Fairy Tail: Dziedzictwo | By : Ormael13 Category: Misc. Non-English > Anime Views: 1230 -:- Recommendations : 0 -:- Currently Reading : 0 |
Disclaimer: Fairy Tail i wszelkie postacie tam występujące są własnością Hiro Mashima. Nie mam żadnych zysków z pisania tego fanficka. |
Rozdział 11: Konsekwencje naszych decyzji
"To było takie odświerzające przeżycie," przerwała zapadłą ciszę Gianna i podeszła do olbrzymiego maga, którego już nie otaczała żadna aura i zdawał się tylko dzięki sile woli wciąż być przytomny.
"Już po wszystkim?" Erza rozejrzała się i dojrzała ukrywany smutek na twarzach niektórych zabójców smoków a u innych zawiedzione spojrzenia.
"Plan okazał się porażką," odparł krótko jeden z Kruków i ruszył sprawdzić stan pozostałych.
"Co z nią?" spytał wskazując na siedzącą nieruchomo zdeformowaną zabójczynię.
"Z nią?" olbrzymi mag podszedł bliżej i spojrzał na nią. "Masz jakieś imię?"
Chwilę milczała zanim nie odpowiedziała cicho. "Teana."
"Może pomyślimy co dalej robić jak wszyscy zostaną wyleczeni," Kanna podeszła do złotowłosego maga i ku zaskoczeniu resztu uderzyła go dość mocno w bok, "a zwłaszcza ty. Nie przyjmuję tłumaczenia, że jesteś tak silny, że możesz poczekać zwłaszcza jak widzę jak wyglądasz. I czemu musiałeś uwolniać całą moc? Wiesz, że gdybyś nie był w tak kiepskim stanie byś zniszczył wszystko i wszystkich wokół?"
Nie odpowiedział tylko spojrzał przez chwilę na obecne wokół osoby, które nie były zabójcami smoków a następnie stracił przytomność. Potem lodowi zabójcy wraz z Samsonem zabrali się za odtwarzanie zniszczonych fragmentów pomostu kiedy obie fioletowowłose dziewczyny zabrały się za leczenie olbrzymiego zabójcy. Pół godziny później został przywócony do poprzedniego stanu.
"Miło było was spotkać. Zapraszam was jeśli kiedykolwiek byście chcieli wpaść do nas," Lionel zdawało się czuł jak ryba w wodzie kręcąc się wśród powoli opuszczającego budynek gildii tłumu. Kwadrans zajeło mu pożegnanie większości gości. Zostali wtedy tylko członkowie Lazurowego Smoka i grupa magów z Fairy Tail.
"Jaki jest stan walczących z Inferno i pozostałą dwójką?" spytał granatowłosy mężczyzna fioletowłosą dziewczynę.
"Wszyscy z gości, którzy wmieszali się w walkę są już zdrowi. Zostało nam tylko dokończenie oczyszczania z trucizny naszych," odparła Ayaname.
"A ta dziwna zabójczyni?" spojrzał w okno.
"Oczekujemy na twoją decyzję. Choć osobiście nie wiem czy pomysł jednego z twoich synów aby ją utrzymać przy życiu pod kontrolą jako członka gildii jest właściwy," stwierdziła zanim nie odwróciła się i wróciła do pokoju gdzie byli wciąż leczeni pozostali.
'Muszę wierzyć, że mój pierworodny wie co oznacza przyjęcie tej całej Teany w nasze szeregi,' wziął do ręki puchar z winem. 'W sumie co się martwię. To on ją pokonał więc jakby coś się działo zabije ją szybko i możliwie bezboleśnie.'
"Ojcze," do pokoju wszedł Arik, "mogę zająć ci chwilę?"
"Oczywiście. Co tam chcesz?" wskazał mu krzesło obok siebie.
