Fairy Tail: Dziedzictwo | By : Ormael13 Category: Misc. Non-English > Anime Views: 1230 -:- Recommendations : 0 -:- Currently Reading : 0 |
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam występujące są własnością Hiro Mashima. Nie mam żadnych zysków z pisania tego fanficka. |
Rozdział 14: Stając się coraz lepszą
"Tak a ty jesteś więc Arikiem?" niezbyt pewnie spytała. Przez chwilę jego wzrok powędrował nieco niżej aby dość szybko wrócić wyżej spowrotem choć to wystarczyło aby poczuła jak robi się jej gorąco.
"Arik Kruk," odpowiedział dodając dość szybko. "Jeśli chcesz pobyć tutaj nieco powinnać znaleść coś do zakrycia siebie przynajmniej częściowo lub je chociaż poprawić. Bo niestety nie mam żadnego ubrania, które by pasowało na ciebie teraz." Po tym taktownie lekko odwrócił wzrok.
Spojrzała w dól zauważając jak bandaże zakrywające jej piersi były bardzo luźne. Odwróciła się zrozumiawszy aluzję i na razie poprawiła je tak aby znów spełniały swoją funkcję. Jednak jakiś cichutki głos gdzieś z tyłu głowy mówił, że wcale nie musiała tego robić przynajmniej będąc w pobliżu jego.
'Całkiem nic nie czuję w stosunku do niego,' odparła sprawiając, że głos zamilkł.
"Zanim wczoraj zasnąłeś coś mówiłeś?" zajeła swoje myśli czymś innym aby nie myśleć o tym co podszeptywał jej wcześniej głos.
"Wczoraj? A tak to o wielożywiołowym zabójcy drugiej generacji," wstał spod drzewa. "W sumie to tylko pomysł jaki niechcący powiedziałem na głos. Nikt nie rozgłaszał otwarcie, że możliwe jest stworzenie lakrimy, która obdarza kilkoma różnymi rodzajami magii zabójcy naraz."
"Może mój przypadek jest dowodem, że to ktoś uczynił," spowrotem zwróciła się ku niemu.
"Prawdopodobnie. Także możliwe, że taki przypadek pociągałby za sobą skutki uboczne połączenia kilku rodzajów magii. Ogień, woda, ziemia, powietrze, kwas. Takie pomieszanie magii musiałoby zostawić jakiś ślad po implantacji," lekko przeciągnał się.
"Ekmh," chrząkneła lekko poruszając skrzydłami i ogonem. "Masz może na myśli to?" Kiedy tylko skończyła pytanie poczuła gdzieś w oddali zapach kilku istot, które zbliżały się mniej więcej w ich kierunku. A także inny, który sprawiał, że czuła jak jej nogi miękną a pomiędzy nimi zaczynała odczuwać swędzenie.
"Tak to by pasowało," on wyczuwał zbliżające się istoty od jakiegoś czasu. "Kolejne goriany. Chyba musimy się ruszyć albo znajdą nas tutaj. Wyczuwasz już je?" spojrzał na nią badawczo.
"Chyba. Wyczuwam gdzieś w oddali kilka istot," czując jego spojrzenie na sobie swędzenie zaczeło się nasilać.
"Ciekawy efekt. Ale teraz chodźmy," odwrócił się do niej i powoli ruszył przed siebie. "Nie zamierzasz mnie już atakować jak ostatniej nocy jak przestanę cię obserwować?"
"Mogłam cię zaatakować chociażby kiedy spałeś," jej odpowiedź zabrzmiała lekko dwuznacznie. "Na razie czuję, że będę potrzebowała twojej pomocy," dodała kiedy głos postanowił zaznaczyć swoją obecność drobną sugestią, 'i to w więcej niż jeden sposób...'
"Pomoc," idąc powtórzył je kilka razy rozmyślając nad czymś. Po dłuższej chwili stwierdził zdecydowanie. "Tak powinienem to zrobić."
"Co zrobić?" spytała kiedy nagle się zatrzymał i odwrócił ku niej aż niemal wpadła na niego.
"Pomogę ci wrócić do miejsca skąd przybyłaś. Mam nadzieję, że coś uda mi się poradzić w tej sprawie," spojrzał na nią uważnie, aż poczuła jak jej twarz zaczyna się robić powoli czerwona a w gardle odczuwa suchość.
"Zdecydowanie musimy też ci znaleść coś innego do ubrania się. Teraz zbytnio zwracasz uwagę," znów zaczął iść.
'Więc jednak przyciągasz jego uwagę. Może nawet w 'ten' sposób,' potrząsneła głową odganiając dziwne myśli. Czując jak w trakcie iścia bandaże znów zaczynają się osuwać, zatrzymała się na chwilę aby je poprawić.
