.
"Ryk Ziemnego Smoka," w momencie kiedy kończyła wypowiadać słowa zaklęcia niezbyt silnym kopniakiem w jedną z nóg sprawił, że straciła na chwilę równowagę i atak poleciał gdzieś w górę.
"Znaczy, że widzę postępy w stosunku do tego co prezentowałaś chodźby dziś rano," odpowiedział kiedy odskoczył unikając wyrastających spod ziemi kolców. "Ale wciąż masz pewną lukę w swojej obronie co nie dziwi zważywszy, że nie miałaś lat na doskonalenie walki z użyciem tej magii."
"Jaką niby?" spytała i szybko tupneła nogą w ziemię. "Tupnięcie Ziemnego Smoka."
"Ziemny zabójca to zdecydowanie defensywny styl magii," powiedział bez większych problemów przebijając się przez blok skalny jaki wybił się z ziemi w wyniku jej zaklęcia. "Samson pewnie nie pokazywał ci ale już wie jak pozbyć się tej wady w swojej magii."
"Miałem przecież tylko sprawdzić czy potrafi używać tej samej magii co ja," zaśmiał się Stoff na co Dave próbował coś dodać na temat jak wspaniałym ziemnym zabójcą jest jego przyjaciel.
"Jak defensywna magia może mieć lukę?" spytała kolejny raz uderzając w ziemię i tworząc rozpadliny, z których wyrastały kolejne skalne kolce.
"Polega ona na wykorzystywaniu w obronie ziemi, na której się znajdujesz," powiedział wyskakując w powietrze. "Ale jak na przykład poradzisz sobie z kimś atakującym z powietrza?"
Wciąż znajdując się w powietrzu wykonał szybki zamach dłonią. "Zamachnięcie Ogonem Lodowego Smoka."
Fala lodu poleciała w dół wprost na Knightwalker, która krzyżując przed sobą dłonie przeżyła atak jednak granit pokrywający jej ramiona zaczął pękać. On wciąż spadając otoczył jedną z dłoni lodem na kształt lodowej łapy. "Kieł Lodowego Smoka."
"Łuski Ziemnego Smoka," jej ciało niemal natychmiast pokryła cienka warstwa granitu bez problemu wytrzymując siłę uderzenia lodowych pazurów. "Sam mówiłeś, że to defensywna magia więc nie ma znaczenia skąd nadejdzie atak."
Nic nie mówiąc chwycił ją i wyrzucił w powietrze sam też wyskakując w kierunku gdzie poleciała. "Im dalej jesteś od ziemii czy to w powietrzu czy na wodzie moc tej magii słabnie. To kolejna słabość poza luką, którą jak widzę szybko wymyśliłaś jak wyeliminować."
"Komplementy nigdzie cię nie zaprowadzą," odpowiedziała próbując wykorzystać skrzydła do zawiśnięcia w powietrzu.
"Pazur Lodowego Smoka," otoczył stopę lodem i zbliżając się w jej kierunku wykonał wysoki kopniak na co otoczyła swoją stopę ogniem i wykonała podobny atak.
"Zastanawiałem się," odpowiedział kiedy po spotkaniu się obu kopniaków odbili się od siebie i wylądowali na ziemi na co ona położyła dłonie na biodrach.
"Co niby?" spytała nieznacznie kołysząc biodrami.
"Kiedy przypomnisz sobie, że możesz używać więcej niż jednego rodzaju magii," odpowiedział i zaczął nabierać powietrze.
"Znów ten sam atak?" westchneła nieco znudzona i również zaczeła nabierać powietrze.
"Ryk Ognistego Smoka," pierwsza wypluła strumień ognia kiedy on dopiero kończył wypowiadać słowa swojego zaklęcia. "Oddech Lodowego Smoka."
Jego strumień lodu tym razem był znacznie szerszy i niemal bez problemu przebił się przez strumień ognia. "Auć," wymamrotała kiedy po uderzeniu przez strumień lodu poleciała w tył.
"Więc jak teraz wyglądają moje postępy," spytała strząsając resztki zamarzniętych kawałków granitu z siebie. "Kolec Ziemnego Smoka," w jednej z dłoni zaczął się formować kolec.
"Coraz bardziej obiecująco." stwierdził kiedy wokół jego dłoni zaczeły wirować kawałki lodu. "Atak Skrzydłem Lodowego Smoka."