"Tak myślałem czy nie okazać naszą wdzięczność w jakiś sposób tym magom, którzy pomogli dziś w walce. Zapewnie znalazło by się coś co moglibyśmy im dać. Jeśli Inferno na jakiś czas nie będzie opuszczał tego kraju potrzebne bedą nam dobre kontakty z tutejszymi gildiami, prawda?" niebieskowłosy mag upił nieco wina ze swojego kielicha.
"Tak myślę, że coś takiego byłoby dość przydatnym posunięciem. Zresztą możliwe, że nie tylko jego będziemy musieli się obawiać. Więc dobre kontakty z innymi gildiami byłyby wskazane. Zdołałeś zorientować się która z gildii jest obecnie najsliniejsza w tym kraju?" upił kolejny łyk wina.
"Z informacji jakie zdołałem zebrać jest nią obecnie ta zwana Fairy Tail. Przypadkiem dwoje ich magów wmieszało się w walkę z Inferno i tamtym zabójca bogów," młodszy Kruk spojrzał w trzymany przed sobą kielich.
"Czyli będzie łatwiej ich potem przekonać do wsparcia w razie kłopotów," Lionel spojrzał na swojego syna. "Masz kolejny pomysł?"
"Może. Myślałem nad lakrimą, która zapewnie niedługo przybędzie lub już jest w tym budynku. Wybranie kogoś kto nie jest już zabójcą smoków by wydłużyło szkolenie używania magii," sięgnął do butelki dolewając sobie wina.
"Obdarowanie kogokolwiek takim darem to duże ryzyko," odparł starszy Kruk.
"Oczywiście. Ale z drugiej strony jeśli taka osoba będzie wiedzieć jak dużym zaufaniem obdarzyliśmy ją będzie starała się nie zawieść naszego zaufania. W dodatku jeśli byłby to jakiś mag z Fairy Tail byłoby to korzystne dla nas. Zawsze mógłbym wytropić go i siłą przyprowadzić do nas w celu usunięcia naszego prezentu," odstawił kielich po upiciu kolejnego łyku. "Wśród tych magów, którzy nam pomogli był też zabójca. Ale decyzja jest już twoją odpowiedzialnością jako tutejszego mistrza gildii."
"Rozważę to synu," odparł po wypiciu resztki wina ze swojego kielicha granatowłosy mag.
"W takim razie oddalę się zająć się naszym najnowszym członkiem gildii," powiedział wstając i ruszając ku drzwiom.
"Pamiętaj jeśli zauważysz nawet przebłysk zdrady zabij ją bez litości. W razie jak do tego dojdzie będzie to uznane za obronę interesów gildii," powiedział mu ostatnie słowa zanim drugi z mężczyzn nie opuścił pokoju. Po chwili siedzenie w ciszy wstał i wyszedł na korytarz. Spotkawszy jednego z członków gildii wydał polecenie zaniesienia do pokoju na górnym piętrze pewnego pakunku, który przybył ostatnim transportem a potem aby zaprosić do tego pokoju kilkoro osób w tym jednego z wciąż pozostających w budynku gości.
"Tu jesteś Natsu-chan," z nutą zalotnego tonu w głosie Gianna zaczepiła ognistego zabójcę, który był w głownej sali.
"Co się stało?" Odparł Dragneel patrząc na złotowłosą maginię.
"Mistrz gildii prosi cię na rozmowę," spojrzała po reszcie jego przyjaciół. "Niestety możesz iść tylko ty."
"Czego twój mistrz chce od niego?" Wtrąciła się Erza. Gianna nie spojrzała nawet w jej stronę kiedy chwyciwszy za rękę zaczęła prowadzić za sobą różowowłosego maga.
"Idę z nim," stwierdził Happy i ruszył w stronę dokąd szedł jego przyjaciel.
"Może chce porozmawiać z nim o tym zniszczonym pomoście," zakpił Gray.
"Spytałam się co chcą od niego," Scarlet zaczynała się denerwować i ruszyła ku Giannie jednak w pół drogi zatrzymała się na niewidzialnej ścianie. "Co to?" Położyła dłoń na przeszkodzie i zaczeła przesuwać na boki.