Kolejna godzina lub dwie mineły w ciszy kiedy zaczeli zbliżać się do brzegu lasu. Arik lekko się uspokoił gdzieś w pobliżu wyczuwając znajomy zapach należących do jednego z jego braci. Po parunastu minutach wyczuł, że nie było on sam ale z jakaś kobietą i zdawało się zbliżali się do nich. Kiedy byli już dość blisko Knighwalker również wyczuła ich obecność choć może po prostu zwróciła na nich uwagę pośród wszystkich bodźców jakie atakowały jej nadwrażliwe obecnie zmysły. Spoglądając w bok zauważyła, że jej towarzysz wciąż poruszał się jakby nie wyczuł pozostałej dwójki... a może wyczuł ale nie sprawiał wrażenia zaniepokojonego tym. Choć może po prostu nie stanowili dla niego zagrożenia co nie można było powiedzieć o niej.
"Jest coraz bliżej," powiedziała kobieta do poruszającego sie obok niej mężcyzny o granatowych włosach na co on niedbale spojrzał w jej stronę.
"Wciąż nie wiem czemu tak bardzo chcesz odnaleść tą kobietę. Zamiast skupiać się na przygotowaniu do pokoleniowej walki ty mi każesz się włóczyć po lasach. I po co?" zanim zdążył cokolwiek dalej powiedzieć zauważył jak wykonała szybki gest nakazujący mu zamilknąć. Dłuższą chwilę poruszali się w milczeniu zanim z zakrętu ścieżki nie wyłonili się para idących osób. Kiedy obaj mężczyźni tylko patrzyli po sobie przez dłuższą chwilę, krótkowłosa kobieta ruszyła niespodziewanie ku rudowłosej.
"Kolec Lodowego Smoka," przed jej dłonią powstał lodowy sopel, który natychmiast poleciał w stronę Erzy. Zakląwszy pod nosem zaatakowana odskoczyła w bok i odruchowo sięgneła za siebie. Kolejny raz przypomniała sobie gdzie się znajdowała.
'Magia. Muszę chyba na nią się zdać,' pomyślała kolejny raz uskakując przed kolejnym lodowym kolcem, który leciał w jej stronę.
"Nie potrafisz atakować," zadrwiła z niej lodowa zabójczyni i zaczęła nabierać powietrza. Knightwalker to przypomniało atak jaki wykonał tamten mroczny mag. Również zaczęła nabierać powietrze próbując przypomnieć sobie co mówił.
"Ryk Lodowego Smoka," krótkowłosa kobieta wypluła strumień lodu kiedy jej przeciwniczka mówiła. "Ryk Ognistego Smoka."
Strumień ognia spotkał się z lodowym gdzieś w połowie dystansu tworząc niewielką eksplozję. Otaczając dłoń płomieniami Erza ruszyła naprzeciw swojej przeciwniczce.
"Nie myślisz," lodowa magini podobnie uczyniła otaczając swoją dłoń lodem i bez problemu kontrując atak odskoczyła, "że tak prosty atak może mi coś zrobić?"
"Ty też nie możesz mi nic zrobić," zripostował rudowłosa kobieta.
"Oddech Lodowego Smoka," wypluła znacznie większy niż wcześniej strumień lodu. Knightwalker reagując instynktownie wyskoczyła w górę i machneła kilka razy niezgrabnie skrzydłami dzięki czemu ledwo udało się jej uniknoć zranienia.
"Więc to nie tylko na pokaz skrzydła," odparła z przekąsem krótkowłosa magini i wokół dłoni zaczeły jej wirować kawałki lodu. "Atak Skrzydłem Lodowego Smoka."
Wciąż szybując w powietrzu Erza uczyniła podobne gesty i otoczywszy swoje dłonie płomieniami szybko je złączyła. "Błyszczące Płomienia Ognistego Smoka," powstała eksplozja całkiem zablokowała lodowe odłamki.
"Atak Skrzydłem Ognistego Smoka," nie tracąc czasu pokonała dzielącą je odległość i złapała wciąż otoczonymi płomieniami rękoma lodową zabójczynię i wyrzuciła w powietrze.
"Nawet nie najgorzej," stwierdziła przeciwniczka wstając po upadnięciu na ziemię. Strząsneła z siebie nieco niebieskich łusek. "Nieco niezdarne używane zaklęcia ale to może nie wystarczyć aby wygrać ze mną."
"Kto mówi, że chcę walczyć lub wygrać z tobą?" odparła z wyższością Knightwalker próbując przypomnieć sobie inne zaklęcia jakie mogłyby się jej obecnie przydać. W tym czasie obaj bracia stali niedaleko od siebie i przypatrywali się obu walczącym kobietom.
"Nawet ma niezłe ruchy. No i to ciało," zażartował młodszy z braci. "Czyżby Kanna jeszcze nie wiedziała iż zostanie zamieniona przez inną?"
"Czemu tak sądzisz?" spytał go Arik.