Niemal naraz zaatakowali wysyłając naprzeciw sobie swoje ataki. Eksplozja rozrzuciła kawałki granitu i lodu wokół jednak nie zwracali na to uwagi każde skupiając się na kolejnym ataku. Przez pare minut wymieniali nawzajem coraz bardziej mocniejsze ataki nie zyskując przewagi nad drugim. W końcu doszli do momentu kiedy Erza zaczęła growadzić energię magiczną wokól jednej z nóg, którą powoli uniosła. Arik wyprostował przed siebie dłonie i zaczął gromadzić energię tworzącą pieczęć.
"Czarny Onyks: Krąg," powiedziała uderzając nogą w ziemię wywołując rozchodzące się wokół niewielkie wstrząsy. Niemal natychmiast kucneła i otoczyła się płomieniami.
"Śnieżnobiała Róża: Zamarznięta Lanca," dość wcześnie zanim zaklęcie osiągneło pełną moc z pieczęci wystrzelił skoncentrowany strumień lodu.
"Ciekawa walka co nie?" rzuciła jakby od niechcenia Hisuika do stojącego obok niej maga.
"Masz na myśli jak coraz bardziej zapominają się używając coraz groźniejszych zaklęć lub ich kombinacji?" odpowiedział pytaniem Samson.
'W sumie jak tak spojrzeć..." zielonooka magini zamyśliła i po chwili przyszła pewna myśl do głowy. "O nie oby to nie było TO."
"Umm TO?" białowłosy mag uniósł brew widząc jak akurat oboje walczących magów zaczęło gromadzić energię do zaawansowanych zaklęć.
"To może się źle skończyć," nadspodziewanie spokojnym głosem stwierdził Dave.
"Albo jest wyjątkowo przebiegłą kobietą albo po prostu robi to działając niemal instynktownie," powiedziała i ruszyła przed siebie kiedy wokól dwójki walczących z ziemi wyrosła skalna ściany w kształcie okręgu. Chwilę potem w jednym miejscu przebił ją strumień lodu. W czasie kiedy zielonowłosa magini szybkim krokiem zbliżała się do wyrwy w skalnym okręgu wewnątrz Knightwalker po uniknięciu bezpośredniego trafienia lodowym strumieniem wciąż otoczona płomieniami ruszyła na Kruka.
"Ostrze Rogu Ognistego Smoka," szarżując uderzyła w niego odrzucając go wprost na znajdującą się niemal za nim skalną ścianę. Nie dając mu czasu na reakcję wykonała sus naprzód i przycisneła go do ściany swoim ciałem.
"Całkiem dobra kontra," powiedział starając się wykonywać głębsze oddechy po niedawnym wysiłku. Niezbyt ułatwiały to jej piersi dość mocno przyciśnięte do jego torsu.
"Tak myślisz," zdołała powiedzieć również ciężko oddychając. Jednak wciąż trzymała jego dłonie przyciśnięte do ściany.
'No no nie spodziewałam się, że wykonasz taki odważny ruch. Może jeszcze coś z ciebie będzie,' zaśmiał się demonicznie jej wewnętrzny głos.
"Dość szybko opanowujesz zdolność używania tej magii i łączenia jej z innymi zdolnościami jakie posiadasz," odpowiedział zaczynając się czuć dziwnie czując jej gorący oddech na twarzy. Zdawała się myśleć nad czymś do powiedzenia kiedy zza nich dotarł do nich kobiecy głos.
"Może na razie przestaniecie walczyć," Jade położyła specjalny akcent na ostatnie słowo.
'Zamknij się. To nie tak jak mówisz. To nie miało być,' pomyślała Erza i puściła Arika cofając się o krok do tyłu. 'O tak tłumacz się teraz,' w głosie mogła wyczuć sarkazm.
"Ahh TO miałaś na myśli," skomentował Samson, który właśnie zajrzał przez wyłom w murze do środka na co tylko Knightwalker poczerwieniała nieco. Zaraz za nim zaciekawiony zajrzał mały exceed i tylko zaśmiał się pod nosem. "Będzie się musiał tłumaczyć przed kimś..."
"Co?" Arik uniósł nieznacznie brew powoli tłumiąc dziwne odczucie. Wziął nieco głębszy wdech i wtedy poczuł unoszący się wokół niemal niezuważalnie specyficzny zapach.
"Zaraz wrócę," zdążył tylko wymamrotać kiedy z jego pleców zaczęła wyrastać para skrzydeł. Jego skóra zaczeły pokrywać łuski, głowa zmieniać kształt na bardziej gadzi. Chwilę potem wyglądał całkiem jak miniaturowy niebieskołuski smok. Spoglądając jeszcze tylko raz na Knightwalker rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze przelatując nad skalną ścianą.