"Nie musiałaś mi pomagać siostrzyczko," powiedziała lekko rozczarowana magini o różowych oczach kiedy na salę wkroczyła magini o pomarańczowych oczach.
"Po prostu nie chcę aby nasz mistrz czekał," odparła ze spokojem Kanna. "Więc idź już. Postaram się dotrzymać reszcie towarzystwa. A ciebie proszę o zachowanie spokoju," spojrzała na czerwonowłosą maginię. Kiedy dwójka magów opuściła hal niewidzialna ściana znikneła.
"Więc gdzie go zabrała?" Wciąż podniesiony głosem spytała Yagyu Scarlet.
"Niestety to jest objęte tajemnicą. Jedyne co mogę powiedzieć, że nic się mu nie stanie. Nie jest naszą intecją mieć w waszej gidlii wrogów," powiedziała siadając na jednym z krzeseł stających blisko podestu.
"Auu," mały kot potarł czoło kiedy w momencie kiedy chciał przejść przez drzwi wpadł na barierę.
"Niestety tylko zabójcy smoków lub członkowie naszej gildii mogą przejść przez barierę ustawioną w tamtym miejscu," jakby od niechcenia rzuciła złotowłosa magini w jego stronę. "Mam nadzieję, że przyjęcie nie było zbyt nudne," powiedziała w kierunku reszty magów.
"Magia transformacji," powiedziała pod nosem Erza.
"Co masz na myśli?" Spojrzała w stronę czerwonowłosej magini.
"Gdyby nie ten sam kolor włosów lub oczu trudno by rozpoznać w tobie tą piękność z przyjęcia," odparła Scarlet komentując obecny wygląd lodowej zabójczyni. Byłą teraz znów filigranową wysoką dziewczyną z normalnie wyglądającymi uszami i ukrywającą oczy za okularami.
"Pomysłowe. Nie rzucasz się w oczy z obecnym wyglądem," skomentowała Cana zanim oddaliła się w poszukiwaniu kolejnej butelki wina.
"Który wygląd jest twoim prawdziwym?" Spytał Elfman.
"Domyśl się," odparła z rozbawieniem Kanna odchylając do tyłu głowę. Chwilę potem spojrzała w stronę zbliżającego się do niej małego kota.
"Spróbuj kolejny raz sprawdzić TO a będzie bolało," powiedziała na co Happy przestał się zbliżać do niej i obszedł szerokim łukiem.
W czasie kiedy Natsu zostawił resztę przyjaciół w wielkiej sali został doprowadzony przez Giannę do jednego z pokoi na górnym piętrze.
"Witamy," zaczął Lionel podchodząc do różowowłosego maga. "Mam nadzieję, że nie oderwaliśmy ciebie zbytnio od przyjaciół. Postaram się aby w razie czego szybko wrócił do reszty."
"Czego chcesz?" Spytał Dragneel rozglądając sie po zgromadzonych. Wszyscy byli ludźmi, których zdawało mu się już widział na przyjęciu wcześniej.
"Słyszałem, że dzielnie walczyłeś dziś i to nie tylko z Samsonem. A ja potrafię rozpoznać potencjał szczególnie zabójcy smoków," sięgnął ręką ku jednemu z pobliskich ludzi, który natychmiast podał mu zawinięty w jedwabny materiał kryształ. "Mam tu pewien ciekawy kryształ, który mogę ofiarować jako formę wdzięczności za twoje dzisiejsze dokonania. Coś co pozwoli ci zyskać przewagę jeśli zdarzy ci się walczyć z innym ognistym zabójcą smoków."
"Masz na myśli tego całego Inferno, który był tu dziś?" Natsu spytał zastanawiając się co dokładnie oznaczała oferta mistrza Lazurowego Smoka.