"Zawsze jeśli gdzieś się włóczysz to tylko z Kanną. Choć poza ciałem nie gorszym niż u obecnie wybranej ci partnerki przez rodzinę nie mogę się dopatrzyć w czym ta tutaj może być ciekawa. No i ta magia ognistego zabójcy. Niezbyt będzie pasować do naszej rodziny, nieprawdaż?" chwilę potem musiał wykonać unik przed parą ataków.
"Nie zapominasz, że obie mają równie wyczulony słuch jak my?" zażartował starszy z braci widząc jak drugi masował lekko przypalone ramię. Mimo, że uniknął lodowego ataku ognisty lekko go musnął. "Widać musisz nieco się poduczyć jeszcze. A właśnie dlatego przybyliście do Fiore?"
"Byliśmy akurat przejazdem i moja towrzyszka," spojrzał w stronę wciąż walczących magiń, "powiedziała, że chce się udać poza miasto. I tak tu skończyliśmy w dwójkę. A ty?"
"Moja znajoma przypadkowo użyła pierścieni telportacyjnych i nas tu niedaleko rzuciło," odpowiedział mu aby za chwilę dodać jeszcze. "Zaraz potem vulkan się po nich przeszedł więc są już tak jakby bezużyteczne."
"A może chciałeś aby to wyglądało na wypadek abyś mógł ze swoją 'znajomą' mieć trochę czasu sam na sam z dala od Kanny," z lekko drwiącym tonem powiedział młodszy Kruk i niemal natychmiast schował się za swoim bratem.
"Pazur Lodowego Smoka," krótkowłosa magini kopneła mierząc w swojego partnera jednak zamiast tego trafiła Arika w bok.
"Stalowe Pięści Ognistego Smoka," Erza wyprowadziła dwa ciosy również wycelowane w młodszego Kruka jednak i one trafił w drugiego z magów a konkretnie w tors.
"Nie," zdołał wymamrotać kiedy jego brat trudnym do zauważeniem ruchem złapał jedną z magiń za nogę a drugą za ramię.
"Zostaw je to wypadek, że trafiły cię," wychylając się zza swojego brata młodszy Kruk natychmiast wstawił się za obiema kobietami i zaczął prosić Arikowi aby je puścił.
"Hmpf," westchnął i z dużą siłą rzucił w stronę pobliskiego drzewa lodową zabójczynią, która w ostatniej chwili użyła zaklęcia pokrywając się łuskami amortyzującymi siłę uderzenia.
"Niezły refleks z tymi łuskami," skomplementował ją a potem wciąż trzymając Erzę wykonał niewielki zamach i z dużą siłą wyrzucił ją w górę.
"Niech się nauczy używać skrzydła skoro je ma," stwierdził kiedy z jego pleców również wyrosła para skrzydeł. Nie czekając na reakcję brata wzbił się podążając za rzuconą w powietrze kobietą, którą zdołał złapać chwilę po tym jak zaczęła spadać.
"Co robisz?" wycedziła przez zęby wkurzona Knightwalker. Trzymał ją tak, że nawet jakby chciała nie mogłaby użyć swoich skrzydeł. Co gorsze wnerwiający głos wrócił podszeptując nieprzyzwoite rzeczy które sprawiały, że czuła się nieswojo.
"Kiedy wylądujemy masz skończyć walczyć z nią," mówił szeptem choć i tak wyraźnie go słyszała. "Załatwię z bratem aby wszystko było w porządku. Zrozumiałaś?" machając co chwilę skrzydłami opadali bardzo powoli.
Przez chwilę milczała próbując ignorować podszepty wewnętrznego głosu aż wymarotała próbując nie patrzyć na niego choć i tak znów poczuła jak jej policzki się rumienią. "Tak."
Po wylądowaniu kolejne pare minut upłyneło na próbie znalezienia rozwiązania zaistniałej sytuacji. Młodszy brat ze swoją towarzyszką zgodzili się zapomnieć o incydencie pod warunkiem, że będzie uznane iż walka obu magiń skończyła się remisem. Knightwalker próbowała coś powiedzieć jednak jedno spojrzenie Arika wystarczyło aby zamilkła.
"Nie przegrałam z nią," powiedziała z zauważalną złościa kiedy pozostała dwójka udała się w swoją stronę zostawiając ich samych.
"Czy ma to znaczenia?" spytał siedząc opierając się o pień drzewa. "Chodź nie wiem czemu wybranka jednego z moich braci nagle poczuła chęć walki z tobą."
"Wybranka? Taka jak Kanna, o której wspomniał twój brat?" Erza siedziała oparta po drugiej stronie tego samego drzewa.
"Tak," patrząc przed siebie między drzewami dojrzał znajdujące się niedaleko miasto. "Hmmm nie myślałem o tym wcześniej zbytnio ale możemy mieć teraz niewielki problem."
"Jaki?" spytała wciąż próbując uciszyć wkurzający ją wewnętrzny głos. "W dodatku co to było z tymi skrzydłami jakie ci wyrosły a potem znikneły?"