"Ummm," zdążyła powiedzieć Jade kiedy obok niej stojąca Erza rozpostarła skrzydła i również wzniosła się w powietrze. Jednak wciąż nieco niezdarnie unosiła się i poleciała za lodowym zabójcą szybując znacznie niżej niż on.
"To było do przewidzenia co nie?" powiedział Samson wciągając powietrze i dość szybko je znów wydmuchując. "Czyli jednak coś poza walką tutaj się zdarzyło."
"Raczej. Łatwo mogłam zauważyć elementy tańca godowego z jej strony, gdyby obydwoje byli zwierzętami nie ludźmi. Choć widzę, że robiła to nieświadomie mimo to mogła niechcący pobudzić jego zwierzącą stronę. A to..." zatrzymała spoglądając na niebo gdzieś niemal w przeciwną stronę.
"Nie powinniśmy się udać za nimi?" spytał również spoglądają w tym samym kierunku jak ona.
"Nie," uśmiechneła się widząc zbliżający się ku nim kształt lecący nisko niemal dotykając czubków drzew. Z niego oddzielił się drugi kształt, który zaczął poruszać się znacznie szybciej.
"Kanna," również lekko się uśmiechnął kiedy nad nimi przemknął niewielki kształt.
"W końcu jesteśmy," powiedziała pare minut Ayaname kiedy pisklak(hatchling) wylądował na polance. Obok zeskoczyła druga siostra, kwasowa zabójczyni i para bliźniaczo podobnych kotek.
"Ohhh," westchneła Teana wciągając powietrze. "Gdzie jest Arik?"
"Gdzieś tam poleciał," Hisuika wskazał kierunek a blondwłosa magini niemal natychmiast ruszyła przed siebie.
"Co się stało?" Samson spytał biegnąc koło niej.
"Wyczułam zapach kilku z moich sióstr z tamtego kierunku gdzie poleciał," powiedziała i przyśpieszyła.
"Alfa Omega," zaklął pod nosem. 'Co oni mogą teraz tutaj szukać?' Powoli obie maginie zaczęły zostawiać go w tyle. W końcu zatrzymał się i poczekał kiedy nad nim przelatywał pisklak (hatchling) z siostrami Otto. Kucnął i chwytając Dave'a po drodze wyskoczył w górę niemal idealnie lądując na grzbiecie bestii.
"Poczekaj," starając się lecieć szybciej Knightwalker krzykneła w kierunku lecącego przed nią zabójcy. Przez chwilę nie reagował wciąż oddalając się od niej.
"Poczekaj," krzykneła kolejny raz i znów nie zareagował. Rozważała kolejny raz krzyknięcie kiedy niespodziewanie zwolnił a w zasadzie zatrzymał się. Kiedy obrócił się zdając się coś obserwując nie zdążyła zahamować i z dużą siła wpadła na niego przez co ich skrzydła i ogony się poplątały i zaczeli szybko spadać.
"Czemu leciałaś za mną?" spytał kiedy leżeli na runie leśnym tym razem z nim będącym na górze.
"Ja..." zawachała się próbując przypomnieć sobie powód. 'Obydwie dobrze wiemy czemu leciałaś za nim prawda?' wewnętrzny głos postanowił dorzucić swoje trzy grosze.
"Cicho," powiedział i położył delikatnie swoją łapę na jej ustach. Jego głowa powoli przyjeła znów ludzki kształt i lekko podniówszy się zaczął się rozglądać intensywnie wdychając i wydychając powietrze. Przez chwilę rozmyślała wyrażenie protestu kiedy również zaczęła czuć dziwny zapach dochodzący z kilku stron.
"Nie jesteśmy sami," niemal wyszeptał jej do ucha kiedy zaczął powoli się podnosić. Głowa znów zmieniła się w smoczą i nie przestawał się rozglądać wokół. Pomiędzy drzewami gdzieś wokół nich przemknął cień i Kruk natychmiast obrócił się w tamtą stronę.
"Grrrr," wydał podobny do ryku dźwięk kiedy z drzew gdzieś za nim wyskoczył inny cień zbliżając się w stronę siedzącej na ziemi Erzy. Nie myśląc dużo skoczył w tył i zamachnął się łapą łapiąc coś lekko śliskiego w dotyku.
"Muu. To nieładnie łapać czyjąś rękę," usłyszał kobiecy głos za sobą. "A może mackę. Muu," obracając się zdążył złapać drugą z macek. Naprzeciw niego stała ubrana w niczym się niewyróżniające skąpe ubranie nietypowa kobieta o czekoladowej barwy skórze.