"Też. Ale chyba nie chciałbyś chłopcze być w sytuacji kiedy nie będziesz w stanie zranić wroga, który chce ciebie lub twoich przyjaciół zranić a może nawet zabić," Lionel lekko uśmiechnął się widząc reakcję ognistego maga kiedy wspomniał o przyjacielach. 'Możliwe, że będzie dobrym kandydatem.'
"A co chcesz w zamian?" Różowowłosy mag czuł, że teraz dojdą do momentu kiedy drugi mag przedstawi jakieś warunki.
"Nic. Świadomość, że mogłem okazać moją wdzięczność i może pomóc obiecującemu magowi w rozwoju swoich talentów będzie wystarczająca," odpowiedział kiedy podał Natsu kryształ.
"Zimny," stwierdził ognisty mag.
"Jest w nim magia lodowego zabójcy smoków. Wystarczy, że zostanie umieszczony w twoim ciele a po krótkim treningu będziesz w stanie używać tej magii," Lionel usiadł na pobliskim krześle. "Twój wybór czy przyjmiesz ten prezent. Dam ci chwilę do namysłu."
W tym czasie w halu poniżej Kanna wstała i ruszyła ku głównym drzwiom.
"Tym razem myślę, że ja będę musiała zabrać na moment waszą przyjaciółkę," powiedziała patrząc w stronę czerwonowłosej magini.
"Będziecie nas tak po kolei zabierać na rozmowy?" Spytała Erza.
"Nie. Tylko ciebie i twojego różowowłosego przyjaciela. To idziesz?" Staneła czekając na odpowiedź Scarlet.
"Oby szybko," odpowiedziała i rzuszyła za złotowłosą maginią. Po wyjściu z sali skierowały się ku jednej z niewielkich pokoi na tym samym piętrze.
"Powinnaś trafić spowrotem a to jest skromny dar, który mistrz Lionel prosił abym przekazać ci," powiedziała Kanna. "Niestety nie przewidujemy abyś odmówiła przyjęcia tego," powiedziała Yagyu i opuściła pokój.
"Pora zobaczyć się z naszą najnowszą członkinią?" Spytał Kannę czekający na zewnątrz złotowłosy olbrzymi mag.
"To nieuniknione," westchneła i oboje ruszyli ku schodom. W pomieszczeniu gdzie przebywała zanim jeszcze weszli słyszeli już stłumione jeki i krzyki. Zaniepokojeni przyspieszyli kroku i weszli do środka gotowi na wszystko. Wewnątrz zastali wijącą się najwyraźniej w bólu Teanę, która mimo widocznych cierpień starała się być cicho. Po chwili, która zdawało się przeciągała w nieskończoność skóra Teany zaczeła pękać w kilku miejscach odsłaniając jej nowy wygląd.
"Bardzo nietypowo wygląda," skomentowała Yagyu patrząc się na drugą maginię.
"Przepraszam jeśli moja metamorfoza mogła was zaskoczyć. Ani ja ani ten, który przeprowadził na mnie eksperymenty nie był pewien czy to się zdarzy," odparł wycięczonym głosem Teana. "Więc jaki będzie mój los?"
"Wbrew pozorom nie taki zły," Kanna powoli zaczęła zmieniać swój wygląd na powrót do pierwotnego kształtu. Złotowłosy mag również zaczął zmieniać się malejąc i przyjmując postać wysokiego niebieskowłosego i niebieskookiego maga.
"Zostaniesz członkinią naszej gildii. Musisz tylko zdecydować gdzie chcesz mieć umieszczony nasz znak," powiedział spokojnie mag trzymając w dłoni stempel. Sięgając nieco mokrą od śluzu lub innych wydzielin dłonią uchwyciła jego dłoń i przesuneła powoli nad swoje ciało.
"Tutaj bym chciała," odparła i po chwili miała wytatuowany na skórze brzucha po prawej stronie żółty tatuaż przedstawiający skrzydlatego smoka. "Czemu zmieniliście wygląd?"