"To," na chwilę zamyślił się, "tylko efekt jednej z magi jakie znam. Nie sądzę aby twoje skrzydła albo ogon mogły też tak zniknąć jak u mnie. A jakoś musimy wejść do miasta."
"Wejść?" powiedział uświadamiając sobie jak obecnie niezbyt podobnie do zwykłej kobiety wygląda. "To ten 'niewielki' problem?"
"Tak.... a zresztą co tam. Poszukamy tam lokalnej gildii i oby mieli komunikacyjną lakrimę to skontaktuję się ze swoją. Przynajmniej tam nikt nie będzie patrzył na ciebie dziwnie," wstał i powoli ruszył w kierunku przebiegającej niedaleko drogi. Nie mając wielkiego wyboru również wstała i podążyła za nim poprawiając po drodze bandaże, które znów nieco poluźniły się.
Dość szybko dotarli do miasta i kiedy rozpytał się o miejscową gildię nieco się uspokoił. Ona zaś słysząc tą nazwę spieła się i ruszyła przed siebie kiedy poczuła dłoń na ramieniu. Odruchowo odwróciła się i chwyciła go za ramię próbując rzucić jednak zręcznym ruchem uwolnił swoje ramię.
"Jesteś nieco za słaba aby móc mnie utrzymać a co dopiero jeszcze później rzucić," z lekkim rozbawieniem powiedział na co pomamrotała coś pod nosem i uspokoiła się.
'Trafiłam do innego świata i nawet tu trafiam na tą przeklętą gildię Fairy Tail,' zacisneła lekko pięści idąc za nim. Nie zwracała uwagi na mijających ją mieszkańców Magnolii ani spojrzenia jakimi ją obdarzali. Parenaście minut zajeło im dotarcie terenu gdzie wciąż była odbudowywana gildia. Zanim weszli zwrócił się w jej stronę.
"Nie wiem czemu jednak twój zapach zdradza, że możesz zrobić zaraz coś nierozważnego. Pamiętaj nie jesteś u siebie więc najlepiej nie próbuj rozmów z kimkolwiek," poczekał jak da jakikolwiek znak, że zrozumiała i ruszyli.
"Erza?" Mirajane lekko zaskoczona spojrzała na Knightwalker kiedy razem z Arikiem usiedli na stołkach przy barze. Przez chwilę spojrzał na nią lekko zaskoczony a Erza wachała się przez chwilę zanim nie odpowiedziała przecząco.
"Czy jest wasz mistrz gildii gdzieś w pobliżu?" spytał i pochwili namysłu dodał. "Jeśli jest mogłabyś przekazać, że prosiłbym o chwilę rozmowy w cztery oczy z nim."
"Sprawdzę," odparła Strauss i zostawiła ich samych przy barze. Rozglądając się wokół nie zauważył prawie nikogo w pobliżu. 'Przynajmniej nie ściągnie zbytnio uwagi,' pomyślał spoglądając przez chwilę na siedzącą obok niego kobietę. Po paru minutach Mirajane wróciła z Makarovem.
"Witam mistrzu," zaczął. "W wyniku pewnych problemów jestem zmuszony prosić o zgodę na użycie waszej lakrimy komunikacyjnej. Czy mogę?"
Mistrz przez chwilę popatrzył na niego potem chwilę na Erzę zanim nie wskazał mu drogę do lakrimy. Zanim ruszył Arik poprosił Knightwalker aby poczeła na niego tutaj.
"Kim ona jest?" spytał Dreyar kiedy oddalili się nieco. "Wygląda jak nasza Erza jednak zdawała się nie poznawać mnie ani Mirajane."
"To Erza," odpowiedział i nieco ściszając głos dodał. "Ale nie ta, którą wszyscy znają. Z jakiś przyczyn utkneła tutaj albo jak się mogę domyślać w jakiś sposób została zamieniona z waszą Erzą. Na razie próbuję dojść jak odwrócić to."
"Ho, ho czemu szepczesz. Starzec jak ja może czegoś nie dosłyszeć," z lekkim rozbawieniem powiedział Makarov.
"Byliśmy zbyt blisko niej aby mógł mówić normalnie lub by usłyszała," kiedy spojrzał na niego lekko zdziwiony dodał. "Jest zabójczynią smoków."
"Rozumiem. Jednak podobieństwo do naszej Erzy jest zdumiewające. To o tym chciałeś porozmawiać młodzieńcze?" spytał kiedy dotarli do miejsca gdzie stała lakrima.
Zanim odpowiedział Arik wpierw skontaktował się z siedzibą Lazurowego Smoka w Hargeon. Poprosił aby Jade zabrała Samsona i 'ją' a następnie zjawili się jak najszybciej.
"Nie to akurat wynikło w momencie kiedy wszedłem na teran gildii," zatrzymał się tak, że w oddali widzieli bar i krzątającą się za nim Strauss, która dykretnie wskazał. "Tamta kobieta."
"To Mirajane. Nie rozumiem wciąż czemu chciałeś o niej rozmawiać w cztery oczy," Dreynar zaczął odpalać fajkę.