Spomiędzy długich sięgających do okolic pośladków falujących brązowych włosów wyrastała para niewielkich metalicznych rogów. Na ramionach nosiła coś przypominające naramienniki zbudowane z jadeitu zdające się wyrastać wprost z jej ciała. Ramiona była znacznie zdeformowane, pokryte sierścią tej samej barwy co jej włosy i poniżej łokci zdecydowanie przerośnięte zakończone dość masywnymi dłońmi z nie mniejszymi palcami zakończonymi zielonymi krystalicznymi pazurami. Na części ramion zamiast sierści pokrywała je wartwa przypominająca granit układający się w postaci serii płytek zachodzących jedna na drugą. Dalej na jej w miarę obcisłej górnej części ubioru na każdej piersi zaznaczały się cztery nieznaczne wzniesienia. Zza dość szerokich bioder co chwilę wychylał się długi ogon pokryty ciągiem niewielkich jadeitowych płytek na całej długości. Nogi zaczynając od okolic bioder pokrywała podobnie jak ramiona sierść a same bardzo przypominały wyglądem nogi krowy i jak one były zakończone metalicznie błyszczącymi dużymi racicami. Pełnię obrazu dopełniały dwie pary macek wyrastającej gdzieś z jej pleców.
"Skończyłeś już się gapić na mnie?" spytała krowiokształtna kobieta kiedy wolne końce ze dwóch wspomnianych macek zaczęły owijać się wokół jego ramion. "I co teraz muuu zrobisz? Wciąż mam dwie wolne macki."
"Tak myślałam," stwierdziła kiedy nawet nie odpowiadając nic wciąż stał nieruchomo więc pozostała para powoli zaczęła sunąć ku Knightwalker. Tamta spojrzała przez chwilę na niego i zauważyła jak spojrzał przez chwilę na ziemię wstała zdawając się w miarę dokładnie odgadnąć co próbował jej przekazać bez słów.
"Może on nic nie zrobi ale ja nie będę stała bezczynnie. Kolce Ziemnego Smoka," powiedziała i uderzyła w ziemię powodując powstanie kilku pęknięć rozrastających się w kierunku brązowowłosej kobiety, która niewzruszona stała.
"Ziemna magia ma mi zaszkodzić?" odpowiedziała jej krowiokształtna przeciwniczka i szybko uderzyła w ziemię. "Tupnięcie Ziemnego Smoka," Przed nią z ziemi wyrósł skalny blok, który zablokował zbliżające się ku niej pęknięcie.
"To tyle na te..." nie skończyła kiedy zaskoczył ją naprężając mieśnie a następnie pociągnął za trzymane macki i zaczął obracać się. Chwilę potem rzucił zielonooką kobietą w kierunku pobliskiego drzewa z dużą siłą.
"Muu ktoś tu nieco pakuje," niemal nieporuszona powoli wstała ocierając krew spływającą z rany na policzku. "Może powinnam się zabawić z tobą," powiedziała zalotnie puszczając mu całusa. "A może nie. Lanca Żelaznego Smoka: Demoniczne Lagi."
Z pieczęci, którą utworzyła przed zmienioną w metalową lancę ręką wytrzeliło kilka lanc w kierunku Arika. Natychmiast wykonał unik w bok unikając większość, a te które do dosięgły ześlizgneły się po łuskach nie zostawiając zbyt wiele śladów.
"Kruszący Kieł Ognistego Smoka," Erza wykorzystując moment zamachneła się dłonią otoczoną płomieniami w kształcie łapy z pazurami w kierunku brązowowłosej zabójczyni, która szybko zareagowała. "Tarcza Skrzydła Jadeitowego Smoka," z pleców wyrosło nefrytowe skrzydło, które niemal w ostatniej chwili zablokowało atak. Ogniste pazury ześlizgneły się po nim zostawiając tylko głębokie ślady.
"Nieładnie," stwierdziła i poruszywszy mackami podjeła próbę złapania rudowłosej magini co skończyło się tylko połowicznym sukcesem kiedy jedna z macek ledwo co owineła się wokół jej nogi. "Mam cię," stwierdziła z satysfakcją szybko poprawiając uchwyt jednak wtedy wyczuła zbliżającą się istotę.
"Cóż pobawiłabym się z wami dłużej ale widzę, że czas mnie nagli," powiedziała krowiokształtna kobieta i wyciągneła z kieszeni ubrania kilka niewielkich kulek, które rzuciła szybko w kierunku Knightwalker. W ostatnim momencie kiedy już prawie ją trafiły przed rudowłosą maginą niemal znikąd pojawił się Kruk.