"Często zmieniami nasz wygląd z różnych względów ale ty musisz chociaż wiedzieć jak wyglądamy normalnie," powiedziała Kanna.
"Ponieważ od teraz jesteś członkiem naszego teamu," dodał i szybko dokonał niezbędnej prezentacji. "Moja czarująca towarzyszka to Kanna Yagyu a mnie możesz nazywać Arikiem Kruk."
"To, że nazywam się Teana chyba oboje wiecie. Więc co teraz?"
"Teraz warto abyś się umyła i coś na siebie włożyła," zachitotała złotowłosa magini. "Niedługo ruszymy wykonać drobną robotę dla gildii. Nic specjalnego ale zawsze coś dla zabicia czasu zanim pojawią się zwykłe zlecenia."
"Coś nie tak?" Spytał ją Arik.
"Twoje rany jakie ci zadałam bardzo szybko się zagoiły. Nie spotkałam nikogo jeszcze tak szybko otrząsającego się z efektów moich ataków," Teana z zaciekawieniem przypatrywała się niebieskowłosemu magowi.
"W sumie to mnie wyleczył nasze gildyjne uzdrowicielki ale jeśli cię to pocieszy powiem jedno..."
"Tak?" Zaciekawiło to ją.
"Jeśli jakiś zwykły mag by odniósł takie rany jak ja musiałby natychmiast mieć pomoc kogoś zdolnego wyleczyć rany i usunąć truciznę albo by umarł w ciągu dziesięciu minut lub szybciej."
"Mhmmm to interesujące," odparła przybliżając się do niego i nachyliwszy głowę szepneła do ucha. "Wybrałam ciebie bo od początku czułam, że jesteś najsilniejszy ale niestety zbyt optymistycznie oceniłam swoje szanse."
"Nie zbliżaj się tak do niego," ostrzegawszo sykneła Kanna.
"Już nie unoś się. Nie traktuj go jak swojej własności," odparła Teana i ruszyła ku drzwiom. "Więc gdzie mogę umyć się?"
"Zaprowadzę cię," odparła złotowłosa magini i opuściły obie pokój.
Dwie godziny później szóstka magów Fairy Tail opuściła Hargeon kierując się w kierunku Magnoli.
"Chyba niedługo też powinieneś ruszyć," powiedział stojąc przed wejściem do gildii Arik do stojącego obok niego maga.
"Niezbyt mam dokąd udać się po tym jak moja gildia została rozwiązana," odparł Gajeel.
"Jeśli chcesz może na kilka dni zostać u nas. Nie sądzę aby ojciec robił jakieś przeszkody a i nieco dowiesz się na temat tego ognistego zabójcy. Teraz każdy z nas musi coś wiedzieć w wypadku spotkania oko w oko z Inferno. On tam gdzieś jest i tylko czeka na właściwy moment aby znów pokazać, że nie jest ani trochę martwy," Kruk spojrzał w niebo.
"Tylko kilka dni ale potem ruszę w drogę," stwierdził Redfox i obaj weszli do środka. Zaprowadzając Gajeela do pokoju gościnnego sam udał się do własnego.
"Co za dzień," powiedział cicho do siebie Kruk zamykając drzwi i stojąc wciąż tyłem do reszty pokoju dodał głośniej. "Prawda?"
"Znów wiedziałeś, że jestem? No i całą niespodziankę moją szlag trafił przez to." Odpowiedział mu kobiecy głos.
"Zapomniasz, że już od dawna wiesz o moich wyostrzonych zmysłach. Po prostu czułem twój zapach kiedy otwierałem drzwi. Czemu zawitałaś aż tutaj? Chyba musiałaś jakiś powód dać aby osobiście opuścić Erę a nie użyć projekcji myśli." Odwócił się i powoli szedł ku swojemu łóżku skąd owinięta kołdrą spoglądała na niego młoda kobieta o ciemno purpurpowych włosach.