"Niewiem kim jest ale nie jest tym za kogo się podaje," powiedział ściszonym głosem. "Spotkałem kobietę, która twierdziła, że nazywa się Mirajane Strauss i wyglądała identycznie do niej," spojrzał w stronę białowłosej kobiety.
"To niemożliwe. Poznalibyśmy jeśli ktoś próbował udawać naszą Mirę," odpowiedział starszy mag. "Zresztą Natsu by wyczuł jakąś różnicę."
"Natsu, Natsu a tak przypominam sobie. To ten ognisty zabójca. Niestety nawet on nie rozróżniłby ich. Obie mają ten sam zapach i sam zaczynam się zastanawiać czy ta tutaj nie jest prawdziwa."
"Czy ta osoba, którą kazałeś zabrać to ta Mirajane, którą znasz?" Dreynar spojrzał przelotnie w stronę Strauss. "I co planujesz jak się zjawi?"
"Tak," uśmiechnął się z racji bystrości mistrza Fairy Tail. "Nie wiem co zrobię jak przybędą. Może trzeba je skonfrontować choć nie wiem czy inni członkowie gildii powinni być przy tym."
"Zostaw to mi. Jak przybędzie zajmę się tym," powiedział Makarov i wolnym krokiem oddalił się zostawiając Arika, który udał się do baru.
"Za kilka godzin zjawią się moi znajomi," powiedział szeptem siedząc przy barze obok Erzy. "Może się przejdziemy bo widzę, że tutejsze miejsce źle działa na ciebie."
"Może," odparła Knightwalker.
'Jakie to urocze. Chce się z tobą przejść. Może powinnaś to wykorzystać w jakiś sposób,' szeptał jej przewrotny głos. Lekko potrząsneła głową i wstała. "To idziemy?"
'No proszę przejmujesz inicjatywę. Chyba powinnam być z ciebie dumna, prawda?' lekko się skrzywiła na komentasz głosu. Kiedy spytał czy coś się dzieje odparła, że to nic.
'Czemu wciąż mówisz niedorzeczne rzeczy. I kim w ogóle jesteś?' przez chwilę czekała zanim głos nie odpowiedział jednak odpowiedź nieco ją zmieszała. 'Jestem tym wszystkim czym chiałabyś być ale boisz się. Wszelkie tłumione pragnienia, potrzeby, żądze.'
'Nie mam nic takiego,' odparła zachowując spokój.
'Nawet to, że jakbyś miała okazję zaciągnełabyś go w najbliższe zaciszne miejsce i ujeżdżała dopóki ci tchu starczy?' na poparcie słów głosu Erza zaczeła odczuwać swędzenie między nogami, które zaczeło powoli narastać.
"Przestań," wymamrotała zatrzymując się na co spojrzał w jej stronę. "Tylko tak mi się powiedziało," szybko powiedziała licząc, że nie podejmie tematu. Kruk chwilę postał po czym znów ruszył przed siebie.
'Czemu nie możesz po prostu zostawić mnie w spokoju?'
'Bo jesteś za słaba. W swoim świecie byłaś potężna, niepokonana. Tutaj mimo, że posiadasz moce podobne do mieszkańców tego świata nie używasz ich właściwie. Nie walcz z tym to pierwotna chęć stawania się coraz lepszym, ewoluowania, przetrwania,' głos zaczął powtarzać kilka ostatnich słów jak echo.
"Chcę," powiedziała na początek szeptem jednak mimo to zatrzymał się znów.
"Tak?" spojrzał na nią badawczo co sprawiło, że swędzenie tylko stało się bardziej dokuczliwe.
"Chcę dopóki jestem w tym świecie nauczyć się waszej magii," powiedziała i poczuła ulgę kiedy swędzenie nieco zmniejszyło się. 'W sumie powinnaś mu powiedzieć, że chcesz aby zaradził coś na twoje swędzenie ale na początek może być i to,' głos roześmiał się.
"Zobaczymy czy będziesz w stanie cokolwiek się nauczyć," odpowiedział. "Nie wiem jak udało ci się użyć magii ognistego zabójcy choć mój brat miał rację. Robiłaś to dość niezręcznie jakbyś bardziej polegała na szczęściu niż planowaniu kolejnego ataku. I w dodatku skoro powinnaś używać kilka rodzaji magii zabójców czemu tylko tą związaną z ogniem użyłaś."
"Więc co planujesz?" mimowolnie sięgneła i chwyciła jego dłoń. Na początku się nieco bronił ale w końcu uległ. Trzymając jego dłoń Knightwalker poczuła dziwny spokój ducha i jej zabójcze zapędy zdawały się znikać.
"Jeden ze znajomych co przybędzie jest ziemnym zabójcą. Powinien być w stanie stwierdzić czy potrafisz używać jego typ magii," kontynuowali spacer ulicą Magnoli aż dotarli do jakiejś restauracji, w której zadecydował, że coś zjedzą.