"Muuuu to znaczy nieee," zamuczała zielonooka kobieta kiedy kulki uderzyły w łuski pokrywające jego plecy. W mgnieniu oka wokół niego i Erzy z nich powstały metalowe pręty tworząc klatkę wokół obojga.
"No cóż," westchneła i gwizdneła na co spomiędzy pobliskich drzew wyszło kilkanaście ubranych w metaliczne zbroje postaci.
"Wołałaś Galaxia-sama?" spytał stojący najbliżej.
"Tak. Zabierzcie tą klatkę wraz z ładunkiem do najbliższej siedziby gildii. Część zostanie tutaj aby pomóc mi zatrzymać zbliżającą się tutaj zabójczynię. Możliwe, że nie jest sama," szybko wydała rozkazy i podeszła do klatki.
"Powinniśmy kiedyś znów powalczyć," powiedziała zalotnie i nachylając się między prętami ucałowała w pysk Arika. Po tym odwróciła się i poruszając zalotnie biodrami ruszyła powoli naprzeciw zbliżającej się przeciwniczce. Spośród pozostałych osób jedna zbliżyła się do Galaxii. "Szkoda, że niema tu naszej siostry Teany. Bardziej się by przydała ci niż ja."
"Nie jesteś gorsza niż ona Alshuro. Może nawet okaże się lepiej mieć cię tutaj dziś," odpowiedziała jej zielonoka kobieta.
"Łuski Diamentowego Smoka," powoli jej ciało pokryła mieniące się w promieniach padającego słońca łuski z diamentów. Jeszcze raz spojrzała za siebie widząc jak parenaście z podwładnych zaczeło ciągnąć klatkę a potem przelotnie na stojącą obok siostrę.
"Diamentowe Pazury Ziemnego Smoka," jej ramiona jeszcze bardziej rozrosły się kiedy chwilę później przed nią wylądowała złotowłosa zabójczyni.
---
"Znasz ją?" jakby od niechcenia spytała Erza próbując poprawić pozycję w jakiej była transportowana. Jednak klatka była na tyle niewielka, że obydwoje nie mieli w zasadzie miejsca na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Zdecydowanie wyglądało jakby nie było przewidziane do transportowania dwójki magów wewnątrz.
"Nie," odparł spokonie również nieskutecznie próbując poprawić swoją pozycję. Na razie znajdowali się w pozycji twarzą w twarz tak, że jego łeb było niemal obok jej głowy. Skrzydła i ogony były nieco bezładnie ułożone wokół nich.
"Skoro tak mówisz," odparła kiedy zastanawiał się co znaczył ten pocałunek na koniec. Czyżby obietnica kolejnego spotkania czy tylko pamiątka po dzisiejszym spotkaniu? Dłuższą chwilę nad czymś myślała zanim nie odezwała się znów.
"Mimo wszystko chyba powinnam ci podziękować," powiedziała opierając brodę na jej ramieniu. "Gdybym się nie zjawiła nie utknelibyśmy tutaj."
"Nyan?" cicho zamruczał jakby nie chciał zwracać na swoją obecność gwiezdny duch pojawiając się na jego ramieniu.
"Nyana?" przez chwilę nasłuchiwał czy ciągnący klatkę zauważyli jej zjawienie się. Na szczęście jeszcze nie. "Dobrze. Jak nie będą uważać opuść tą klatkę i udaj się w przeciwnym kierunku. Gdzieś tam powinni być moi gildyjni towarzysze."
"Nyannn," kotka kiwneła głową i pare minut potem przeskakując między prętami krat znikneła w pobliskich zaroślach.
"Skąd się on pojawił?" spytała Erza.
"To ona i jest gwiezdnym duchem," odpowiedział starając się nie mówić za głośno. Wolał nie alarmować ciągnących ich osób o obecności kociego ducha w pobliżu. "Ahh nie ma chyba u was ich lub po prostu nie macie kluczy aby ich wzywać."
"Klucze?" przypomniało się jej platynowy klucz, który znalazła wśród obiektów. "A jak wyglądają te klucze?"
"No jak zwykłe klucze. Mogą być czarne, srebne, karmazynowe, złote, purpurowe lub platynowe. Na każdym jest jakiś symbol związany z duchem jaki przywołuje zazwyczaj umieszczony na rękojeści klucza," mówił ściszonym głosem wciąż patrząc między kratami na miejsca jakie mijali.