"Powiedziałam, że chcę osobiście jako członek rady zobaczyć uroczystość otwarcia. No i jestem tutaj," uśmiechneła się nieznacznie.
"Widzę, że się też rozgościłaś już," powiedział widząc leżące niedbale na podłodze niektóre części jej ubrania.
"Tylko odrobinę," odparła wstająć z łóżka owiniętą kołdrą.
"Długo planujesz zostać?" Spytał zdejmując część ubrań.
"Na pewno zostanę na noc," staneła za nim i obejmując go rękoma przytuliła się do niego. "Znów jesteś tak blisko mnie. Nawet nie wiesz jak mi tego czasami brakuje."
"To było nie do uniknięcia kiedy nasze drogi rozeszły się jakiś czas po tym jak uciekliśmy z 'tamtego' miejsca," obrócił się aby spojrzeć jej prosto w oczy. "Mimo to wciąż wierzę, że można cię ocalić od ciemności, w której się wciąż tkwisz. I będę ostatnim, który porzuci tą nadzieję."
"Kiedy moja magia będzie kompletna wszystko się zmieni. Może nawet to co jest między nami też," odparła i nachylając się dotkneła swoimi wargami jego. Nie bronił się i rozchylił swoje wargi pozwalają ich językom spotkać się. Sposób jaki smakował jej pocałunek przywodził miłe wspomnienia. Dłuższą chwilę delektowali się tą chwilą bliskości zanim nie przerwał pocałunku. Jeszcze chwilę ich wargi łączyła cienka nić śliny.
"Znów otacza cię ten charakterystyczny zapach," powoli delektując się nim wciągnął powietrze.
"Więc przynajmniej wiesz co chcę," trzymając go za rękę powoli zaczęła prowadzić go ku łóżku. Kiedy pozbyli się ostatnich niepotrzebnych części ubioru ułożyli się na łóżku.
"Już przysypiasz?" Z wyrzutem wyszeptała mu do ucha kiedy leżała w jego objęciach.
"Wiem, wiem. Ale miałem dość ciężki dzień. Rano wynagrodzę ci to dobrze? Chyba nie musisz z samego rana wyruszać w drogę powrotną?" Spojrzał w jej brązowe oczy.
"Nie muszę. To obietnica z tym rankiem?" przesuneła powoli palcem po jego torsie. "Wiesz jak bywam zła jeśli ktoś nie dotrzymuje złożonych obietnic."
"Oczywiście, że obietnica," powiedział i przymknął oczy. Gdyby wiedziała jak wyjątkową osobą była dla niego może by nie wątpiła w jego słowa. Wsłuchując się w jej rytm serca, który bez trudu mógł usłyszeć i oddech szybko zasnął.
'Ta kobieta,' stojąca na korytarzu Kanna zacisneła pięści. Przez chwilę postała zanim nie była pewna, że oboje zasneli i ruszyła wolnym krokiem do własnego pokoju.
While AFF and its agents attempt to remove all illegal works from the site as quickly and thoroughly as possible, there is always the possibility that some submissions may be overlooked or dismissed in error. The AFF system includes a rigorous and complex abuse control system in order to prevent improper use of the AFF service, and we hope that its deployment indicates a good-faith effort to eliminate any illegal material on the site in a fair and unbiased manner. This abuse control system is run in accordance with the strict guidelines specified above.
All works displayed here, whether pictorial or literary, are the property of their owners and not Adult-FanFiction.org. Opinions stated in profiles of users may not reflect the opinions or views of Adult-FanFiction.org or any of its owners, agents, or related entities.
Website Domain ©2002-2017 by Apollo. PHP scripting, CSS style sheets, Database layout & Original artwork ©2005-2017 C. Kennington. Restructured Database & Forum skins ©2007-2017 J. Salva. Images, coding, and any other potentially liftable content may not be used without express written permission from their respective creator(s). Thank you for visiting!
Powered by Fiction Portal 2.0
Modifications Š Manta2g, DemonGoddess
Site Owner - Apollo