"Haha," lekko roześmiał się widząc jak pochłaniała kolejną porcję jedzenia.
"Co?" spojrzała na niego kiedy wciąż kawałek jedzenia zwisał w kąciku jej warg.
"Widzę, że jesteś głodna," odpowiedział i odgryzł kolejny kęs swojego jedzenia.
Po chwili zorientowała się i wciągneła zwisający kawałek. Potem mimowolnie oblizała lekko ubrudzone końce pazurów, które używała do odrywania kolejnych kęsów z pieczeni leżącej przed nią na co się znów uśmiechnął. Odwzajemniła to uśmiechając się i na chwilę pokazując swoje imponujące kły. Pół godziny później skończyli jeść i ruszyli w dalszą wędrówkę po mieście kierując się powoli ku jego obrzeżom. Znalawszy dość obszerną polanę niedaleko skraju lasu rozciągającego się zaraz za granicami Magnoli usiedli na trawie.
"Bardzo jest różny nasz świat od twojego?" spytał kiedy już wygodnie siedzieli obierając się plecami jedno o drugie.
"Nie ma tak dużo magii dostępnej tak swobodnie," odparła przypominając sobie Edolas. "Także nie ma ludzi zdolnych używać magii tak jak wy. Tylko królowa Shagotte i jej rodzaj władają w podobny sposób magią jak wy."
"Królowa Shagotte. To wasza władczyni?"
"Nie to bogini naszego świata, której się boi nawet nasz król. A wy macie bogów?" spytała się spoglądając w niebo.
"Nie chyba nie. Choć może kiedyś byli jacyś skoro istnieje magia zabójców bogów," powiedział na co zareagowała nieznacznie się poruszając.
"Zabójcy bogów," zamyśliła się poprawiając swoją pozycję. "Przydała by się u nas taki mag."
"Skoro macie jedną boginię to po zabiciu jej mag by był niepotrzebny. Totalna strata wysiłku aby znaleść go w celu pozbycia się tylko jednego z nich," stwierdził na co zareagowała protestem.
Kolejne pare minut sprzeczali się czy warto dla jednego celu trudzić się w jakiś sposób ściągając maga do innego świata. Potem nieco poopowiadał jej o świecie wokół kiedy niechcący ruszając lekko zdrętwiałą ręką położył swoją dłoń na jej. Niemal natychmiast ją cofnął jednak wtedy Erza usłyszała znajomy głos.
'Kolejny sygnał, że jest zainteresowany tobą,' z nutą wyższości stwierdził głos. 'Nikogo nie ma w pobliżu. Może warto wykorzystać chwilę...'
"Nie," wymamrotała i szybko dodała. "To nic poprostu tak mi się powiedziało." 'Iiiiii właśnie zmarnowałaś dobrą okazję.'
Westchnął tylko lekko się uśmiechając. Zdecydowanie zbyt często się jej zdarzało mamrotać całkiem bez sensu ale zrzucił to na stres związany ze znalezieniem się w nieznanym świecie.
"Zdecydowanie musi być ironią, że tu siedzimy prawda? Dotychczas widywałem cię w snach, które czasami miewałem a teraz siedzimy opierając się nawzajem," podjął próbę rozładowania wyczuwalnej niezręczności chwili.
"Tak to dziwne. Może to kolejny sen jaki śnimy," roześmiała się na co również odpowiedział śmiechem. Po kilku minutach wspólnego śmiania się nastąpiła dłuższa chwila ciszy. Ciszy, w której niemal mogli usłyszeć rytm bicia serca drugiego z nich. Potem zaczeli rozmowę wypełnioną dłuższymi przerwami i w zasadzie na żaden konkretny temat spędzając tak kolejne trzy godziny.
"Niedługo powinni być tutaj," w końcu stwierdził zaczynając wypatrywać coś na niebie.
"Przylecą na legionie?" mimowolnie spytała. W odpowiedzi poruszył się niespodziewanie tak, że straciła równowagę i przewróciła się w tył. Zanim cokolwiek zrobiła obrócił się i pochylając się nad nią zakrył jej oczy.
"Na chwilę nie możesz patrzeć," powiedział kiedy trawę wokół nich zaczeła się wyginać pod podmuchami wiatru docierających znad Arika i Erzy. Potem usłyszała poza świstem wiatru coś brzmiące jak łopot olbrzymich skrzydeł. Powoli narastał aż poczuła jakby coś ciężkiego wylądowało niedaleko nich. Po tym łopot skrzydeł zaczął cichnąć a podmuchu zanikać.
"Ani-san. Myślę, że możesz już przestać się nad nią pochylać zasłaniając jej oczy," usłyszała kobiecy głos. "Chyba, że zmieniasz gust na rudowłose."