"A czy jakiś ma rysunek skrzydlatego gada?" nieco niepewnie spytała. Coś jej mówiło, że może odkryła przeznaczenie trzymanego w swoim pokoju klucza.
"Klucz smoka jeśli ju...moment widziałaś gdzieś klucz Ik-Tazai?" na chwilę Arik otworzył ze zdziwienia oczy i obrócił nieco łeb próbując spojrzeć jej w oczy.
"Możliwe. Ale na razie i tak jesteśmy unieruchomieni tutaj. Pozatym nie widziałam go nigdzie tutaj," odparła. A więc jednak to był jakiś magiczny przedmiot. A ta skrzydlata bestia jaką raz widziała we śnie, w którą zmienił się klucz... czyżby była tym 'gwiezdnym duchem', którego można przywołać używając go?
Przez chwilę próbował się poruszyć sprawdzając czy uda mu się wyłamać jeden z prętów jednak niemal natychmiast wydała jęk bólu. Mógłby uwolnić się jeśli by nie przejmował się jak mocno ją zrani. A nie wiedział czy może zdołałaby użyć leczniczej magii więc zrezygnowany zaprzestał prób wydostania się i położył łeb na jej ramieniu. Kierowana impulsem lekko przesuneła dłonie częściowo go obejmując. W takiej pozycji spędzili resztę drogi.
"W końcu," zniecierpliwiony powiedział niski mag stojąc w wejściu do budynku widząc zbliżającą się grupę osobników w zbrojach ciągnących metalową klatkę. "Co wam zajeło tak długo. Ciągnięcie jednej osoby nie powinno być tak wycieńczające co nie?"
"Galaxia niechcący złapała dwójkę magów ale nie mieliśmy czasu aby pozbyć się na miejscu niepotrzebnego z nich więc zabraliśmy obydwoje. Zresztą sama kazała jak najszybciej przetransportować klatkę tutaj," powiedział idący na przedzie osobnik.
"Hmmm," zamyślił się mag podchodząc do klatki. Arik wyczuł jego zbliżanie się jednak wciąż nie podnosił powiek.
"Co jes..." Knightwalker nie dokończyła kiedy niski mężczyzna użył na niej niej magii snu. Chwilę potem dla upewnienia się użył ją też na zdawało się śpiącym osobniku znajdującym się z nią w klatce. Dopiero wtedy rozkazał obecnym wokół otwarcie klatki.
"Hmmm interesujące. Widzę, że ten tu używał magii przejecia z... z...," zamyślił się patrząc jak powoli Kruk przyjmował na powrót ludzką postać, "tak z duszą smoka. Interesujący mag. Zabierzcie go i zostawcie mu jakieś ubranie," zaśmiał się widząc jak lodowy zabójca był całkiem nagi po zmianie.
Powoli się budziła czując jak leży na zimny metalowym blacie. Próbowała się poruszyć jednak skórzane pasy uniemożliwiały jej jakikolwiek ruch.
"Doktorze chyba się obudziła," powiedziała pielęgniarka gdzieś z boku. Próbowała poruszyć głową ale nawet ją miała unieruchomioną tak, że mogła tylko się patrzyć w podłogę.
"To nic już prawie kończę usuwanie lakrim," odpowiedział męski głos.
'Lakrimy?' pomyślała i wtedy poczuła ostry ból w trzech miejscach na plecach. 'Czy oni mi je wycinają? Przecież mam tam obecnie skrzydła i ogon.'
Jakby w odpowiedzi na jej myśli usłyszała ponownie głos pielęgniarki. "Co mam zrobić z tymi usuniętymi wcześniej niepotrzebnymi częściami jej ciała?"
"Wyślijcie je do innej siedziby w celu dokładniejszego zbadania," powiedział doktor. "I gdzie są te kawałki smoczych tkanek, które mają zostać użyte do infuzji?"
"Rufus już powinien tu być," odpowiedziała. "Zobaczę gdzie się włóczy."
Po tym usłyszała dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Ponownie w kilku miejsca zabolało ją ale ból na szczęście zaczął szybko przechodzić. Znów rozległ się dźwięk drzwi i do pokoju weszły dwie osoby lub tak się jej wydawało.
"W końcu," doktor wydawał się ucieszony. "Im szybciej skończymy tym wcześniej będzie gotowa do transportu. A ty co tak stoisz też idź się przygotować."