Po tym komentarzu pośpiesznie podniósł się i wyciągnał rękę w kierunku Knightwalker, która skorzystała z pomocy przy wstawaniu. W miejscu skąd wcześniej dobiegł ją kobiecy głos stała czwórka postaci. Kobieta ubrana w sięgający do ziemi płaszcz z kapturem zarzuconym na głowę tak, że Erza nawet nie była w stanie dojrzeć jej twarzy. Obok stał postawny i znacznie umięśniony mężczyzna o czarnej skórze i białych włosach. Trzecia była wysoka kobieta o sięgających do pośladków zielonych włosach, tej samej barwie oczach i wargach oraz figurze tylko nieco mniej kształtnej jak ta, którą miała obecnie rudowłosa magini. Czwartą osobą był exceed o białym futrze i czerwonych oczach ubrany w dżinsowe spodnie i skórzaną kurtkę, którą miał nie zapiętą.
W pierwszej chwili widząc niewielkiego kota padła na ziemię ale szybko przypomniała sobie o byciu w obcym świecie i szybko wstała. Wymyślając na poczekaniu jakąś wymówkę czemu padła zaczeła w myślach czuć dziwną satysfakcję widząc jak pozostałe osoby zdawały się nie traktować exceeda jak boską istotę.
Arik w miarę sprawnie dokonał wzajemnej prezentacji. Mężczyzna była Samsonem Stoff ziemnym zabójcą, zielonowłosa kobieta Hisuiką "Jade" Kruk a postać w kapturze na razie pozostała nieprzedstawiona co tłumaczył, że wyjaśni to później. Mały kot przedstawił się jako Dave.
'Mhmm ten Samson wygląda apetycznie. Może skoro nie chcesz Arika to się zamiesz nim?' lekko zadrwił głos na co tylko odpowiedziała, że już woli w takim razie zostać przy pierwszej sugesti. 'Też myślę, że jest on lepszym materiałem na partnera,' to już pomineła milczeniem. 'Tak przy okazji ciekawy świat gdzie te małe futrzaki nie są jakimiś świetymi krowami,' tym razem lekko się uśmiechneła choć raz zgadzając się ze zdaniem swojego wewnętrznego głosu.
"Co tam jeszcze?" spytał ziemnego zabójcę, który zdawał się zachowywać jakby chciał coś powiedzieć ale nie miał pomysłu jak.
"Niedługo się zjawią," wymamrotał co tylko pobudziło ciekawość lodowego zabójcy.
"Kto?" próbując odgadnąć zanim usłyszy odpowiedź spytał Arik.
"Ayaname, Emanaya, Teana i Kanna. Wzieły jednego z pisklaków (hatchlings) więc powinny za góra pare godzin się tu zjawić. Jakby nie brak jednej z bransoletek byłyby one tak jak i my niemal natychmiast," powiedział Samson. "Więc gdzie mam sprawdzić czy potrafi używać mojej magii?"
"Wybierz miejsce jakie ci odpowiada. Ziemia to twoja działka nie moja. Ja się znam na lodzie," zażartował Kruk na co Stoff chwilę pomyślał zanim nie stwierdził, że mogą sprawdzić to tutaj.
"W takim razie udamy się do miasta," powiedział patrząc w kierunku zakapturzonej postaci. "Ty Jade zostań na razie z nimi. Zostawię z wami jeszcze jedenego z moich duchów aby zawiadomił mnie jakby coś się stało."
"Tylko niech nie będzie to jakiś całkiem nudny duch bo się zanudzę tutaj," zaczeła się żalić Hisuika. "Oni przynajmniej zajęci będą porównywaniem swoich magii kiedy ja nie będę miała totalnie nic do roboty poza rozmawianiem z twoim niebiańskim duchem."
"A ja to co?" Dave wtrącił się.
"Nie jesteś ciekawym partnerem do rozmów. Cały czas byś tylko wygłaszał monologi jak to Samson jest wspaniały, silny i takie tam," westchneła zielonowłosa kobieta.
"Ale to prawda, że jest najlepszy, najsilniejszy, naj..." zawiesił na chwilę głos kiedy spojrzał w kierunku Kruka. "No dobrze jest jednym z najlepszych."
"Hmmm," zamyślił się Arik kiedy w dłoni zmaterializował się mu platynowy klucz z symbolem psa. Knightwalker zauważając znajomy obiekt starając się nie zdradzać swojego zainteresowania przyglądała się co z nim zrobi. Także od czasu do czasu spoglądała w stronę małego exceeda, który zdawał coraz mniejszy i mniej boski z każdą chwilą w jej oczach.
"Nyan, nyaaan," zanim zdążył przywołać ducha koło nogi Arika zjawiła się kotka o dwóch ogonach. Spojrzał w jej stronę i już miał coś powiedzieć kiedy koło drugiej nogi pojawił się królik.
"Naikooo, naikko," dodał króliczy duch.
"Ehh no dobrze. Obie zostańcie jak chcecie," westchnął i schował klucz psa. Erza lekko westchneła zanotowując mentalnie aby go zapytać przy następnej okazji o klucz, który trzymał przez chwilę.