"Taakkk herr doktor," wymamrotał Rufus i znów zaskrzypiały drzwi. Kolejny raz poczyła ukłucie i chwilę potem dość silny ból. Potem słyszała jakby ktoś wypowiadał jakieś słowa gdzieś koło niej co sprawiło, że poczuła jak po ciele rozlewa się jej ciepło. Narastało tak, że w końcu miała wrażenie jakby jej ciało było wrzucone w ogień.
"Skończone. Zabierzcie ją na salę obok, wyleczcie rany i ubierzcie w ubranie, które miała na sobie," doktor wydał kilka ostatnich poleceń zanim opuścił pomieszczenie. Ponownie poczuła jak zaczyna ją ogarniać senność.
---
Powoli budził się czując zimny metal pod sobą. Otwierając szerzej oczy zobaczył metalową podłogę i jakieś kraty wbudowane w pobliską ścianę. Nieśpiesząc się usiadł i wciąż odczuwając efekty niedawno użytej magii snu rozejrzał wokół.
"Hmmm," zamyślił się sięgając po leżące obok jakieś ubrania. Ubrawszy je usiadł i zaczął oglądać miejsce w jakim się znalazł. Poprzednie co pamiętał było przybycie do siedziby jakiejś gildii zapewnie jednej z tych mrocznych.
"Już się obudziłeś. Myślałem, że na dłużej cię uśpili," w cieniu po drugiej stronie pokoju na krześle siedział wysoki mężczyzna choć od Arika wciąż go dzieliła kolejna krata. Wyczuwając znajomy skądś zapach, który otaczał nieznajomego zaczął z uwagą obserwować go.
"Widzę, że wasze zmysły są dość dobre," wstał i ruszył ku drzwiom w pobliskiej ścianie. "A teraz zostań tutaj kiedy twoja znajoma, która przybyła z tobą będzie mieć niedługo spotkanie ze swoim przeznaczeniem."
"Z przeznaczeniem? Co jej chcecie zrobicie?" zaczął spoglądać ukradkiem na boki oceniając sytuację i możliwości uwolnienia się.
"Już zrobiliśmy. Pozbawiliśmy ją czegoś co należało do nas i przy okazji pozbyła się nadmiarowych przydatków, które pewnie tam gdzie się udaje nie będą jej już potrzebne," Ikari zatrzymał się na chwilę w otwartych drzwiach. "I tak nie zrobisz nic bo jest pare pięter nad nami jeśli jej już nie zabrali."
Kruk nie odpowiedział mu nic od razu atakując lodowym rykiem.
"Ho ho nie powinieneś być nieco bardziej opanowany jak przystało na lodowego zabójcę?" Akira zadrwił już stojąc na koytarzu kiedy w ścianie obok drzwi, którymi dopiero co wyszedł powstał średniej wielkości wyrwa z oblodzonymi brzegami. Popatrzył na nią zanim dodał. "A może to po prostu miłość od pierwsze wejrzenia?"
"Jestem wciąż opanowany," odparł Arik starając sie zachować spokój. "I to nie miłość ale obietnica jaką dałem. Ja DOTRZYMUJĘ złożone obietnice w porównaniu do ludzi twojego pokroju," po tych słowach ponownie użył lodowego ataku.
---
Kiedy znów odzyskała przytomność była niesiona a w zasadzie ciągnięta, przez parę niezbyt wysokich osobników trzymających ją pod pachami, jakimś korytarzem. Kiedy spróbowała poruszyć się nic nie stało się jakby miała sparaliżowane całe ciało. Przymkneła nieco powieki udając, że wciąż nie obudziła się i słuchała co mówią niosący ją.
"Była tak ciężka jak ją na dół nieśliśmy?" spytał jeden z mężczyzn.
"Nawet jeszcze bardziej. Pamiętasz była znacznie bardziej krągła i miała w dodatku skrzydła i ogon. Teraz pewnie jest lżejsza prawie z połowę," odpowiedział drugi. "Zresztą teraz nie znosimy ją tylko wnosimi. Więc nie narzekaj i postaraj się abyśmy na czas ją wynieśli. Wolę nie tłumaczyć się potem z opóźnienia."
Lżejsza? Kiedy nad tym się zastanowiła się zdawało się jej, że jest jakaś taka lżejsza niż jeszcze pare godzin temu. Ukradkiem spoglądając w dół co na szczęście okazało się wykonalne w jej obecnym stanie, przy okazji stwierdziła też iż musiała byś sparaliżowana tylko od szyji w dół, potwierdziła słowa jednego z nich. Była widocznie 'mniejsza'.
'Powiedzmy sobie prawdę jesteś obecnie mniej kształtna żeby nie powiedzieć płaska,' wewnętrzny głos był bardziej bezpośredni. 'Jak teraz zdołamy ściągnąć lub utrzymać jego uwagę jak uda nam się go ponownie spotkać?'
'Nieważne. I czemu zresztą nad tym myślimy? Na razie chcę odzyskać władzę nad własnym ciałem,' pomyślała zastanawiając się też gdzie ją prowadzili.
"Szybciej nieście ją," ponaglił ich trzeci głos. "Przejście otworzy się za pare minut. Do tego czasu musi znaleść się w kręgu."
"Tak jest Rufus. Na pewno zdążymy," jeden natychmiast odpowiedział i poczuła jak zaczeli ją szybciej ciągnąć.
'Przejście? Dokąd?' bezskutecznie próbowała znaleść na nie odpowiedzi. Minutę możę dwie potem znaleźli się na zewnątrz gdzie już zapadł zmrok.
"Tutaj. Szybko połóż ją i znikamy," powiedział jeden i poczuła jak ją kładą na ziemi. Otworzyła oczy i spróbowała rozejrzeć się wokół. Spory kawałek od niej zobaczyła oświetlone wejście do jakiegoś budynku. Poza tym wokół otaczał ją tylko mroki nocy.
"Nie kręć się," usłyszała męski głos ale obracając w tamtym kierunku nie dojrzała prawie nic. Chodź nie w pewnym momencie w ciemnościach zaświeciła się para czerwonych oczu i poczyła jakiś chłód napływający z kierunku gdzie je widziała.
"Ciekawe. Mogę wyczuć na tobie zapach innego zabójcy," na chwilę przerwał i wciągnął powoli powietrze. "W dodatku był to mężczyzna. Jednak nie czuję aby do czegoś między wami doszło."
'Do niczego doszło? Co niby sugeruje?' zastanawiała się. 'No proszę. Przecież dobrze wiesz co ma na myśli. Ale cóż. Miałaś moment aby coś zrobić no ale musiałaś głupio go zmarnować. Kto wie kiedy trafi się jeśli wogóle kolejna szansa. Widać gdzieś cię wysyłają.'
"Nie rozumiem co masz na myśli," odpowiedziała na głos.
"Nie rozumiesz? W sumie nie ma to już takiego znaczenia. Zaraz wrócisz do swojego świata i swojego życia tam. A wszystko co tu zobaczyłaś z czasem stanie się tylko snem," na ziemi wokół niej zaczeły się po kolei rozświetlać jakieś symbole. Dzięki temu mogła nieco lepiej zobaczyć tego, który mówił do niej. Był bardzo wysoki, widocznie doskonalnie umięśniony a jego długie włosy poruszały się od czasu do czasu kiedy tylko powiał wiatr.
"Tylko od ciebie zależy czy będzie piękny lub koszmarem," powoli zbliżył się do niej i nachylił. "Osobiście wolałbym aby to było to drugie," roześmiał się demonicznie i cofnął się aż prawie do granicy okręgu wyznaczanego przez świecące symbole, których blask rósł z każdą chwilą. "A ty co byś chciał Rufus?"
"Też bym wolał aby stało to się jej nocnym koszmarem. Ten czas spędzony tutaj," odparł zapytany a jego głos dobiegł do niej z gdzieś obok.
"Do nie zobaczenia," powiedział patrząc wprost na nią i uśmiechając się złowieszczo kiedy symbole zaczeły tam mocno lśnić, że ją oślepiały.
While AFF and its agents attempt to remove all illegal works from the site as quickly and thoroughly as possible, there is always the possibility that some submissions may be overlooked or dismissed in error. The AFF system includes a rigorous and complex abuse control system in order to prevent improper use of the AFF service, and we hope that its deployment indicates a good-faith effort to eliminate any illegal material on the site in a fair and unbiased manner. This abuse control system is run in accordance with the strict guidelines specified above.
All works displayed here, whether pictorial or literary, are the property of their owners and not Adult-FanFiction.org. Opinions stated in profiles of users may not reflect the opinions or views of Adult-FanFiction.org or any of its owners, agents, or related entities.
Website Domain ©2002-2017 by Apollo. PHP scripting, CSS style sheets, Database layout & Original artwork ©2005-2017 C. Kennington. Restructured Database & Forum skins ©2007-2017 J. Salva. Images, coding, and any other potentially liftable content may not be used without express written permission from their respective creator(s). Thank you for visiting!
Powered by Fiction Portal 2.0
Modifications Š Manta2g, DemonGoddess
Site Owner - Apollo