"Ooo masz nowego gwiezdnego ducha. Nie wiedziałam," Jade klasneła w dłonie.
"Prawie nowy. Mam ją już od kilkunastu dni," spokojnie odparł. "No ale muszę na razie iść."
"Nyana i Naiko zachowujcie się," na co zgodnie kiwneły łebkami. Ruszył przed siebie z podążającą za nim zakapturzoną kobietą. Kiedy odeszli znaczny kawałek kobieta lekko zsuneła kaptur odsłaniając długie białe włosy.
"Wkrótce przekonamy się, która z was jest prawdziwa," powiedział kiedy szli. Po wejściu do miasta znów nasuneła kaptur na głowę. Przechodząc koło jednego z domów na chwilę się zatrzymała.
"Coś się stało?" spytał na co tylko cicho wyszeptała. "Dom."
Dość szybko znaleźli się na placu budowy jakim była obecnie siedziba Fairy Tail. Znalawszy ponownie mistrza Arik zostawił z nim zakapturzoną kobietę a sam usiadł przy barze. Obydwoje razem z Mirajane udali się gdzieś. Po kwadransie może pół godziny wrócili tylko Dreynar i Strauss, która wydawała się lekko zagubiona.
"Więc, która okazała się prawdziwa?" spytał kiedy starszy mag usiadł koło niego.
"Nie ta, która u nas była od czasu śmierci Lisanny. Ale już wszystko załatwiłem."
"Znaczy się czy ona już?" Kruk zawachał się.
"Nie jeszcze żyje. Coś mi mówi, że na razie lepiej aby żyła," odparł Makarov.
"To niepotwierdzone plotki jednak słyszałem, że jedna mroczna gildia stosuje idealne kopie ludzi czy to magów czy zwykłych ludzi. Podobno są prawie niemożliwe do odróżnienia od orginałów," powoli i niezbyt głośno powiedział Arik patrząc się w niebo.
"Czyli tamta gildia w jakimś celu umieściła u nas taką kopię? Jesteś z Lazurowego Smoka?" mistrz gildii zaczął odpalać fajkę.
"Tak to całkiem możliwe, że to oni jeśli plotki są prawdziwe. Tak jestem ich członkiem. Jeśli nie chcecie się podjąć próby wydobycia informacji moja gildia z chęcią się tym zajmie,' powiedział kiedy wstał przygotowując się do opuszczenia terenu gildii.
"Kolejny raz ścieżki waszej gildii przypadkowo krzyżują się z naszymi ścieżkami. Jeszcze pare razy i przestanę wierzyć w ich przypadkowość," Makarov spojrzał w jego kierunku.
"Czas na mnie. Mam nadzieję, że Mirajane szybko przystosuje się do zmian jakie zaszły w czasie jej nieobecności w gildii," powiedział i zatrzymał się na chwilę kiedy Strauss chwyciła go za rękaw.
"ONA prosiła abyś powiedział mu iż ma dług wdzięczności za wszystko co dla niej zrobił. I liczy, że znajdzie sposób aby go spłacić," powiedziała bardzo ściszonym głosem białowłosa magini przy tym lekko się rumieniąc.
"Rodzina wpajała Kazukiemu aby pomagał ludziom w potrzebie. Więc nie widzę nic szczególnego w tym co zrobił ale przekażę wiadomość," odparł i powoli ruszył przed siebie. Po przejściu paru metrów zatrzymał się na chwilę i odwrócił w ich stronę. "Alfa Omega to nazwa tej mrocznej gildii."
"Ona?" Dreynar spojrzał lekko zaintrygowany w kierunku magini przejęcia.
"To może być nieco dłuższa opowieść ale z tego powodu wyglądam nieco 'inaczej' teraz. No i mam nową formę do swojej dyspozycji. Niestety od dłuższego czasu nie mogę jednak użyć żadnej formy," spuściła wzrok patrząc na bar.
While AFF and its agents attempt to remove all illegal works from the site as quickly and thoroughly as possible, there is always the possibility that some submissions may be overlooked or dismissed in error. The AFF system includes a rigorous and complex abuse control system in order to prevent improper use of the AFF service, and we hope that its deployment indicates a good-faith effort to eliminate any illegal material on the site in a fair and unbiased manner. This abuse control system is run in accordance with the strict guidelines specified above.
All works displayed here, whether pictorial or literary, are the property of their owners and not Adult-FanFiction.org. Opinions stated in profiles of users may not reflect the opinions or views of Adult-FanFiction.org or any of its owners, agents, or related entities.
Website Domain ©2002-2017 by Apollo. PHP scripting, CSS style sheets, Database layout & Original artwork ©2005-2017 C. Kennington. Restructured Database & Forum skins ©2007-2017 J. Salva. Images, coding, and any other potentially liftable content may not be used without express written permission from their respective creator(s). Thank you for visiting!
Powered by Fiction Portal 2.0
Modifications Š Manta2g, DemonGoddess
Site Owner - Apollo